Burza po ataku Lisa na Hołownię. "Przestańcie, do jasnej cholery!"

Tomasz Lis poświęcił Szymonowi Hołowni całą serię wpisów. Dziennikarza oburzyło stanowisko lidera Polski 2050 do utworzenia wspólnego bloku opozycji w nadchodzących wyborach parlamentarnych.

"Kasując perspektywę wspólnej listy opozycji pomaga się Kaczyńskiemu" – napisał na Twitterze Lis, po czym przekręcił nazwisko Hołowni na "Kałownia".

To jednak nie była jedyna internetowa aktywność dziennikarza na temat lidera Polski 2050. W innym wpisie stwierdził, że "kto łamie jedność opozycji jest nikczemnym durniem i kolaborantem PiS-u", a także że zasługuje na czerwoną kartkę, a nie na miejsce w parlamencie.

"PiS wie, że nie jest w stanie opozycji pokonać, ale jest w stanie ją podzielić. Dlatego każdy akt nielojalności, złamania ustaleń i wyłamywania się z jednolitego opozycyjnego frontu, to prezent dla PiS-u i realizacja scenariusza Kaczyńskiego" – kontynuował swój wywód.

Lis określił Hołownie mianem "dzieciaka". "'Kochany Donaldzie', do tego ten protekcjonalny, szczeniacki styl. Dzieciak nie powinien się spoufalać" – stwierdził.

Poziom wpisów byłego redaktora naczelnego tygodnika "Newsweek" wywołał prawdziwą burzę na Twitterze. W ostrych słowach oceniła zachowanie Lisa posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska. "Tomasz Lis przydzbanił tak mocno, że mało, że nie można go uważać za dziennikarza, tylko propagandzistę, ale też ciężko go mieć za człowieka przyzwoitego" – oceniła.

W język nie gryzł się także Adrian Zandberg. "Przestańcie, do jasnej cholery! To jest po prostu niesmaczne. Ostatnia rzecz, której teraz potrzeba opozycji, to agresja, chamstwo i wojna domowa na centroprawicy" – napisał polityk, po czym dodał: "Czy ktoś w końcu wytłumaczy liberalnym para-politykom udającym dziennikarzy, że to, co robią, służy tylko PiSowi?".

"Poziom Lisa zasługuje już tylko na: ban!" – oceniła z kolei Róża Thun z partii Hołowni.

W sobotę w Łodzi odbył się pierwszy krajowy zjazd Polski 2050. Podczas wydarzenia przewodniczącym partii został wybrany Szymon Hołownia. Po ogłoszeniu wyników wyborów polityk wygłosił przemówienie. Wśród wielu poruszonych w nim tematów znalazło się odniesienie do postulatu szefa PO o utworzeniu wspólnej listy opozycji w wyborach parlamentarnych. Hołownia zwrócił się bezpośrednio do Donalda Tuska..

– Kochany Donaldzie, chce ci powiedzieć, że od naszej długiej, serdecznej rozmowy minął już tydzień i nic się u nas nie zmieniło. Mówię o tej rozmowie, którą mieliśmy przed tamtym głosowaniem, w której z obu stron fraza "doskonale cię rozumiem" padała bardzo często. My się bardzo dobrze rozumiemy i niczego nikomu nie musimy udowadniać – mówił.

Polityk dodał, że mimo oskarżeń ze strony opozycji jego zdanie pozostaje niezmienne. – Nadal stoimy na stanowisku, że na stole powinny być teraz wszystkie opcje - od jednej listy do samodzielnych startów, a decyzja powinna zapaść po dokładnym policzeniu wszystkich wariantów, aby rzecz opierała się nie na naszych deklaracjach i intuicjach, ale na obiektywnej, rzetelnej analizie – wyjaśnił.

i.pl, PAP

dś