W poznańskim Sądzie Okręgowym trwa proces w sprawie śmierci Ewy Tylman. W piątek sąd przesłuchał kilku świadków, w tym mężczyznę, który przebywał z oskarżonym w jednej grupie w areszcie śledczym, policjantów oraz najbliższych znajomych 26-latki z Konina.
Policjant Piotr G. był jedną z pierwszych osób, która dowiedziała się o zaginięciu Ewy Tylman oraz rozmawiała z Adamem Z. 23 listopada 2015 roku pracował na Komisariacie Policji Poznań Nowe Miasto, gdzie około godz. 17 zawiadomienie o zaginięciu kobiety złożył jej partner. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusz przeglądał monitoring z feralnej nocy i rozmawiał z Z.
– Oskarżony wydawał się przestraszony, mówił bardzo cichym głosem, półsłówkami i nie odpowiadał pełnym zdaniem. Twierdził, że pili dużo alkoholu i nic nie pamięta, ale ciężko nam było uwierzyć, że człowiek może mieć tak wymazaną pamięć. Powiedziałem: „słuchaj to wygląda groźnie, teraz najważniejsze, żebyśmy znaleźli dziewczynę”. Widziałem, że się denerwuje, ale wszystkie osoby z ich otoczenia przekonywały, że to jest dobry przyjaciel Ewy Tylman – zeznał policjant z Poznania.
Znalezienie zwłok Ewy Tylman - zobacz wideo:
Funkcjonariusz próbował wówczas przekonać oskarżonego, żeby przyznał się, jeśli doszło do wypadku i 26-latce stało się coś złego.
– Miał wtedy płytki oddech, skóra zrobiła się czerwona, mówił cichym głosem, że nic nie pamięta. Wtedy odniosłem wrażenie, że coś wie, że coś się tam wydarzyło – dodał Piotr G.
Mec. Wojciech Wiza, pełnomocnik rodziny Ewy Tylman przyznaje, że zeznania nie przyniosły przełomu, jednak są ważne dla sprawy.
– Policjant bardzo precyzyjnie wskazał, jakie były reakcje oskarżonego na rozmowy, które trwały kilka godzin, czy próby wyciągnięcia informacji, co stało się z Ewą Tylman. Płytki oddech świadczy o tym, że była to klasyczna reakcja stresowa. Według świadka Adam Z. nie mówił wówczas wszystkiego, co wiedział – mówi mec. Wojciech Wiza.
Przypomnijmy, że Adam Z. utrzymuje, iż jest homoseksualistą, co od początku stanowi element jego linii obrony. Na piątkowej rozprawie zeznawała dziewczyna, z którą siedem lat temu był w związku. Kobieta zeznała m.in., jak oskarżony zachowywał się po spożyciu alkoholu.
– Adam był wtedy normalny, zabawny. Nie był agresywny – mówiła przed sądem. Odczytano także jej poprzednie zeznania. Z nich wynika, że jeszcze w 2014 roku pytała Adama Z., czy to prawda, że jest homoseksualistą. Mężczyzna miał zaprzeczyć.
Według obrony świadkowie, których przesłuchał sąd, nie wnieśli jednak nic nowego do sprawy:
– Materiał dowodowy jest obszerny i bardzo skrupulatnie odtwarzany na rozprawach. Sąd go oceni, niemniej uważam, ze jest to ocena zbieżna z moją. Choćby dlatego, że został już uchylony tymczasowy areszt. To znaczy, że materiał dowodowy nie potwierdza tego, aby oskarżony dopuścił się tej najcięższej zbrodni – skomentował mec. Ireneusz Adamczak, obrońca oskarżonego. I dodał : – Cały czas mówiło się o dowodach bezpośrednich, obiektywnych, twardych, ale ja ze swojej praktyki nie dostrzegam, żeby takie dowody w tej sprawie istniały.
Podczas rozprawy zeznawał także kolejny świadek prokuratury, który w poznańskim areszcie śledczym znajdował się z Adamem Z. w jednej grupie.
– Prokuratura wezwała mnie w postępowaniu przygotowawczym, bo zatrzymali około 10 moich listów do rodziny. One nic nie znaczyły. Adam mówił mi tylko, że nic nie wie i nie pamięta, co się stało – zeznał przed sądem Marek B.
Podczas śledztwa zeznał natomiast, że oskarżony zbierał wycinki z gazet, które były poświęcone zaginięciu Ewy i pytał, który zakład karny znajduje się najbliżej Piły.
Zobacz też:
Najgłośniejsze sprawy kryminalne w Wielkopolsce. Nie tylko ś...