Dla kogoś, kto mieszka w głębi kraju, taka sytuacja może być nie do końca zrozumiała. Dla mieszkańców pogranicza brak możliwości swobodnego przekraczania granicy to w wielu przypadkach koniec świata.
- Moja firma w Goerlitz obecnie nie funkcjonuje, ale mój mąż musiał zostać po niemieckiej stronie - opowiada pani Edyta, która mieszka w Zgorzelcu. - Pracodawca zapowiada, że już niedługo powoli ruszy i tu jest dylemat: zostać tu, gdzie mamy mieszkanie, rodziców, dziadków, o których trzeba zadbać, czy przejść przez granicę i zostać po stronie, gdzie mamy miejsce pracy.
Takich osób jak pani Edyta jest wiele. W jej przypadku można mówić o szczęściu - firma sama zamknęła się ze względu na zagrożenie epidemiologiczne. Wiele osób jednak straciło pracę.
- Ja niestety nie mam gdzie wracać. Zostałam zwolniona. W niemieckim urzędzie pracy nie mogę się zarejestrować, ponieważ nie jestem zameldowana w Niemczech. W polskim, póki co też nie. Do tej pory nie dostałam świadectwa pracy, które jest potrzebne, żeby dostać kuroniówkę. Gdyby nie to, że mąż został zarabiać po niemieckiej stronie granicy, zostałabym pozbawiona jakichkolwiek środków do życia- opowiada pani Asia, która również była na proteście.
"Wyć się chce! Syn ojca widzi przez kraty! Nie- to nie więzienie. To obecna sytuacja w Europamieście Zgorzelec- Goerlitz"
Czego chcą przygraniczni pracownicy? Zniesienia przymusowej, czternastodniowej kwarantanny, która uniemożliwia im swobodne przejście przez granicę do pracy i do domu.
- Ludzie! To nie tak, że nagle zamknęliśmy granice i po problemie. Jesteśmy jednym organizmem. Granica od dawna jest umowna. To tak jakbyście teraz Warszawę na pół przedzielili- my jesteśmy jednym miastem! Po jednej stronie mamy rodziny, po drugiej biznesy czy pracę i odwrotnie. Ktoś tam w Warszawie nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielki to jest problem. Nie tylko u nas! Każde przygraniczne miasto tak funkcjonuje! - mówi pan Dariusz, który nie może swobodnie prowadzić swojej działalności gospodarczej.
Jak zapowiedział rzecznik rządu Piotr Müller, we wtorek lub środę rząd ma rozmawiać o otwarciu małego ruchu granicznego. Chodzi m.in. właśnie o osoby z pogranicza pracujące w Niemczech lub Czechach. - Jeżeli teraz w weekend spłyną do nas informacje dotyczące liczby zachorowań, chociażby u naszych sąsiadów za granicą, przy tych najbliższych terenach granicznych, wtedy trzeba będzie ocenić to ryzyko i zdecydować, czy je podejmujemy i czy otwarty zostanie mały ruch graniczny bez kwarantanny - zadeklarował rzecznik rządu w Radiu Zet.
Ważne informacje o koronawirusie
- Wrocław: Poważne problemy pogotowia. Wyjedzie mniej karetek
- Wrocław: Urząd odrzucił wszystkie wnioski w sprawie tarczy
- Przerwa w szkołach i na uczelniach przedłużona
- Prezydent Wrocławia nie da Poczcie spisu wyborców
- Wrocław: Testy mówiły, że jest już zdrowa. Kobieta zmarła
- Nowa metoda leczenia wirusa będzie testowana we Wrocławiu
Nie przegap tych informacji
