- Gram dobrze, bo jestem szczęśliwa - powiedziała niedawno Caroline Wozniacki. A raczej Karolina Woźniacka, bo duńska tenisistka nie zapomniała o polskich korzeniach i goszcząc przed laty w Warszawie (na turnieju WTA na kortach Legii) prosiła dziennikarzy, by pisali jej imię i nazwisko zgodnie z zasadami polskiej pisowni. Karolina jest szczęśliwa, bo w końcu przestała mieć problemy ze zdrowiem, a w jej życiu pojawił się nowy partner - David Lee. Amerykański koszykarz oglądał z trybun finałowe zwycięstwo Woźniackiej nad Venus Williams.
Roland Garros 2014. Narzeczony się rozmyślił
Nie zawsze tak było. -Chciałam powiedzieć, że z przyjemnością odpowiem na pytania o dzisiejszym meczu. Nie chcę rozmawiać na temat mojego życia prywatnego - tak zaczęła się w 2014 roku pierwsza konferencja prasowa Dunki, podczas turnieju Roland Garros w Paryżu. Dosłownie na kilka dni przed jego rozpoczęciem tenisowy świat obiegła informacja o jej rozstaniu z golfistą Rorym McIlroyem. Narzeczony Woźniackiej rozmyślił się w trakcie... wysyłania zaproszeń na ich ślub.
Karolina była w szoku, a jej rodzina i znajomi długo nie mogli uwierzyć, że to prawda. Paradoksalnie jednak, rozstanie z McIlroyem wpłynęło korzystnie na sportową formę Dunki. Przed Roland Garros grała słabo. Wypadła z pierwszej dziesiątki rankingu WTA i szybko odpadała w kolejnych turniejach. Nie kryła przy tym, że rozważa zakończenie, albo przynajmniej przerwanie kariery. W jednym z wywiadów przyznała, że chce być „relatywnie młodą matką”.
Finał US Open, maraton i kontuzje
Kilka miesięcy po zerwanych zaręczynach Woźniacka dotarła za to do finału US Open. Jesienią przebiegła maraton w Nowym Jorku. I to w imponującym czasie 3:26:33, co było jest rekordem świata wśród aktywnych tenisistek. Poprzedni rekord, 3:27:47, należał do Japonki Kimiko Date-Krumm, która dziesięć lat wcześniej przebiegłą maraton w Londynie. Jej wyczyn oklaskiwała Serena Williams, rywalka, ale zarazem jedna z najbliższych przyjaciółek Karoliny, która często określa Amerykankę mianem „starszej siostry”.
„Woźniacki może zakończyć karierę” - poinformował jesienią ubiegłego roku duński serwis „Ekstra Bladet Sport”. Powoływał się na słowa tenisistki i jej ojca. - Pod względem zdrowotnym przez niemal całą dotychczasową karierę miałam szczęście, ale też ciężko pracowałam, by być w formie. W tym roku moje ciało powiedziało jednak, że powinnam zwolnić, gdy organizm wysyła sygnały, że ma już dość - przyznała Karolina. Nie bez powodu, bo ubiegły sezon był dla niej pasmem kontuzji, a w pewnym momencie spadła nawet na 74. miejsce w rankingu WTA. Tak nisko nie była od 2007 roku.
Mistrzostwa WTA po polsku
Dzięki zwycięstwu w Singapurze w poniedziałek Dunka awansowała w nim z szóstego na trzecie miejsce. Zarobiła przy tym ponad 2,2 mln dolarów. Idealne zakończenie sezonu, w którym m.in. wygrywała z trzema aktualnymi numerami jeden na świecie - z Karoliną Pliskovą w Toronto, z Garbine Muguruzą w Tokio i Simoną Halep podczas Mistrzostw WTA.
Oglądający finał w polskiej telewizji kibice zwrócili z pewnością uwagę na fakt, że ojciec i trener Karoliny motywował ją do walki mówiąc po polsku. Dla lepiej znających Woźniacką fanów to żadna nowość, bo pan Piotr robi tak od zawsze. Przed laty w Indian Wells doszło nawet do zabawnej sytuacji, bo Karolina grała z Urszulą Radwańską.
- Bądź cicho, Ula siedzi obok i wszystko słyszy - rzuciła w pewnym momencie Karolina do ojca, przerywając jego dywagacje nad taktyką.
Woźniacki: "Farbowane lisy" w reprezentacji Polski? Kompletne bzdury! To zwykłe pier*******
Zawsze będę Polakiem, ale piłkarzem nie byłem
- Urodziłem się w Polsce. Mogę mówić w różnych językach i mieć duński paszport, ale Polakiem będę zawsze - powtarza w wywiadach Piotr Woźniacki, który sam w przeszłości również był sportowcem. Tyle, że zamiast uganiać się za piłką po korcie robił to na piłkarskim boisku.
Podobno miał talent, choć on sam nazywa się po latach nie piłkarzem, a kopaczem. - Piłkarzem to był Boniek, Lato, albo Lubański. Mnie do piłkarza pełną gębą trochę jednak brakowało - tłumaczy. Dodaje, że był szybki i strzelał sporo bramek w barwach Miedzi Legnica. Jego karierę w wieku 25 lat przerwała jednak kontuzja kolana.
Wtedy zdecydował się wyjechać za granicę. - To było szaleństwo. Zdecydować się na życie w obcym kraju bez znajomości języka i praktycznie bez pieniędzy - wspomina Woźniacki, który razem z żoną Anną (byłą reprezentantką Polski w siatkówce) najpierw wybrali się do Niemiec. Ostatecznie trafili jednak do Danii.
10-letnia Karolina wywalczyła mistrzostwo Danii do 12 latTo w tym kraju urodziła się Karolina. To tu w wieku sześciu lata stawiała pierwsze kroki na korcie. Naśladowała starszego brata Patryka, któremu jednak szybko znudził się tenis i postanowił iść w ślady ojca. Dosłownie, bo również nie zrobił kariery. Jego siostra odwrotnie.
- Jako dziesięciolatka wywalczyła mistrzostwo Danii do 12 lat. I to pomimo tego, że miała najgorszego trenera na świecie, czyli mnie. Bo co ja jako kopacz piłki mogłem wiedzieć o tenisie - śmieje się Woźniacki. - A mimo to została numerem jeden na świecie. Nie wszystkim było to na rękę - dodaje, już poważnie.
Karolina również świetnie mówi po polsku. - Po przegranym w 2009 roku finale US Open dziękowała kibicom najpierw po angielsku, później po duńsku, a na koniec w naszym języku.
Jedną z jej najlepszych przyjaciółek jest Agnieszka Radwańska. Dziś ich drogi trochę się rozeszły, ale kiedyś były prawie nierozłączne.
- Poznałyśmy się na jednym z juniorskich turniejów. Nie pamiętam dokładnie, ale miałyśmy może po 12-13 lat - wspominała na naszych łamach Agnieszka, która razem z siostrą odwiedzała Karolinę w Kopenhadze, a raz cała trójka (była z nimi również Angelique Kerber) wybrała się nawet wspólnie na wakacje. Woźniacka była również jednym z gości na lipcowym ślubie Radwańskiej.
Karolina i Isia, czyli dwie "straszne" przyjaciółki
Woźniacka mogła grać dla Polski, podobnie jak Kerber
Piotr Woźniacki z kolei wspomina, że jego córka, choć wychowana w Danii, mogła być reprezentantką naszego kraju. - Gdy Karolina zaczęła grać w tenisa, zapisaliśmy do klubu w Poznaniu. Została zgłoszona również w Polskim Związku Tenisowymi wygrała nawet juniorskie klubowe mistrzostwa Polski do 12 lat. Występowała wtedy m.in. z Martą Leśniak i Sabine Lisicki - opowiada. Dodaje, że córka ostatecznie wybrała Danię, a on nie ingerował w jej wybór. - W domu zawsze była Polska, ale poza domem już nie Wychowała się w Danii, tam miała przyjaciół. Tak zdecydowała - tłumaczy.
Wspomina jednak również, że na pewno ułatwił Karolinie decyzję wymóg, że uczestniczący w turniejach w Polsce tenisiści muszą być również zameldowani w naszym kraju. Wymusili go ponoć na PZT... rodzice innych zawodniczek po tym, jak mistrzostwa Polski juniorek wywalczyła Angelique Kerber (która dziś reprezentuje Niemcy, podobnie jak Lisicki).
Pytani o to po latach działacze PZT twierdzą, że to tylko miejska legenda, niemniej szkoda... Z Radwańską w składzie Polska awansowała kilka lat temu do Grupy Światowej Pucharu Federacji. Wyobraźmy sobie co mogłaby osiągnąć, gdyby razem z nią grały tam również Woźniacka i Kerber...