Magda zdając sobie sprawę, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na jej barkach zaczęła grę z Lucią Bronzetti bardzo spokojna i skoncentrowana. Ku uciesze kapitanatu naszej drużyny, Agnieszki Radwańskiej i jej męża Dawida Celta precyzyjnie realizowała zadanie doprowadzenia do remisu w konfrontacji z ekipą Italii.
W pierwszym secie udało się przełamać serwis rywalki już w czwartym gemie. W szóstym nastąpiło ze strony Magdy kolejne przełamanie, co dało nam zupełnie komfortowy rezultat 5:1. Wówczas włoszka zagryzła zęby i wzięła się na moment do roboty, ale Linette była precyzyjna i opanowana i udało jej się zamknąć pierwszego seta w czasie 33 minut.
W drugiej odsłonie włoszka wyszła na kort minimalnie pobudzona przez członków jej drużyny, co spowodowało niewielki, ale jednak wzrost poziomu ze strony rywalki. Linette udało się szczęśliwie wygrać czwartego gema, w którym serwis należał do niej. Po zdobyciu trzeciego punktu złapała wiatr w żagle i kontrolowała pojedynek bez większych nadziei na odwrócenie jego losów przez Włoszkę. Zmuszała rywalkę do gry na swoich warunkach i to był tak naprawdę pokaz siły tenisa granego przez naszą rodaczkę.
Bronzetti wygrała co prawda jeszcze gema na 5:2, ale to było wszystko na co mogła sobie pozwolić. Linette po godzinie i dwunastu minutach serwowała pierwszego meczbola i błyskawicznie zakończyła pojedynek wygrywając drugiego seta 6:2.
- Mam doświadczenie z gry w Fed Cup i wiedziałam, jak wiele zależy od tego spotkania. Wiedziałam, że muszę zaprezentować wszystko, co mam najlepszego. Uwielbiam grać dla drużyny, to wyzwala we mnie dodatkową energię. Szkoda, że nie potrafię uzyskać takiego nastawienia w turniejach na co dzień - powiedziała Linette w krótkim wywiadzie na korcie.
W decydującym pojedynku zmierzą się miksty - z naszej strony Iga Świątek z Hubertem Hurkaczem, a rywale wystawili parę Camilla Rosatello i Lorenzo Musetti.
