W najbliższy wtorek Kulesza będzie w Nyonie gościem prezydenta UEFA Aleksandra Ceferina. Jak udało nam się ustalić, podczas spotkania w cztery oczy będzie zabiegał o poparcie przez szefa europejskiego futbolu organizacji kobiecego Euro w 2025 roku w Polsce. Skład delegacji PZPN będzie bardzo skromny, w poniedziałek wieczorem na pokład samolotu obok urzędującego szefa naszego związku wsiądzie jedynie pełniący obowiązki sekretarza generalnego Łukasz Wachowski. Robocze spotkanie rozpocznie się 19 października w samo południe, następnie Ceferin podejmie przedstawicieli polskiej piłki na obiedzie.
Kulesza nie poleci do Ceferina z pustymi rękoma
W tym miejscu warto dodać, że Kulesza już rozpoczął dyplomatyczną pracę i do Nyonu nie poleci z pustymi rękoma. Prezes PZPN konkretną robotę wykonał w Tiranie, przy okazji meczu Albania – Polska, gdzie udało mu się pozyskać poparcie dla przeprowadzenia przez nasz kraj finałów żeńskich mistrzostw Europy prezesa tamtejszej federacji. A warto dodać, iż Armand Duka jest jednocześnie – podobnie jak Boniek – członkiem Komitetu Wykonawczego UEFA. Udało nam się także dowiedzieć, że ludzie Kuleszy przygotowują już także grunt do odnowienia ścisłej współpracy – intensywnej w końcówce prezesury Michała Listkiewicza i przez całą Grzegorza Laty w PZPN, a zupełnie zaniechanej w ostatnich 9 latach – z niemiecką federacją piłkarską. Co ciekawe, w DFB mieli trafić na podatny grunt…
Podobno Kulesza ma w planach zbudowanie znacznie szerszej koalicji na rzecz kobiecego ME w Polsce, już bez oglądania się na Bońka. Jak twierdzą ludzie z jego otoczenia, nowy prezes naszej futbolowej federacji zrozumiał po prostu, że na wsparcie ze strony Zibiego nie ma sensu liczyć. I po ostatnich wydarzeniach w PZPN i krytycznych wypowiedziach Zibiego postanowił wziąć sprawy – czyli bezpośrednio pozyskiwać stronników w Europie – w swoje ręce. Czarę goryczy miał przelać znaleziony podczas rutynowej kontroli w gabinecie prezesa w obiegły piątek podsłuch. Okazało się, że biorąc pod uwagę specyfikację techniczną – wbrew wcześniejszym informacjom – nie można wcale wykluczyć, iż pluskwa w pokoju Kuleszy została zainstalowana, gdy użytkownikiem tego gabinetu był jeszcze Boniek. Gdy obecny sternik związku dowiedział się o tym, miał natychmiast włączyć zielone światło do przeprowadzenia audytu w PZPN.
Audyt już nieunikniony, w zasadzie na wniosek Bońka
Po prawdzie – jak udało nam się dowiedzieć – nowy szef piłkarskiej federacji, audytora miał przygotowanego już następnego dnia po wyborach, ale do końca liczył, iż „syndrom odsunięcia od władzy” dotknie Bońka dopiero po ogłoszeniu gospodarza Euro’25 w piłce kobiecej. Bardzo szybko okazało się jednak, że temperament Zibiego wziął górę nad dyplomacją. Co w połączeniu z faktem, że kontrole przeprowadzone w piątek i sobotę w PZPN przez wyspecjalizowaną firmę oraz policję wykazały, iż w ostatnim czasie nadzór nad federacją był w zasadzie jedynie teoretyczny, wręcz uniemożliwiło dalsze odwlekanie audytu. A skoro okazało się już po pobieżnym sprawdzeniu w weekend, że osoby niepracujące w PZPN miały aktywne wejściówki do siedziby federacji, dostęp do służbowych maili i mogły kupować sprzęt komputerowy używany w związku bez wcześniejszego sformatowania dysków, to nie można wykluczyć, że ze związkowych szaf powypadają trupy dużych rozmiarów.
– Trochę się śmiałem, że jak było nerwowo to nagle okazało się, że Paulo Sousa ma prowadzić jakieś warsztaty dla trenerów dla pierwszej, drugiej, czy trzeciej ligi. Ja go zrobiłem selekcjonerem i u Kuleszy nadal pozostał selekcjonerem, więc takie sugestie były zupełnie niepotrzebne – powiedział Boniek w jednej z telewizji podsumowując mecz z Albanią. Tym samym bez ogródek skrytykował jeden z najważniejszych w tym okresie projektów zgłoszonych osobiście przez nowego prezesa, dotyczący wykorzystania przez PZPN faktu, że zatrudnia zagranicznego selekcjonera. – Podobnie jak czepianie się, czy Paulo Sousa był na jakimś meczu ligowym w Polsce, czy go nie było…
Nikt nie ma wątpliwości: tarcia w PZPN będą tylko narastać!
Ostatnie zdanie zacytowanej wypowiedzi było oczywiście bezpośrednim nawiązaniem do piątkowej dyskusji Kuleszy z Sousą, podczas której prezes PZPN zażądał od selekcjonera wykazu meczów polskich zespołów, na których w najbliższym czasie Portugalczyk się pojawi. I zyskał zapewnienie, że trener naszej drużyny narodowej na pewno będzie obecny na spotkaniu Napoli – Legia w Lidze Europy. I najprawdopodobniej na klasyku Legia – Lech…
Wszystko wskazuje, że w najbliższym czasie w polskim futbolu nie będzie nudy. Byli i obecni pracownicy federacji – znając charaktery poprzedniego i obecnego szefa związku – nie mają wątpliwości, iż skoro przekroczony został moment krytyczny, to tarcia zapoczątkowane samowolnym zamieszczeniem oświadczenia Bońka na stronie „Łączy Nas Piłka” – w sprawie rzekomej rasistowskiej wypowiedzi Kamila Glika w trakcie meczu z Anglią – będą wyłącznie narastać. Nie można zatem wykluczyć, iż właśnie zostaliśmy świadkami początku najdłuższej kampanii wyborczej w ponad 100-letniej historii PZPN. Następna elekcja w piłkarskim związku zaplanowana jest przecież dopiero za 3 lata i 10 miesięcy…
Adam Godlewski
