Mam nieodparte wrażenie, że właśnie taki mechanizm występuje u części polityków Platformy Obywatelskiej oraz kojarzonych z nią ekspertów, a klasycznym przykładem są między innymi Radosław Sikorski, Donald Tusk czy były szef kontrwywiadu wojskowego gen. Piotr Pytel. Sami - utrzymujący w niedalekiej przeszłości doskonałe stosunki z Federacją Rosyjską i jej kluczowymi politykami - dziś mówią o prorosyjskości PiS.
Sekundują im sympatyzujące z największą partią opozycji media, a klasycznym przykładem jest wywiad gen. Piotra Pytla dla „Gazety Wyborczej”, w którym sugerował, że Kreml, poprzez partię rządzącą, realizuje swoje interesy za sprawą agentury ulokowanej w rządzie. Ten sam gen. Pytel, który bywał w Moskwie, spotykał się z funkcjonariuszami rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa i przyjmował ich wizyty w siedzibie SKW w Warszawie. Wywiad komentowali politycy opozycji oraz... szkolony w Moskwie gen. Marek Dukaczewski, który swoje wojskowe szlify zdobywał w komunistycznych formacjach.
Uściski, podziękowania i zachwyt Kremla
Donald Tusk, który chciał resetu z Rosją, prowadzenia interesów z nią „taką, jaka ona jest” i obściskiwał się z Władimirem Putinem, dziś chce powołania komisji śledczej, która mogłaby wyjaśnić „na czym polega wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę PiS-u”.
Z kolei Radosław Sikorski, który jest chętnie cytowany przez propagandę Kremla, kilka dni temu w Radiu Zet powiedział, że w pierwszych 10 dniach wojny „rząd Prawa i Sprawiedliwości brał pod uwagę rosyjską propozycję rozbioru Ukrainy”. To kolejna wypowiedź, którą podchwyciła Moskwa; w październiku Sikorski na Twitterze zasugerował, że za uszkodzeniami Nord Stream 2, rosyjsko-niemieckiego gazociągu, stoją Stany Zjednoczone. „Thank you, USA (dziękujemy wam, USA)” - napisał.
Kilka dni później na forum ONZ rosyjski dyplomata publicznie podziękował Sikorskiemu, a jego wpis cytowały wszystkie prokremlowskie media. Pytany w tej samej audycji w Radiu Zet (w części internetowej), kto miał interes w wysadzeniu NS2, Sikorski stwierdził, że „trzy kraje miały interes: Ukraina, Polska, sektor prywatny w USA”.
"Wpadki" czy umyślna narracja rodem z Moskwy?
Trudno podejrzewać, że były to nieprzemyślane „wpadki”, zwłaszcza gdy się spojrzy na całą polityczną działalność Radosława Sikorskiego. Na uwagę zasługują jego związki z Jarosławem Bratkiewiczem, absolwentem MGIMO (Moskiewski Państwowy Instytut Stosunków Międzynarodowych MSZ Rosji), jednym z najważniejszych dyrektorów w MSZ w czasie, gdy Radosław Sikorski był szefem tego resortu. Bratkiewicz był autorem koncepcji resetu z Rosją i antyukraińskiej polityki, o czym pisał na portalu i.pl prof. Sławomir Cenckiewicz.
Te zaledwie kilka przykładów dobitnie pokazują, że mamy do czynienia ze zjawiskiem projekcji - ci sami politycy i ludzie służb, którzy dogłębnie, na różnych poziomach byli uwikłani we współpracę z Kremlem, dziś obarczają swoich politycznych przeciwników. I robią to całkowicie świadomie, wykorzystując do tego wszelkie narzędzia. Także media, które podchwytują tę narrację.
rs
