Wielki Finał Orkiestry Hejtu. Nie zgadzasz się na to? Musisz być nieczułym potworem

Dawid Wildstein
Dawid Wildstein
Jerzy Owsiak podczas tegorocznego finału WOŚP
Jerzy Owsiak podczas tegorocznego finału WOŚP Fot. Szymon Starnawski
Czerwone serduszka z ośmioma gwiazdkami, „dowcipne” obrazki atakujące Kościół Katolicki i robiące z niego źródło wszelkiego zła. Nagonka na tych, którzy „ośmielili się” nie założyć znaczków inicjatywy Owsiaka. Jego fundacja wystawiająca na aukcji kolekcję fajek członka PRL-owskiej mafii, o którym wszyscy wiedzą, że był zamieszany w morderstwo i tortury, że chronił sprawców tej zbrodni i wyciszał kolejne. Właśnie minął kolejny finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Trzeba przyznać, że nawet na tle ostatnich lat, tegoroczny WOŚP był najuczciwszy w pokazywaniu, co tak naprawdę kryje się za uśmiechniętymi dziećmi (w których szczerość akurat ciężko wątpić), co stoi za sloganami o miłości, sercu i uśmiechu. Polityczne zamówienie, skrajna agresja i chęć podziału społeczeństwa.

Kretyński szantaż

Jakakolwiek próba krytyki WOŚP od zawsze skutkuje tym samym szantażem. Nie podoba ci się Owsiak, pokazujesz patologie WOŚP? Jesteś przeciw dzieciom, które wspiera Orkiestra, chcesz ich nieszczęścia, nienawidzisz tych uśmiechniętych wolontariuszy, zjednoczonych w wspólnym celu. Oczywiście jest to absurd, szacunek dla wymienionych uczestników tej akcji nie każe nam szanować samego Owsiaka. Durnota tego szantażu jest naprawdę przytłaczająca.

Odkąd to działanie charytatywne zwalnia kogoś z krytyki? Wystarczy po prostu odwrócić sytuację i spytać się kogokolwiek z kultystów WOŚP, czy na tej samej zasadzie ma on obowiązek wpłacać na każdy Caritas, więcej, na inicjatywy Ordo Iuris czy Radia Maryja, jeśli są one charytatywne? Czy, w związku z tym, kolejno, Kościół, Ordo Iuris bądź Rydzyk mają być objęci zakazem krytykowania, pokazywania, czemu uważamy ich działalność za niewłaściwą?

Odpowiedź na to pytanie jest tak oczywista, że fakt, iż w ogóle taki szantaż się pojawia, powinien wzbudzać podejrzenia. Owsiak i jego medialni oraz polityczni sprzymierzeńcy budują na WOŚP-ie coś, co z charytatywnością nie ma nic wspólnego. Chodzi o stworzenie quasi świeckiego rytuału religijnego, który nie może być przedmiotem żadnej debaty, analizy, zaś każde odstępstwo od niego należy karać tak, jak na to heretycy, zdaniem radykalnych ruchów religijnych, zasługują. Dziś co prawda palić na stosach już nie wolno, więc zamiast tego wystarczyć musi publiczne napiętnowanie i ekskomunika ze wspólnoty ludzi prawych i dobrych.

Akolici Owsiaka stwierdzają to właściwie wprost - jeśli masz serce, masz płacić. Nie zgadzasz się na to? Sine qua non musisz być nieczułym potworem. Ten szantaż i związana z nim nagonka są już właściwie oficjalne. Najrozmaitsze portale, telewizje czy gazety związane z Platformą Obywatelską wręcz prześcigały się w sprawdzaniu, kto ma a kto nie ma czerwonego serduszka. Jeśli brakowało tego symbolu przynależności, rozpętywało się piekło.

Czytanie komentarzy pod kolejnymi artykułami, pisanymi jako forma denuncjacji, było czymś naprawdę przerażającym. Można było je skrócić do prostego komunikatu - „niech dzieci tych pisowców umierają bez pomocy WOŚP”. Najgorszy hejt i życzenia śmierci stały się wręcz typowym „obrazkiem” pod tekstami o WOŚP. Niezłe osiągnięcie jak na inicjatywę sprzedawaną jako „dobro” i „uśmiech”. Nie trzeba zresztą zagłębiać się w tę przerażającą eksplozję nienawiści, żeby poczuć, że „coś tu nie gra”. Charytatywność powinna trzymać się jak najdalej od polityki. Jest to zresztą rzecz oczywista dla każdego, kto kiedykolwiek uczestniczył w tego typu działalności. Przecież chodzi o to, żeby ludzi połączyć w imię wspólnego celu, jak najbardziej uciec od tego, co dzieli. Tutaj mamy do czynienia z czymś zupełnie odwrotnym.

Zbawienie za 5 złotych

Finał WOŚP budowany jest jak typowy rytuał religijny, którego celem jest „oczyszczenie”, zmycie grzechów. Skompromitowani celebryci mogą „brylować” ze swoimi głupotami i patologiami przez cały rok, starczy, że potem wystawią coś na aukcje i zostaje im wszystko wybaczone. Stają się sprzymierzeńcami sił jasności, które walczą o dobro, przeciw złemu PiS-owi. Co zabawne, nic ich to nie kosztuje.

Podobnie milionerzy, to wręcz dla nich sytuacja idealna, zamiast realnie i sukcesywnie wspierać potrzebujących, dostają możliwość jednorazowej akcji, która wywinduje ich, w atmosferze świętości, w internetowych czy medialnych trendach. W tym roku ten element „oczyszczenia” przybrał wyjątkowo kuriozalny i paskudny wymiar. Otóż fundacja Owsiaka wystawiła na aukcje zestaw fajek Jerzego Urbana.

Człowieka, który był członkiem brutalnej, przestępczej organizacji. Twórcę jednych z najagresywniejszych nagonek czasów PRL-u. Kreaturą, która jest współodpowiedzialna za tortury i śmierć, chociażby przez to, że nakręcała nienawiść wobec ofiar, następnie zaś robiła co mogła, żeby chronić i pomagać tym, którzy mordowali. Ciekawe czy Fundacja Owsiaka zdecydowała się dołączyć do tych fajek dołączyć zdjęcia okrutnie torturowanych ciał tych, których zabójców Urban wspierał i chronił?

Jak widać starczy tylko udział (nawet pośmiertny) w WOŚP (wraz z, oczywiście, antypisowskim komponentem) i nawet taki potwór jak Urban staje się „dobry”, wszystko zostaje mu wybaczone. Oczywiście to „zbawienie” ma także konkretny wymiar polityczny. Starczy cofnąć się do czasów przed rządami PiS. Układ między Owsiakiem a PO był oczywisty od samego początku.

W zamian za wsparcie, twórca WOŚP oferował im nie tylko bezwzględną lojalność partyjną, ale swoistą przykrywkę dla całego szeregu skandalicznych zaniedbań w dziedzinie służby zdrowia (żeby nie było, akurat w tej kwestii można mieć pretensje do właściwie każdego rządu, chodzi tu tylko o sposób „przykrycia” patologii). Raz do roku politycy PO dostawali rozgrzeszenie. Nieważne, do jakiej zapaści doprowadzili, nieważne ile było niezrealizowanych obietnic, ile skandali korupcyjnych czy zaniedbań, podczas dorocznego rytuału „oczyszczenia” WOŚP, na nowo stawali się tymi, którzy ratują polskie dzieci, którzy walczą o zdrowie Polaków.

Jest to jednak tym bardziej groteskowe, gdy spojrzy się na skalę całego przedsięwzięcia. Przecież to, co robi to kropelka w morzu wydatków na służbę zdrowia. Jest to kwota, którą państwo jest w stanie spokojnie uciągnąć.

Dzielić do końca świata... i jeden dzień dłużej

Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych kilka „niezależnych” NGOS-ów (oczywiście powiązanych z PO) rozpoczęło kampanie profrekwencyjne. Slogany brzmiały jak najpiękniej. W końcu żyjemy w demokracji, im większy udział obywateli, tym bardziej reprezentatywna ona jest, tym lepiej może rozpoznawać społeczeństwo, za które odpowiada, jego potrzeby. W końcu - tym więcej obywateli działa na rzecz dobra wspólnego, rozumie siebie jako aktywną część wspólnoty, chce o nią dbać. Tyle sloganów.

Niestety, już legitymizacja owych akcji profrekwencyjnych nie miała z tym nic wspólnego. Chodziło o to, żeby „oni nie decydowali za Ciebie”. Żeby „inni” nie zmuszali Cię do tego, czego nie chcesz. Kampanie, okazało się, bazowały na wzbudzaniu strachu i obrzydzenia do współobywatela. Przedstawiały go jako wroga. Tym samym akt głosowania nie stawał się aktem działania na rzecz wspólnoty i współtworzenia jej świata, tylko aktem wojny wobec innego, dyktowanym strachem i obrzydzeniem do własnego rodaka.

Czemu o tym piszę? Bo w wypadku WOŚP mamy do czynienia dokładnie z tym samym mechanizmem, co więcej, akcja Owsiaka wpisuje się, jak widać, w szerszy proces wynaturzania w naszym społeczeństwie odruchów u swego źródła pięknych i wzniosłych. W tym roku ten element dzielenia był wyeksponowany jeszcze mocniej niż w poprzednich edycjach WOŚP. Internet i media związany z Platformą Obywatelską (a więc najbardziej pompujące Owsiaka) zalały „dowcipne” rysunki z czerwonym serduszkiem i ośmioma gwiazdami, czy wskazujące Owsiaka jako „dobro” i księdza jako „zło” (autentyczny obrazek tygodnika Polityka). Symptomatyczna była wypowiedź jednego z publicystów GW, który stwierdził, że każdy, kto daje na Kościół a nie wpłaca na WOŚP, ma „coś nie tak z moralnością”.

To idealny przykład, jak jednoznacznie WOŚP jest już dla nich elementem kontry, dystynkcji, nierozerwalnie związany z atakiem na tych, których nie lubią, narzędziem w wojnie ideologicznej. Oni już wręcz nie potrafią mówić o WOŚP-ie po prostu, zawsze ich słowa muszą zostać powiązane z tym, kogo nienawidzą, z „byciem przeciw”.

Niektórzy poszli dalej. Kilku idiotów z tygodnika „Nie” (skądinąd to piękne, jak zżyło się dziedzictwo Urbana i związanej z nim mafii morderców z Owsiakiem) wprost oświadczyli, że PiS i sepsa chcą wspólnie zabijać Polaków (czy też są tym samym, zważywszy na „subtelność” przekazu, ciężko dociec). To wszystko pokazuje, do czego tym ludziom służy WOŚP.

Tymczasem charytatywność, która odwołuje się do dystynkcji, która służy napiętnowaniu innego (nawet jeśli zasłużył), która tworzy skonfliktowane grupy, jest wypaczeniem, perwersyjnym i moralnie nagannym, swojej własnej idei. Nieważne, czy sama akcja będzie bardziej prawicowa, czy lewica. Charytatywność to zrozumienie holizmu wspólnoty, tego, że jesteśmy odpowiedzialni za każdego jej członka. Że, niezależnie od tego, jak wiele nas od niego dzieli, jesteśmy razem a więc musimy sobie pomagać.

Tu mamy coś zgoła innego. Dążenie do konfliktu, pseudocharytatywność uprawiana po to, żeby pokazywać, że jest się lepszym od rodaka, od tego strasznego troglodyty, który nie ma serca i się „nie uśmiecha”. To jest chyba największy grzech Owsiaka - to, że jego akcja zniszczyła samą ideę pomocy i wspólnoty.

Polecjaka Google News - Portal i.pl

rs

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl