Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Okręgowego w Łodzi. Dzień 1 listopada 2018 roku Artur K. zapamięta do końca życia. Według śledczych, w południe wyszedł z domu i usiadł na ławce na skwerze przy szpitalu w Łowiczu. Nagle podeszli do niego oskarżeni, których nie znał. Ona zapytała, czy może pożyczyć telefon, gdyż chce zadzwonić po taksówkę, aby pojechać na zakupy do „Żabki”. Artur K. odparł, że bateria w telefonie jest na wyczerpaniu, na co oskarżeni oznajmili, że jeśli wezwie taxi, to będzie mógł naładować baterię w ich domu.
Artur K. zgodził i popełnił ciężki błąd. Zadzwonił po taksówkę i razem z nieznajomymi pojechał na ul. 3 Maja. Zatrzymali się przy „Żabce”, w której oskarżeni zrobili zakupy. Artur K. czekał na nich około kwadransa. Gdy wrócili ze sprawunkami, wszyscy pojechali do ich domu. Piotr G. zapłacił taksówkarzowi za kurs i zaprosił do mieszkania, w którym panował bałagan. Ewa B. przeprosiła za nieporządek i zaprosiła gościa do stołu, na którym pojawiła się flaszka wódki i zakąski.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
Sielanka nie trwała długo i gościnni gospodarze przemienili się w oprawców. W pewnym momencie Ewa B. stała się agresywna i obcesowa. Wyzwała od frajerów Artura K., który poczuł się urażony. Wstał od stołu i chciał opuścić mieszkanie, ale nie zdążył, ponieważ kobieta zadała mu metalowym tłuczkiem od mięsa cios w kolano. Zaskoczony Artur K. nie zdążył ochłonąć, kiedy Ewa B. wpadła w furię i zaczęła tłuc gościa tłuczkiem po głowie.
Kiedy zakrwawiony Artur K. runął na podłogę, został skopany i dalej był bity tłuczkiem. Ciosy były tak dotkliwe, że stracił przytomność. Świadomość odzyskał dlatego, gdyż przeszył go straszny ból. Z przerażeniem zauważył, że Ewa B. szarpie go za uszy i tnie je nożem. Do tego doszły kolejne ciosy tłuczkiem, tak że znów stracił przytomność. Po pewnym czasie ocknął się. Leżał na podłodze w kałuży krwi. Postanowił udawać nieżywego. W pewnym momencie wykorzystał nieuwagę oprawców i wymknął się z upiornego mieszkania. Dotarł do szpitala, gdzie udzielono mu pomocy.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Rejonowa w Łowiczu. Podczas przesłuchania Ewa B. wprawdzie przyznała, że uderzyła pokrzywdzonego tłuczkiem do mięsa, ale zaraz zaznaczyła, że nie chciała go zabić, a jedynie „troszeczkę poturbować”. Zapytana dlaczego to uczyniła, odparła, że Artur K. w pewnym momencie zaczął jej ubliżać. Ponadto Ewa B. zapewniła śledczych, że wcale nie zamierzała ofierze odciąć uszy. Dla odmiany Piotr G. nie przyznał się do winy.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
