Początki funkcjonowania grupy Wagnera łączą się z rosyjskim wywiadem wojskowym GRU. Za twórcę i dowódcę tej prywatnej jednostki bojowników, która początkowo funkcjonowała jako Słowiański Korpus, uważa się Dmitrija Utkina, emerytowanego podpułkownika specnazu, weterana obu wojen Rosji przeciwko Czeczenii.
Utkin po odejściu z rosyjskich służb miał pracować dla firmy specjalizującej się w ochronie statków przed piratami, wraz ze Słowiańskim Korpusem walczył w Syrii, a także uczestniczył w rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2014 r.
Nazwa grupy wiąże się z wojennym przydomkiem Utkina, wybranym na cześć ulubionego kompozytora Adolfa Hitlera - „Wagnera”. W mediach Utkin określany jest jako osoba zafascynowana niemiecką III rzeszą i nazistowską ideologią, na jego ciele znajdują się tatuaże z nazistowską symboliką.
Nazwa „Grupa Wagnera” odnosi się do całej sieci współpracujących ze sobą podmiotów biznesowych, konsultingowych oraz zrzeszających najemników, jednak sama grupa jako jedna organizacja nie istnieje i nie jest nigdzie zarejestrowana. Służą w niej głównie emerytowani żołnierze regularnych sił zbrojnych oraz byli funkcjonariusze służb specjalnych. Grupa określana jest jako prywatna armia Władimira Putina.
"Obecność wagnerowców może się okazać krytyczna"
W ostatnich dniach media donoszą o obecności wagnerowców na zajętych przez separatystów obszarach Ukrainy. Do sprawy odniósł się rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.
"Kolejne media mówią o obecności Grupy Wagnera na okupowanych przez Rosję wschodnich terenach Ukrainy. Obecność wagnerowców może się okazać krytyczna – Rosja może ich wykorzystać do działań prowokacyjnych, które zostaną wykorzystane do inwazji na UA" - napisał na Twitterze.
źródło: tvp.info
