Piotr Woyciechowski był w czwartek gościem Doroty Kani w wieczornej audycji "Szkiełko i oko" na antenie Polskiego Radia 24. Zdaniem wiceszefa Komisji Likwidacyjnej, ujawnienie sprawy Tomasza L., która miała uderzyć w Antoniego Macierewicza, tak naprawdę uderzyło w zupełnie inną osobę. Jak przypomniał, powołanie członków Komisji Likwidacyjnej było w gestii ówczesnego szefa MON Radosława Sikorskiego. Zwrócił przy tym uwagę na ich dobór i podkreślił, że w związku z tym należy zadać politykowi PO ważne pytanie.
Likwidacja WSI. "Sikorski nigdy się z tego nie wytłumaczył"
– Radosław Sikorski nigdy nie wytłumaczył się, dlaczego na 24 członków Komisji, 15 to oficerowie WSI – podkreślił Woyciechowski. Zwrócił przy tym uwagę, że osoby stały się w ten sposób sędziami we własnej sprawie.
Według gościa Doroty Kani, osobą która zasugerowała Sikorskiemu taki dobór członków Komisji, mógł być gen. Marek Dukaczewski.
– Dukaczewski w sierpniu '89 był szkolony przez GRU. To inna perspektywa patrzenia na tego typu ludzi. Sikorski miał z nim osobiste relacje, optował za nim, szukał dla niego miejsca w NATO lub w dyplomacji. Dochodziły do nas informacje, że pewne nazwiska są spod ręki właśnie generała Dukaczewskiego – mówił.
"Sikorski był przeciwnikiem rozwiązania WSI"
Woyciechowski stwierdził wprost, że Sikorski był przeciwnikiem rozwiązania WSI i utrudniał ten proces. Jak tłumaczył, podejmował decyzje na korzyść tych służb, by zmniejszyć koszty ich likwidacji.
Jako przykład takich działań podał jego zarządzenie z 24 kwietnia 2006 roku, które wyłączało attachaty wojskowych spod zasobu badania komisji WSI. Skutkiem tej decyzji, osoby te w procesie likwidacji znaleźli się poza zasięgiem komisji.
Informator TVN24. Były oficer WSI i członek think-tanku Hołowni
Piotr Woyciechowski odniósł się też do samego materiału TVN24 na temat Tomasza L., w tym przede wszystkim do informatora stacji, którym według niego jest por. Wiesław Dziepak.
– Tomasz L. był w zespole Komisji Likwidacyjnej WSI wraz z informatorem materiału TVN24 por. Wiesławem Dziepakiem. To kompromituje cały ten materiał – ocenił i dodał: "Nie dość, że był oficerem WSI, znajomym Tomasza L., to jeszcze członkiem PO i think-tanku Szymona Hołowni".
Dziennikarzom stacji wiceszef Komisji Likwidacyjnej WSI zarzucił brak staranności i bezkrytyczne podejście do wersji swojego informatora.
Rosyjski szpieg w Komisji Likwidacyjnej WSI
W ubiegłym tygodniu stacja TVN24 poinformowała, że Tomasz L. - zatrzymany w marcu 2022 roku przez ABW pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Federacji Rosyjskiej pracownik Urzędu Stanu Cywilnego w Warszawie - 16 lat wcześniej, w 2006 roku był członkiem Komisji Likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. Według TVN24, L. miał dostęp do największych tajemnic polskiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego.
Artykuł pt. "TVN 24: Rosyjski szpieg w komisji Macierewicza" ukazał się także w "Gazecie Wyborczej", która powołała się na program TVN24. Jak napisała "Gazeta Wyborcza", weryfikację WSI oraz powołanie w ich miejsce Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego odpowiadał Antoni Macierewicz. Do przeprowadzenia całej operacji Macierewicz powołał dwie komisje: weryfikacyjną, którą kierował osobiście, oraz likwidacyjną na czele z historykiem IPN Sławomirem Cenckiewiczem. Właśnie w tej ostatniej komisji zatrudnienie znalazł Tomasz L. – napisano.
Później okazało się, że do Komisji Tomasza L. powołała ówczesny szef MON Radosław Sikorski.

i.pl, Polskie Radio 24, PAP
dś