W przededniu kampanii wyborczej: Koalicja Obywatelska pięć kroków za PiS-em

Joanna Grabarczyk
Joanna Grabarczyk
Donald Tusk podczas spotkania w Piasecznie, 2021 rok.
Donald Tusk podczas spotkania w Piasecznie, 2021 rok. Adam Jankowski/Polska Press
Ostatnie posiedzenie klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej z udziałem przewodniczącego PO Donalda Tuska wprowadziło w szeregach tej formacji nerwową atmosferę. W kuluarach słychać o tym, że źródłem nerwowych ruchów są decyzje personalne w sprawie miejsc na listach wyborczych, które zaczyna podejmować przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Na listach ma zabraknąć znanych nazwisk, kojarzonych z Platformą od lat.

Brak na listach wyborczych wielu dotychczasowych gwiazd Platformy i co za tym idzie nowy układ sił to jednak niejedyny powód do niepokoju wśród polityków największej polskiej partii opozycyjnej.

"Konserwatystom z PO właśnie łamie się kręgosłupy"

W szeregach Koalicji Obywatelskiej mówi się, że pod dużym znakiem zapytania staje start Sławomira Neumanna, który jest człowiekiem Grzegorza Schetyny.

Ze względu na swoje konserwatywne poglądy, widoków na miejsce na liście nie ma również Bogusław Sonik, którego popularność umożliwiła dostanie się w ostatnich wyborach parlamentarnych do Sejmu z aż ósmego miejsca w Krakowie. Zagrożeni mają być też ponoć Paweł Poncyliusz i Paweł Kowal.

Parlamentarzyści przyznają, że atmosfera w związku z ustalaniem list wyborczych jest naprawdę napięta, a konserwatystom partyjnym w PO właśnie łamie się kręgosłupy. Z rozmów z moimi informatorami z szeregów partii przebija gorycz. Słyszę od nich, że dopasowanie się do aktualnych preferencji kierownictwa ugrupowania jest mniej ważne niż własne spojrzenie na świat i wiarygodność polityczna wśród własnych wyborców oraz mówienie prawdy o programie swojej partii. Niektórzy wieloletni działacze Platformy tęsknią za starym stylem zarządzania formacją, który polegał na tolerowaniu różnorodności poglądów i utrzymywaniu równowagi między skrzydłem bardziej konserwatywnym oraz tym, jakie określili jako „bardziej postępowe”. Twierdzą, że Platforma nie powinna pozbywać się wiarygodnych polityków, którzy dostali mandat dzięki poparciu wyborców, a nie dzięki temu, że mieli „jedynkę” na listach.

Zakaz wstępu na listy PO dla osób niechętnych liberalizacji prawa ws. aborcji

Podczas posiedzenia klubu parlamentarnego PO z udziałem Donalda Tuska zapadły decyzje, by przygotowanie list wyborczych do Sejmu zostało zlecone szefom regionów. - Ruszamy z prekampanią, przewodniczący zarządził przygotowanie nazwisk na listy, zwłaszcza sejmowe, które trzeba skomponować, uwzględniając warunki lokalne, regionalne, parytet płci - stwierdził Jan Grabiec, rzecznik Platformy Obywatelskiej.

Co to oznacza? - Donald stawia na młodość – mówi jeden z naszych rozmówców. Według niego na listach mają znaleźć się młode kobiety o liberalnym zacięciu. Wstępu na listy z pewnością nie będą miały osoby, których poglądy na kwestie aborcji są raczej niechętne liberalizacji prawa w tej kwestii. Liberalizacja jest w tym przypadku określona dosyć jasno: zgoda na przerywanie ciąży do 12. tygodnia jej trwania.

Nowe nazwiska na listach mają rekrutować się w dużej mierze z rozdania pozaparlamentarnego. Szefowie regionów układający listy szukają działaczek i działaczy Platformy, którzy pełnią na ten moment funkcje w samorządach, są radnymi w sejmikach lub w miastach i sprawdziły się na swoich stanowiskach. Ważna jest również lojalność wobec partii i wysoki stopień identyfikacji z organizacją.

- W poniedziałek Tusk powiedział, że szefowie okręgów mają przygotowywać listy i na nich, na tak zwanych „bohaterach”, będzie się opierać budowanie kampanii – mówi mi jeden z informatorów.

- Z tym, że chodzi o takich sensownych ludzi, których widać, bo pełnią jakieś znaczące funkcje, na przykład zastępcy prezydenta miasta – precyzuje kolejny rozmówca. Dodaje, że będzie wyzwaniem znaleźć takich ludzi, szczególnie kobiety, w całym kraju.
- Faceci, szczególnie ci starsi, zawsze jakoś wkręcą się na listy – dodaje nasz informator, zapytany o konkretne nazwiska.

Sikorski? "Na pewno będzie na jedynce”

Zgodnie z tym kluczem, duże szanse na znalezienie się na listach mają obie posłanki Platformy Obywatelskiej: Kinga Gajewska i Aleksandra Gajewska. Sprzyjać ma temu również fakt, że są aktywne i widać je w mediach. Duże szanse ma również Kamila Gasiuk-Pihowicz.

Poseł Tomasz Lenz, szef regionu kujawsko-pomorskiego Platformy Obywatelskiej, który zajmuje się układaniem list, jest spokojny o ich kształt w swoim regionie. - W kujawsko–pomorskim mógłbym ułożyć listę z samych kobiet - zapewnia w rozmowie z portalem i.pl. Szef regionu zapowiada również, kogo ze znanych nazwisk można się spodziewać w jego rekomendacjach. - Radek Sikorski na pewno będzie na „jedynce” w Bydgoszczy. Nie ma o czym gadać w ogóle. Chyba, że zdecyduje się na start w jakimś innym miejscu. W Toruniu na „jedynkę” mam Arka Myrchę. Jest młody i rozpoznawalny, więc o ile na poziomie ogólnopolskim nie zapadną inne decyzje, to będę go rekomendował. Na miejscu mam też Krzycha Brejzę… - wymienił Tomasz Lenz.

Radosław Sikorski jest aktualnie deputowanym w Parlamencie Europejskim, ale według Lenza wiele wskazuje na to, że bliski jest decyzji o powrocie do polityki krajowej i wsparciu Koalicji Obywatelskiej w nadchodzących wyborach. - Od roku jestem dogadany z szefem, że chciałbym startować w wyborach do Senatu. I tak też się prawdopodobnie stanie. Antoni Mężydło z mojego okręgu wycofuje się z powodu problemów ze zdrowiem – dodaje polityk.

Tusk i Schetyna "dogadani"?

Nasi rozmówcy są zgodni co do tego, że mało kto decyduje się sprzeciwić Donaldowi Tuskowi. Minusem tego jednowładczego rozwiązania jest jednak to, że w partii brakuje przestrzeni na rozmowy. Czekanie na decyzję lidera ma być szczególnie dotkliwe w okresie tuż przed kampanią. Co ciekawe, niemal nikt w partii nie protestuje przeciwko takiej sytuacji.

- Najistotniejszy konflikt partyjny, ten z Grzegorzem Schetyną, już jest uspokojony. Raczej się dogadali. Grzesiek ma spore poparcie w partii, ma 40–50 posłów, którzy go popierają. To silne środowisko. Ale Grzesiek mało pojawia się już na przykład w mediach. Prawie go nie ma. Podejrzewam, że Tusk dogadał się z nimi tak, że dał im gwarancję, że będą na listach – zdradza jeden z rozmówców.

Nie do końca są o tym przekonani inni parlamentarzyści. Uważają, że ostatni klub PO mógł wiele wywrócić w tej kwestii, także jeśli chodzi o układy wewnątrz partii.

Rafał Trzaskowski ma też w Platformie swoich licznych zwolenników, rekrutujących się głównie spośród młodych członków partii i współpracujących przy Campusie Polska Przyszłości. - Rafał nie do końca był przekonany, żeby zostać prezydentem Warszawy. To Schetyna go wypchnął na to stanowisko. A Donald z nim nie walczy. Donald nie będzie też startował w wyborach prezydenckich, zostawia to Rafałowi. Tak się dogadali. Pojawiały się plotki, że niby po wyborach miałby być wicepremierem ds. europejskich albo że czekałby na niego stołek w Brukseli, ale wszystko, co robi Rafał, jest konsekwentnym budowaniem drogi ku prezydenturze – uważa nasz rozmówca.

Zapytany o pozycję Borysa Budki w partii, macha ręką. - Borys to bardzo fajny poseł. Tyle, że to żołnierz, a nie generał. Nie jest w stanie poprowadzić Platformy. Nie przeforsuje swoich pomysłów - mówi.

Jak zauważają moi rozmówcy, kluczem do dobrego zarządzania partią jest pogodzenie ambicji wielu członków partii. Wszystko po to, by uniknąć sytuacji, jakie już miały miejsce w ramach Koalicji Obywatelskiej – poprzednie wybory i obecność w Sejmie spowodowała u niektórych członków koalicji taki wybuch ambicji, który w praktyce bardzo utrudniał wspólne działanie. - Kompletnie im odbiło. Weszli do Sejmu i zaczęli się zachowywać jak totalne gwiazdy, a polityka to jest gra zespołowa – wzdycha nasz informator. Nadmienia również, że teraz przejedzie się na tym Szymon Hołownia.

Czy możliwy jest sojusz z Hołownią?

Niedawne wypowiedzi Szymona Hołowni podczas konwencji Polski 2050 wydawały się całkowicie pogrzebać szanse na stworzenie wspólnej listy opozycji w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Decyzja Donalda Tuska o tym, żeby zacząć przygotowywać listy wyborcze, wydaje się być w tej sytuacji ostrzeżeniem dla lidera Polski 2050, że szef Platformy Obywatelskiej nie zamierza dłużej czekać na potencjalnego koalicjanta.

- To, co Szymon opowiadał na swojej konwencji, nie było przyjemne. Wszyscy w Koalicji hamowali języki, żeby przypadkiem nic nie chlapnąć do mediów czy na Twitterze po tym, co on nawywijał i co opowiadał – komentuje jeden z rozmówców. Zdradza przy tym, że członkowie jego formacji podchodzą do Hołowni z dużą dozą ostrożności. Wszystko przez wystąpienia lidera ruchu, które w Platformie sprowokowały dyskusje o tym, na ile emocjonalnie zrównoważony jest szef Polski 2050 i czy koalicja z nim nie okazałaby się pocałunkiem śmierci.

- Czy jest stabilny emocjonalnie? Hołownia jest zakładnikiem przypadkowych kilku osób, pośród których jest wielu takich, których antyplatformerskość jest silniejsza niż bycie antypisem. Ogon merda kotkiem – podsumowuje nasz rozmówca.

Z kolei według informacji płynących ze strony Polski 2050 wspólna lista byłaby taktyką, ale nie strategią. Byłaby możliwa tylko wtedy, gdyby cała opozycja usłyszała wspólnie głos wyborców. Główny zarzut jest taki, że Platforma Obywatelska kompletnie nie zrozumiała kampanii PiS-u z 2015 roku i nie wyciągnęła z niej wniosków. To dlatego utraciła władzę.

Brak strategii w Platformie Obywatelskiej. Wciąż daleko za PiS

Powrót Donalda Tuska zażegnał co prawda spory pomiędzy różnymi obozami wewnątrz samej Platformy. Co do tego zgodzili się wszyscy nasi rozmówcy. Nie rozwiązał jednak problemów, których nastręcza rozpoczynająca się de facto kampania wyborcza.

Nie da się ukryć, że czekanie na decyzję Hołowni w sprawie ewentualnego wspólnego startu w wyborach z Koalicją Obywatelską dość mocno wydłużyło prace nad kampanijną strategią.

Jak wynika z rozmów przeprowadzonych z politykami Koalicji Obywatelskiej, ani koalicjanci zrzeszeni w ramach Koalicji Obywatelskiej, ani sami członkowie Platformy nie mają w gruncie rzeczy pojęcia, czego spodziewać się nie tylko po miejscach na listach wyborczych, ale i o jakiejkolwiek strategii w przededniu kampanii.

- Jeżeli jest jakakolwiek strategia, to znana jest tylko wąskiemu gronu Donalda i jego doradców: Ostachowiczowi, Sienkiewiczowi czy Grasiowi. Szeregowi członkowie o niczym jeszcze nie mają pojęcia – wzdycha jeden z informatorów.

Nasi rozmówcy zwracają uwagę na fakt, że zaskoczenie opozycji jest ciągłą przewagą partii rządzącej. Z informacji, jakie uzyskali wynika, że spóźnili się nawet, jeśli chodzi o szukanie w dużych miastach billboardów pod kampanię wyborczą. Te porezerwowane mają być już od marca 2023 i to nie tylko przez partię rządzącą, ale także przez powiązane z nią fundacje i stowarzyszenia.

- Jakbyśmy mieli wybory za 3–4 miesiące, to jesteśmy w czarnej d.... Zanim się u nas wszystko pozbiera, zanim się to wszystko ogarnie, to PiS już będzie 5 kroków dalej. PiS ciągle jest przed nami. Na razie nie ma sztabu i żadne tego rodzaju rozmowy się nie toczą. Chciałbym, żeby w koalicji nastąpił moment, kiedy zbiorowo siada się i analizuje całą sytuację. Na razie ze względu na jednowładztwo Tuska brakuje przestrzeni na dyskusję. Są jakieś rozmowy i są jakieś przymiarki. A PiS jest już na to gotowy i coś może w tym kierunku robić. Koalicja Obywatelska na razie traci czas – podsumowuje jeden z informatorów i dodaje, że na razie koalicja mówi głównie do antypisu, a w przekazie partii dominuje komunikat z powodu niezadowolenia z powodu rządów PiS.

Brakuje jednak pomysłów na to, co zmienić.

od 16 lat

lena

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na i.pl Portal i.pl