Woźniacka dobrze gra, bo znów jest szczęśliwa, właśnie wygrała Mistrzostwa WTA

Hubert Zdankiewicz
Dzięki zwycięstwu w Singapurze w poniedziałek Dunka awansowała w nim z szóstego na trzecie miejsce. Zarobiła przy  tym ponad 2,2 mln dolarów.
Dzięki zwycięstwu w Singapurze w poniedziałek Dunka awansowała w nim z szóstego na trzecie miejsce. Zarobiła przy tym ponad 2,2 mln dolarów. AP/EAST NEWS
Trzy lata temu myślała o dziecku, rok temu o końcu kariery. W ostatnią niedzielę, w Singapurze, Karolina Woźniacka wygrała Mistrzostwa WTA. - Gram dobrze, bo jestem szczęśliwa - podkreśla tenisistka.

- Gram dobrze, bo jestem szczęśliwa - powiedziała niedawno Caroline Wozniacki. A raczej Karolina Woźniacka, bo duńska tenisistka nie zapomniała o polskich korzeniach i goszcząc przed laty w Warszawie (na turnieju WTA na kortach Legii) prosiła dziennikarzy, by pisali jej imię i nazwisko zgodnie z zasadami polskiej pisowni. Karolina jest szczęśliwa, bo w końcu przestała mieć problemy ze zdrowiem, a w jej życiu pojawił się nowy partner - David Lee. Amerykański koszykarz oglądał z trybun finałowe zwycięstwo Woźniackiej nad Venus Williams.

Roland Garros 2014. Narzeczony się rozmyślił
Nie zawsze tak było. -Chciałam powiedzieć, że z przyjemnością odpowiem na pytania o dzisiejszym meczu. Nie chcę rozmawiać na temat mojego życia prywatnego - tak zaczęła się w 2014 roku pierwsza konferencja prasowa Dunki, podczas turnieju Roland Garros w Paryżu. Dosłownie na kilka dni przed jego rozpoczęciem tenisowy świat obiegła informacja o jej rozstaniu z golfistą Rorym McIlroyem. Narzeczony Woźniackiej rozmyślił się w trakcie... wysyłania zaproszeń na ich ślub.

Karolina była w szoku, a jej rodzina i znajomi długo nie mogli uwierzyć, że to prawda. Paradoksalnie jednak, rozstanie z McIlroyem wpłynęło korzystnie na sportową formę Dunki. Przed Roland Garros grała słabo. Wypadła z pierwszej dziesiątki rankingu WTA i szybko odpadała w kolejnych turniejach. Nie kryła przy tym, że rozważa zakończenie, albo przynajmniej przerwanie kariery. W jednym z wywiadów przyznała, że chce być „relatywnie młodą matką”.

Finał US Open, maraton i kontuzje
Kilka miesięcy po zerwanych zaręczynach Woźniacka dotarła za to do finału US Open. Jesienią przebiegła maraton w Nowym Jorku. I to w imponującym czasie 3:26:33, co było jest rekordem świata wśród aktywnych tenisistek. Poprzedni rekord, 3:27:47, należał do Japonki Kimiko Date-Krumm, która dziesięć lat wcześniej przebiegłą maraton w Londynie. Jej wyczyn oklaskiwała Serena Williams, rywalka, ale zarazem jedna z najbliższych przyjaciółek Karoliny, która często określa Amerykankę mianem „starszej siostry”.

„Woźniacki może zakończyć karierę” - poinformował jesienią ubiegłego roku duński serwis „Ekstra Bladet Sport”. Powoływał się na słowa tenisistki i jej ojca. - Pod względem zdrowotnym przez niemal całą dotychczasową karierę miałam szczęście, ale też ciężko pracowałam, by być w formie. W tym roku moje ciało powiedziało jednak, że powinnam zwolnić, gdy organizm wysyła sygnały, że ma już dość - przyznała Karolina. Nie bez powodu, bo ubiegły sezon był dla niej pasmem kontuzji, a w pewnym momencie spadła nawet na 74. miejsce w rankingu WTA. Tak nisko nie była od 2007 roku.

Mistrzostwa WTA po polsku
Dzięki zwycięstwu w Singapurze w poniedziałek Dunka awansowała w nim z szóstego na trzecie miejsce. Zarobiła przy tym ponad 2,2 mln dolarów. Idealne zakończenie sezonu, w którym m.in. wygrywała z trzema aktualnymi numerami jeden na świecie - z Karoliną Pliskovą w Toronto, z Garbine Muguruzą w Tokio i Simoną Halep podczas Mistrzostw WTA.

Oglądający finał w polskiej telewizji kibice zwrócili z pewnością uwagę na fakt, że ojciec i trener Karoliny motywował ją do walki mówiąc po polsku. Dla lepiej znających Woźniacką fanów to żadna nowość, bo pan Piotr robi tak od zawsze. Przed laty w Indian Wells doszło nawet do zabawnej sytuacji, bo Karolina grała z Urszulą Radwańską.

- Bądź cicho, Ula siedzi obok i wszystko słyszy - rzuciła w pewnym momencie Karolina do ojca, przerywając jego dywagacje nad taktyką.

Woźniacki: "Farbowane lisy" w reprezentacji Polski? Kompletne bzdury! To zwykłe pier*******

Zawsze będę Polakiem, ale piłkarzem nie byłem
- Urodziłem się w Polsce. Mogę mówić w różnych językach i mieć duński paszport, ale Polakiem będę zawsze - powtarza w wywiadach Piotr Woźniacki, który sam w przeszłości również był sportowcem. Tyle, że zamiast uganiać się za piłką po korcie robił to na piłkarskim boisku.

Podobno miał talent, choć on sam nazywa się po latach nie piłkarzem, a kopaczem. - Piłkarzem to był Boniek, Lato, albo Lubański. Mnie do piłkarza pełną gębą trochę jednak brakowało - tłumaczy. Dodaje, że był szybki i strzelał sporo bramek w barwach Miedzi Legnica. Jego karierę w wieku 25 lat przerwała jednak kontuzja kolana.

Wtedy zdecydował się wyjechać za granicę. - To było szaleństwo. Zdecydować się na życie w obcym kraju bez znajomości języka i praktycznie bez pieniędzy - wspomina Woźniacki, który razem z żoną Anną (byłą reprezentantką Polski w siatkówce) najpierw wybrali się do Niemiec. Ostatecznie trafili jednak do Danii.

10-letnia Karolina wywalczyła mistrzostwo Danii do 12 latTo w tym kraju urodziła się Karolina. To tu w wieku sześciu lata stawiała pierwsze kroki na korcie. Naśladowała starszego brata Patryka, któremu jednak szybko znudził się tenis i postanowił iść w ślady ojca. Dosłownie, bo również nie zrobił kariery. Jego siostra odwrotnie.

- Jako dziesięciolatka wywalczyła mistrzostwo Danii do 12 lat. I to pomimo tego, że miała najgorszego trenera na świecie, czyli mnie. Bo co ja jako kopacz piłki mogłem wiedzieć o tenisie - śmieje się Woźniacki. - A mimo to została numerem jeden na świecie. Nie wszystkim było to na rękę - dodaje, już poważnie.

Karolina również świetnie mówi po polsku. - Po przegranym w 2009 roku finale US Open dziękowała kibicom najpierw po angielsku, później po duńsku, a na koniec w naszym języku.

Jedną z jej najlepszych przyjaciółek jest Agnieszka Radwańska. Dziś ich drogi trochę się rozeszły, ale kiedyś były prawie nierozłączne.
- Poznałyśmy się na jednym z juniorskich turniejów. Nie pamiętam dokładnie, ale miałyśmy może po 12-13 lat - wspominała na naszych łamach Agnieszka, która razem z siostrą odwiedzała Karolinę w Kopenhadze, a raz cała trójka (była z nimi również Angelique Kerber) wybrała się nawet wspólnie na wakacje. Woźniacka była również jednym z gości na lipcowym ślubie Radwańskiej.

Karolina i Isia, czyli dwie "straszne" przyjaciółki

Woźniacka mogła grać dla Polski, podobnie jak Kerber
Piotr Woźniacki z kolei wspomina, że jego córka, choć wychowana w Danii, mogła być reprezentantką naszego kraju. - Gdy Karolina zaczęła grać w tenisa, zapisaliśmy do klubu w Poznaniu. Została zgłoszona również w Polskim Związku Tenisowymi wygrała nawet juniorskie klubowe mistrzostwa Polski do 12 lat. Występowała wtedy m.in. z Martą Leśniak i Sabine Lisicki - opowiada. Dodaje, że córka ostatecznie wybrała Danię, a on nie ingerował w jej wybór. - W domu zawsze była Polska, ale poza domem już nie Wychowała się w Danii, tam miała przyjaciół. Tak zdecydowała - tłumaczy.

Wspomina jednak również, że na pewno ułatwił Karolinie decyzję wymóg, że uczestniczący w turniejach w Polsce tenisiści muszą być również zameldowani w naszym kraju. Wymusili go ponoć na PZT... rodzice innych zawodniczek po tym, jak mistrzostwa Polski juniorek wywalczyła Angelique Kerber (która dziś reprezentuje Niemcy, podobnie jak Lisicki).

Pytani o to po latach działacze PZT twierdzą, że to tylko miejska legenda, niemniej szkoda... Z Radwańską w składzie Polska awansowała kilka lat temu do Grupy Światowej Pucharu Federacji. Wyobraźmy sobie co mogłaby osiągnąć, gdyby razem z nią grały tam również Woźniacka i Kerber...

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
AG
a byla nieszczesliwa?! Toz Dunczycy sa przeciez permanentnie szczesliwi, nie wiedzialam ze to juz nieaktualne...

Wybrane dla Ciebie

Mrozu porwał Zieloną Górę! Energetyczny koncert na Bachanaliach

Mrozu porwał Zieloną Górę! Energetyczny koncert na Bachanaliach

Z UFO to była zasłona dymna? Prasa o tym pisze. A może to tylko legenda?

Z UFO to była zasłona dymna? Prasa o tym pisze. A może to tylko legenda?

Wróć na i.pl Portal i.pl