Oczywiście, w przypadku udanego startu przyszłorocznych zmagań o punkty, podopieczni trenera Daniela Myśliwca mogą śmiało myśleć o marszu w górę ligowej klasyfikacji.
Mamy jednak dobrą pamięć. I mimo że życzymy czterokrotnym mistrzom Polski jak najlepiej, to nie zapominamy, iż biorąc pod uwagę minione lata, to wiosenne rundy Widzewa bywały chwilami koszmarne, niż dające powód do optymizmu
Drużyna z Łodzi wznawia treningi 8 stycznia. Kibice są bardzo ciekawi, jak będzie wyglądała sytuacja kadrowa w ich ulubionym zespole. Już za kilka miesięcy, bo z końcem czerwca 2024 roku, wygasają umowy aż siedemnastu zawodnikom z obecnej kadry. A to oznacza, że ktoś z tego grona może już w przyszłym tygodniu oficjalnie poinformować działaczy Widzewa, że podpisał umowę z nowym pracodawcą, która będzie obowiązywała od sezonu 2024/2025. I odbędzie się to jak najbardziej zgodnie z przepisami.
Nie zazdrościmy włodarzom łódzkiego klubu. Inna sprawa, że nie działają oni przecież charytatywnie. Ale na pomyłki w okienku transferowym Widzewa obecnie nie stać.
Zawodnicy dostali jasną informację o ich roli w zespole. Trener nakreślił im, co mogą poprawić w swojej grze. Chcemy ich rozwijać, a nie się pozbywać. Piłkarze mają teraz przemyśleć to, co usłyszeli. Jeżeli nie podejmą tej rywalizacji, to sami wystąpią o rozwiązanie tej sytuacji. Nie ma natomiast w Widzewie żadnej listy odpalonych - stwierdził dyrektor sportowy łódzkiego klubu Tomasz Wichniarek w rozmowie opublikowanej na oficjalnym portalu. - Transfery przychodzące? Mogę powiedzieć tyle, że na pewno to nie będzie pięć czy dziesięć transferów. Bardziej jeden, dwa, to też życie pokaże. Chcemy dać impuls zespołowi i go wzmocnić. Natomiast jeżeli chodzi o przedłużenia umów, to jesteśmy w kontakcie z piłkarzami, trwają negocjacje. Ale nie mogę obiecać, że zakończymy je do końca grudnia - dodał Wichniarek
