Rosja - Zachód, czyli hybrydowa wojna totalna

Dorota Kowalska
123RF
W ostatnich kilkudziesięciu miesiącach w Polsce atakowana była infrastruktura krytyczna, służba zdrowia i obronność, w tym w transport pomocy dla Ukrainy, także media. Podobnie było w innych krajach Europy

"Jesteśmy dziś na zimnej wojnie cybernetycznej z Rosją” - to słowa ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego. Tylko na terenie Polski codziennie dochodzi do około półtora tysiąca incydentów, które są potem weryfikowane przez polskie służby, w Europie wcale nie jest lepiej. Rosja rozpoczęła totalny atak. Wróg jest jeden - zachodni świat.

Według szefa resortu cyfryzacji w 2022 roku doszło do 40 tys. cyberataków, rok później było ich już 80 tys., prognozy nie są optymistyczne - będzie ich więcej, nawet o 100 procent. Wiadomo już, że za cyberatakami na Polskę stoją dwie grupy stworzone przez rosyjską służbę GRU. - Wsparcie, które podejmujemy w zakresie cyberbezpieczeństwa, oparte jest na współpracy ze służbami. Pracujemy też w ramach naszych CSIRT-ów krajowych, w tym CSIRT-u NASK - tłumaczył nam Krzysztof Gawkowski. - Stąd wiemy, że ataki przychodzą z Rosji i że rosyjskie służby specjalne, w tym wojskowe GRU, mają plan i celownik na Polskę - dodał. W ostatnich kilkudziesięciu miesiącach w Polsce atakowana była infrastruktura krytyczna, służba zdrowia i obronność, w tym w transport pomocy dla Ukrainy, także media. Przykłady?

W piątek, 31 maja już po godz. 14, w serwisie PAP ukazały się dwie depesze dotyczące rzekomego ogłoszenia mobilizacji w Polsce. Nikt ich Polskiej Agencji Prasowej nie napisał. Jak zatem pojawiły się w jej serwisach? - Mamy dzisiaj pełną wiedzę dzięki wsparciu Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że doszło do przełamania zabezpieczeń z użyciem szkodliwego oprogramowania, które zostało wykorzystane na koncie jednego z pracowników PAP - wyjaśniał potem Gawkowski. I dodał, że atak był celowy i miał doprowadzić do wywołania paniki.

Idźmy dalej - już rok temu Ministerstwo Obrony Narodowej podało, że liczba cyberataków na systemy związane z obronnością wzrosła w Polsce pięciokrotnie po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Hakerzy szukają słabiej zabezpieczonych systemów firm uczestniczących chociażby w transporcie pomocy dla Ukrainy, by w ten sposób dotrzeć do informacji związanych z resortem obrony, lepiej zabezpieczonym przed tego typu atakami.

W lutym 2022 roku celem cyberataku było Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Na szczęście wszystkie wezwania do misji ratunkowych i transportów międzyszpitalnych zrealizowano. Nikt nie zginął, nikt nie ucierpiał, bo przecież o to chodziło hakerom. Pół roku później ówczesny pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisław Żaryn alarmował, że „poprzez cyberataki Rosja chce wpływać na nastroje przedwyborcze w Polsce”, a działająca na zlecenie Kremla grupa Noname057 pisze o swoich atakach typu DDoS na polskie serwisy internetowe. Według Żaryna grupa określała to jako karę za politykę rządu oraz „rusofobię” polskich władz, którą - jak utrzymywali kremlowscy hakerzy - odrzuca polskie społeczeństwo.

- Działania grupy muszą być interpretowane jako ingerencja nie tylko w systemy komputerowe, ale także w polską debatę publiczną - ocenił Żaryn. Kolejny przykład? W grudniu ubiegłego roku media rozpisywały się o ataku informatycznym na laboratoria Alab, przestępcy wykradli wówczas i upublicznili dane pacjentów. Zaatakowali tę samą firmę także miesiąc wcześniej.

W tym samym czasie minister cyfryzacji informował o udaremnieniu ataków hakerów, które „mogłyby być problemem dla dziesiątek firm i instytucji publicznych”. Kto za nimi stał? To było raczej oczywiste. - Jest stara szpiegowska zasada: jak coś pachnie ruskim, to to jest ruski. W świecie szpiegów nie ma próżni. Jeśli mamy jakieś zjawisko, jakieś zdarzenie: polityczne, społeczne, to Rosjanie na pewno w nim siedzą, pytanie, w jakiej skali - mówił mi ostatnio Vincent V. Severski, pisarz, były oficer wywiadu PRL i RP.

Cyberataki to jedno, do tego dochodzą akcje dywersyjne i sabotażowe. Choćby zagadkowe pożary, które trawiły w ostatnim czasie Polskę i Finlandię, czy seria wypadków kolejowych w Szwecji - one nie muszą i nie są przypadkowe. - Mamy w tej chwili dziewięciu aresztowanych z postawionymi zarzutami, którzy zaangażowali się bezpośrednio na zlecenie rosyjskich służb w akty sabotażu w Polsce - stwierdził w TVN24 premier Donald Tusk. - Mówimy o wynajętych ludziach, czasami są to ludzie ze świata przestępczego. Dotyczy to zarówno obywateli ukraińskich, białoruskich, jak i polskich. Ta sprawa nie ma charakteru narodowego - dodał.

Chodzi o to, aby w krajach szeroko rozumianego Zachodu wprowadzić zamęt, chaos, strach. Skłócić ze sobą ludzi, osłabić instytucje państwa - to jedno z głównych zadań rosyjskiego wywiadu. - Wyraźnie widać elementy działań na zlecenie rosyjskich służb. Wspomnę o sytuacji z końca stycznia i zatrzymaniu, potem aresztowaniu człowieka, który na zlecenie rosyjskich służb miał dokonywać aktów sabotażu. Kiedy dołożyć do tego sytuację na granicy, wywoływanie sztucznej presji przez przywożenie na nią osób, instrumentalnie potraktowanych, bo chodzi tylko o to, aby przerzucić ich na polską stronę, a takich historii jest dużo więcej, to mogę powiedzieć tylko tyle, że służby mają pełne ręce roboty - mówił mi w kwietniu tego roku Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych, szef MSWiA.

Miesiąc temu europejskie agencje wywiadowcze ostrzegły swoje rządy, że Rosja obrała kurs na stały konflikt z Zachodem i prawdopodobnie planuje szereg akcji sabotażu w Europie. Donosił o tym „Financial Times”. Według urzędników wywiadu cytowanych przez gazetę Moskwa aktywnie przygotowuje eksplozje, podpalenia i uszkodzenia infrastruktury - zarówno samodzielnie, jak i przez pośredników. Mówił o tym chociażby Thomas Haldenwang, szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji Niemiec. W Bawarii aresztowano właśnie obywatela Niemiec i obywatela Rosji pod zarzutem ataku na niemieckie obiekty wojskowe i logistyczne. Pod koniec kwietnia dwie osoby w Wielkiej Brytanii zostały oskarżone o podpalenie magazynu z dostawami humanitarnymi dla Ukrainy.

Brytyjscy prokuratorzy uważają, że oskarżeni są powiązani z Rosją. W Szwecji i Czechach agencje wywiadowcze badają serię incydentów na kolei, w które mogą być zamieszane osoby powiązane z Federacją Rosyjską. Francuskie Ministerstwo Obrony ostrzegło przed możliwym rosyjskim sabotażem francuskich obiektów wojskowych. W brytyjskiej fabryce amunicji BAE Systems w Walii doszło w kwietniu do eksplozji, 3 maja w berlińskiej fabryce firmy zbrojeniowej Diehl wybuchł pożar. Obie firmy produkują broń dla ukraińskiej armii.

Przypadek? Dzisiaj nikt w przypadki nie wierzy. Wysoki rangą przedstawiciel jednego z europejskich krajów w rozmowie z „FT” podkreślił, że służby bezpieczeństwa NATO otrzymują informacje o skoordynowanych „przekonujących rosyjskich intrygach”. Rosja poprzez dezinformację, sabotaż, ataki hakerów chce wywierać na Europę presję, zniechęcić do pomocy Ukrainie. Niech się boją, niech drżą.

Nie dziwi więc, że europejskie służby bezpieczeństwa są w stanie wysokiej gotowości. Dr Kevin Riehle, ekspert ds. wywiadu i bezpieczeństwa międzynarodowego, wykładowca na Brunel University London i autor książki o rosyjskim wywiadzie, twierdzi, że Rosja nie tylko planuje sabotaż, ale walczy i prowadzi wojnę przeciwko NATO. - Rosyjscy liderzy od dwóch lat powtarzają, że kraje NATO dostarczają broń na Ukrainę i że kraje NATO prowadzą wojnę przeciwko Rosji. Tak więc to, co Rosja robi, prowadząc akcje sabotażowe w zakładach produkcji broni i na liniach logistycznych, jest odparciem ataku, który według rosyjskich przywódców NATO już prowadzi przeciwko nim - mówi dr Riehle w rozmowie z bielsat.eu.

Według Kevina Riehle’a dostarczanie broni na Ukrainę jest dla Rosji „aktem wojny”, nawet jeśli NATO nie postrzega tego w ten sposób. Dlatego Rosja przeprowadza „symetryczną odpowiedź”: tajne operacje, organizowane głównie przez Główny Zarząd Wywiadowczy Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (dawniej Główny Zarząd Wywiadowczy - GRU), który wyszukuje w państwach europejskich osoby gotowe szpiegować i rozmieszczać materiały wybuchowe. I jest to dla Rosji „z historycznego punktu widzenia typowe działanie” w warunkach wojny.

A wracając do cyberprzestrzeni, o tym, że Europa wschodnia i północna jest głównym celem cyberataków, informowała już w marcu ubiegłego roku współpracująca z NASK firma Thales, zwracając uwagę, że nasiliły się także ataki na państwa kandydujące do członkostwa w UE - Czarnogórę i Mołdawię, ale też na państwa bałtyckie, nordyckie, na Niemicy. Wtedy ataki w polskim internecie były incydentalne, miały utrudniać codzienne funkcjonowania państwa.

Przeważająca większość z nich (49 proc.) dotyczyła sektora administracji publicznej na poziomie centralnym i lokalnym, 20 proc. zanotowano w transporcie, a 12 proc. było wymierzonych w lotnictwo, energetykę i obronność. Ale to było dwanaście miesięcy temu. Zbliżały się wybory do europarlamentu i wiadomo było, że hybrydowa zimna wojna przybierze na sile. Ostrzegała przed tym wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viera Jourova, mówiła, co zamierza Kreml. - Musi się przygotować na masową akcję dezinformacji ze strony Rosji przed czerwcowymi wyborami - tłumaczyła w rozmowie „Rzeczpospolitą”. Pytana, co Rosja chce osiągnąć poprzez dezinformację, odpowiedziała, że w Europie cel jest jasny: Rosja chce ograniczyć chęć europejskich przywódców do wspierania Ukrainy. - To jest najtańszy sposób, bo jesteśmy krajami demokratycznymi i przywódcy nie mogą nic zrobić bez poparcia wyborców - zaznaczyła Jourova.

Inni też nie mieli wątpliwości, że Putin chce przychylnego sobie europarlamentu, bo to właśnie w nim zapadają decyzje o pomocy Ukrainie, czy sankcjach nakładanych na Rosję. - Moim zdaniem, zadanie numer jeden to wybory do Parlamentu Europejskiego, to jest priorytetowe zadanie dla rosyjskiego i białoruskiego wywiadu w całej Europie. Chodzi o to, aby wprowadzić do europarlamentu jak najwięcej „swoich”, to jest dzisiaj ważne - mówił mi w tym czasie Vincent V. Severski.

Informacji o zimnej wojnie cybernetycznej prowadzonej przez Rosję przeciw Zachodowi było zresztą coraz więcej. Zachodnie media poznawały kolejne szczegóły putinowskiego planu siania paniki wśród tych, którzy trzymają stronę Kijowa. I tak „The Guardian” ujawił, że cyberwojnę Putina wzmacnia prywatna moskiewska firma konsultingowa NTC Vulkan. Założyli ją w 2010 roku Anton Markow i Aleksander Irżawski, absolwenci akademii wojskowej w Petersburgu, obaj ze świetnymi kontaktami w rosyjskiej armii. Firmę Markowa i Irżawskiego wspierała Federalna Służba Bezpieczeństwa oraz wywiad zagraniczny SWR. Programiści NTC Wulkan przygotowywali, pewnie wciąż to robią, ataki na infrastrukturę krytyczną. Firma miała rządowe licencje na pracę nad tajnymi projektami wojskowymi i tajemnicami państwowymi.

Pliki Wulkan wyciekły za sprawą informatora niezadowolonego z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę. - Ze względu na wydarzenia w Ukrainie zdecydowałem się upublicznić te informacje. Firma robi złe rzeczy, a rosyjski rząd jest tchórzliwy. Jestem rozczarowany z powodu inwazji na Ukrainę. Dzieją się tam straszne rzeczy. Mam nadzieję, że można wykorzystać te informacje, aby pokazać, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami - mówił informator niemieckiej prasie. Danymi podzielił się z mediami, dokumenty przez kilka miesięcy badali dziennikarze „Guardiana”, „Der Spiegel”, „Washington Post” i „Le Monde”. Pięć zachodnich agencji wywiadowczych potwierdziło, że wydają się autentyczne. Hakerzy z NTC Wulkan posiadali (posiadają) program umożliwiający inwigilację w sieci, ułatwiający szerzenie fake newsów poprzez fałszywe profile w mediach społecznościowych. Program Crystal-2V przygotowywał ich do ataków na infrastrukturę kolejową, lotniczą i morską.

Dzisiaj zachodnie media piszą wprost - Kreml prowadzi już otwartą wojnę z Zachodem. „Rosja aktywnie prowadzi tajną wojnę szpiegowską przeciwko Europie, wykorzystując swoje agencje wywiadowcze do destabilizacji sytuacji politycznej i ingerowania w wewnętrzne sprawy krajów kontynentu” - pisze „The Times”. „Widać też coraz ściślejszą współpracę różnych rosyjskich agencji zajmujących się wywiadem, co w przeszłości nie zawsze było normą. Kluczowym ośrodkiem szpiegowskiej ofensywy jest zaś Wiedeń” - to z kolei „Wall Street Journal”.

Pomimo nieporozumień w przeszłości, a nawet cichej rywalizacji, obecnie FSB, GRU i SWR współpracują ściślej niż kiedykolwiek od czasów II wojny światowej. Młodzi i ambitni oficerowie wywiadu zastępują starsze pokolenia, pnąc się po szczeblach kariery, czytamy na łamach „The Times”. Gazeta szczególną uwagę zwraca na elitarny oddział wywiadu wojskowego, znany jako jednostka 29155. Specjalizuje się w zabójstwach sponsorowanych przez państwo i destabilizacji politycznej.

Ten oddział GRU stał się kluczowym elementem w tajnej wojnie Rosji przeciwko Zachodowi, zwiększając stan osobowy do 2000 ludzi, aby wypełniać swoje misje, w tym próbę zamachu stanu w Czarnogórze czy próbę otrucia Siergieja i Julii Skripalów. „The Times” pisze też o sabotażu na wschodniej flance NATO. „W całej Polsce dochodzi do serii tajemniczych pożarów budynków. Ktoś próbuje tłuc młotkiem przebywającego na wygnaniu rosyjskiego działacza opozycji Leonida Wołkowa przed jego domem na Litwie. Jest tylko jedna oczywista rzecz, która łączy te pozornie odmienne wydarzenia: coraz bardziej nieskrępowana kampania mająca na celu sianie niepewności i nieporządku wzdłuż wschodniej flanki NATO” - czytamy w gazecie.

„Aktywne działania” Kremla przeciwko Europie Środkowej i Północnej w ciągu ostatnich kilku miesięcy mają tak szeroki zakres, że, jak zauważa „The Times”, czasami trudno dostrzec stojącą za nimi strategię. Usunięcie boi oznaczających granicę rosyjsko-estońską na rzece Narwie, setki prób sabotażu infrastruktury transportowej, zakłócanie sygnału GPS nad południowym Bałtykiem, to tylko nieliczne z tych działań. Rosjanie prowadzą również aktywną rekrutację wśród lokalnej ludności w krajach o historycznych i kulturowych powiązaniach z Rosją, takich jak Bułgaria i Serbia. Pozwala to Moskwie konsolidować swoje wpływy i kontrolować krajowe procesy polityczne poprzez wykorzystywanie lokalnych zasobów i struktur przestępczych. Choćby wynajmować zabójców na zlecenie.

To rosyjscy urzędnicy rezydujący w Wiedniu zapłacili zabójcom, którzy zastrzelili w lutym 2024 roku w Hiszpanii Maksyma Kuźminowa, rosyjskiego pilota, który wcześniej uciekł helikopterem wojskowym na Ukrainę. Jak pisze „Wall Street Journal”, takie działania są już częścią modus operandi rosyjskich służb wywiadowczych w Europie, Austria zaś stała się bazą do planowania i finansowania różnych operacji. Liczba rosyjskich obywateli pracujących dla swego państwa w Wiedniu - w ponad 40 budynkach - wzrosła ostatnio do ponad 500. Około połowa z nich to dyplomaci i menedżerowie, ale druga połowa, jak przekonują austriackie służby, jest zaangażowana w działalność szpiegowską.

Źródła w amerykańskich i europejskich służbach wywiadowczych potwierdzają, że Austria odgrywa obecnie kluczową rolę jako „centrum finansowe” i ośrodek koordynujący rosyjskie operacje wywiadowcze na kontynencie. Jak pisze „WSJ”, kraj ten jest wykorzystywany do rekrutacji agentów do pracy w innych państwach europejskich, prowadzenia szpiegostwa przemysłowego i przeprowadzania operacji mających na celu wpływanie na procesy polityczne. Szereg krajów UE, w szczególności Czechy, proponuje ograniczenie podróży rosyjskich dyplomatów po Unii Europejskiej, w szczególności wizyt pracowników placówek dyplomatycznych w Austrii w innych krajach UE. „Wall Street Journal” zwraca też uwagę, że tak naprawdę austriackie służby ścigają szpiegów tylko wtedy, gdy działają oni przeciwko Austrii, a nie innym krajom. Należy pamiętać przy tym, że Austria jest państwem neutralnym, nie należy do NATO.

Na szczęście, przynajmniej w polskim społeczeństwie znacząco wzrosła świadomość zagrożeń, jakie niosą ze sobą cyberataki. Aż 73 proc. Polaków ma obawy związane z atakami rosyjskich hakerów - wynika z sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu”. 19 proc. Polaków nie ma takich obaw, a jedynie 8 proc. nie ma w tej kwestii ugruntowanej opinii. To dobry znak, bo pewnie jesteśmy uważniejsi, ostrożniej korzystamy z telefonów komórkowych czy komputerów. Hakerzy zawsze wybierają najsłabsze ogniwo, a często jesteśmy nim właśnie my. PAP

Współpraca: Grzegorz Kuczyński, Lidia Lemaniak

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
Trep
6 lipca, 19:07, USS wojtuś:

26ty mazowiecki odział NKWD zdał dzisiaj sprawdzian taktyczny z wynikiem 97% co oznacza, że obecnie ma status zielony i w ciągu 230 minut jest w stanie udzielić niezbędnego wsparcia każdemu rodzajowi sił zbrojnych na terenie Europy.

6 lipca, 19:16, USS wojtuś:

Tym samym nie posiadają statusu "zielony" 4 i 45ty odział lubelski i oraz 32 odział podkarpacki. W 98.3% jesteśmy przygotowani do odparcia każdego ataku na naszą ojczyznę. Pis wykonał kawał dobrej roboty.

😂 😂 😂 😂 😂 Taaa w Republice pewnie mowili. G.... jesteśmy przygotowani dlatego Amerykanie stacjonują na Jasionce z pomocą. PiS wykonał robotę skłócając naród i wyprowadzając kasę z Funduszu Sprawiedliwości.

U
USS wojtuś
6 lipca, 19:07, USS wojtuś:

26ty mazowiecki odział NKWD zdał dzisiaj sprawdzian taktyczny z wynikiem 97% co oznacza, że obecnie ma status zielony i w ciągu 230 minut jest w stanie udzielić niezbędnego wsparcia każdemu rodzajowi sił zbrojnych na terenie Europy.

6 lipca, 19:16, USS wojtuś:

Tym samym nie posiadają statusu "zielony" 4 i 45ty odział lubelski i oraz 32 odział podkarpacki. W 98.3% jesteśmy przygotowani do odparcia każdego ataku na naszą ojczyznę. Pis wykonał kawał dobrej roboty.

7 lipca, 1:07, Racjonalny pesymista:

Polska produkuje (rocznie) 30 tysięcy sztuk amunicji artyle[wulgaryzm]skiej.

Rosja podczas konfliktu na Ukrainie wystrzeliwuje 10 tysięcy sztuk dziennie...

Czego podatnik nie widzi, tego jego sercu nie żal

R
Racjonalny pesymista
6 lipca, 19:07, USS wojtuś:

26ty mazowiecki odział NKWD zdał dzisiaj sprawdzian taktyczny z wynikiem 97% co oznacza, że obecnie ma status zielony i w ciągu 230 minut jest w stanie udzielić niezbędnego wsparcia każdemu rodzajowi sił zbrojnych na terenie Europy.

6 lipca, 19:16, USS wojtuś:

Tym samym nie posiadają statusu "zielony" 4 i 45ty odział lubelski i oraz 32 odział podkarpacki. W 98.3% jesteśmy przygotowani do odparcia każdego ataku na naszą ojczyznę. Pis wykonał kawał dobrej roboty.

Polska produkuje (rocznie) 30 tysięcy sztuk amunicji artyle[wulgaryzm]skiej.

Rosja podczas konfliktu na Ukrainie wystrzeliwuje 10 tysięcy sztuk dziennie...

U
USS wojtuś
6 lipca, 19:07, USS wojtuś:

26ty mazowiecki odział NKWD zdał dzisiaj sprawdzian taktyczny z wynikiem 97% co oznacza, że obecnie ma status zielony i w ciągu 230 minut jest w stanie udzielić niezbędnego wsparcia każdemu rodzajowi sił zbrojnych na terenie Europy.

Tym samym nie posiadają statusu "zielony" 4 i 45ty odział lubelski i oraz 32 odział podkarpacki. W 98.3% jesteśmy przygotowani do odparcia każdego ataku na naszą ojczyznę. Pis wykonał kawał dobrej roboty.

U
USS wojtuś
26ty mazowiecki odział NKWD zdał dzisiaj sprawdzian taktyczny z wynikiem 97% co oznacza, że obecnie ma status zielony i w ciągu 230 minut jest w stanie udzielić niezbędnego wsparcia każdemu rodzajowi sił zbrojnych na terenie Europy.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl