Syryjczycy klękają na ulicach i modlą się w obawie, że nadszedł dzień sądu ostatecznego, gdy potężne trzęsienie ziemi uderzyło w ich kraj.
Zginęło półtora tysiąca ludzi, ale to nie koniec tragicznego bilansu. Pod gruzami są żywi, słychać dochodzące spod gruzu krzyki i błagania o pomoc.
Trzęsienie ziemi i wojna domowa
W Syrii wciąż trwa wojna domowa, dlatego reakcja rządu na tragedię jest ograniczona. Damaszek apeluje o pomoc do społeczności międzynarodowej – z wyjątkiem Izraela.
Widzieliśmy setki rodzin w szoku i strachu. Nie miałem tego uczucia przez lata wojny – opowiadał Anas Habbash, 37-letni mieszkaniec Aleppo, który uciekł z domu z synem i ciężarną żoną. To było znacznie trudniejsze niż lawina pocisków i bomb, które spadały na nas w czasie wojny - mówi.
16 syryjskich miast zgłosiło zniszczenia i ofiary śmiertelne w wyniku trzęsienia ziemi.
Strach przed wstrząsami wtórnymi
- Wiele osób, w tym dzieci, pozostaje na ulicach i placach, wszyscy boją się kolejnych wstrząsów - relacjonuje Angela Kearney, przedstawicielka UNICEF w Syrii.
Zamknięto szkoły i uniwersytety, a niektóre są wykorzystywane jako schronienia.
Działająca na obszarach kontrolowanych przez rebeliantów grupa ratownicza Białych Hełmów przekazała, że ofiar przybywa lawinowo, bezradni ludzie czekają na pomoc.
Grupa ostrzegła, że z powodu fatalnej pogody ma problemy z dostępem do zniszczonych przez trzęsienie rejonów na północy kraju. Śnieg i ulewne deszcze zarówno w północnej Syrii, jak i południowej Turcji, zablokowały drogi.
Skala katastrofy jest tak duża, że wolontariusze nie radzą sobie z tragedią. Sytuacja jest tragiczna – twierdzi Majid Ibrahim, chirurg ze szpitala w Darkush, niedaleko granicy z Turcją. Wiele osób nadal znajduje się pod gruzami budynków, Potrzebujemy pilnej pomocy dla tego obszaru, zwłaszcza pomocy medycznej, powiedział agencji AFP.
mm
