Dziś (13 sierpnia) do redakcji Gazety Wrocławskiej trafiło niepokojące zdjęcie. Widać na nim samochód współpracującej z ZZM firmy Park-M, której auto zostało zauważone rano nad Odrą, na Kozanowie. Ze zbiornika na pace samochodu wystawał wąż, którego koniec ginął w rzece.
We Wrocławiu pobierają zatrutą wodę z Odry do podlewania?
Wygląda na to, że pracownicy albo wpuszczali coś do Odry, albo, na co bardziej wskazuje to zdjęcie, wodę pobierali. Pytanie tylko w jakim celu? Wrocławianie domyślają się, że woda miałaby posłużyć do... podlewania zieleni miejskiej!
Jeśli woda z Odry faktycznie została skażona rtęcią, to podlewanie nią czegokolwiek = powiększanie obszaru skażenia = zwiększanie katastrofy ekologicznej. Btw - dziś/jutro pada, bez podlewania chyba można by się obejść... - pisze jedna z Internautek.
Może do badania poziomu skażenia? Będą pławić w beczce Niewiernych Tomaszy, żeby uwierzyli, że woda jest zatruta. Skoro odczynniki do badania skażenia wody nie działają to może Stado Kaczek tam wrzucą i będziemy czekać na efekty? - zastanawia się kolejna użytkowniczka Facebooka.
O zdarzenie zapytaliśmy firmę Park-M
- Zgłoszenie zauważonej nieprawidłowości, traktujemy z należyta powagą. Informujemy, że sprawę przekazujemy dalej do właściwego organu w naszej firmie, który będzie dogłębnie analizował zaistniałe zdarzenie - czytamy w odpowiedzi.
- W obecnej sytuacji takie postępowanie ma naganny i nieakceptowalny charakter - informuje Zarząd Zieleni Miejskiej. - Za nieprzestrzeganie zapisów przewidziane są kary. Jeśli ta woda jest do podlewania oczekujemy natychmiastowego przerwania tych praktyk i wyjaśnień od firmy Park-M - dodaje zarząd.
- Nie znajduję kulturalnych słów, żeby opisać jak jestem wściekły kiedy to czytam. Cała historia z zatruciem Odry, również i ten wątek to opowieść o głupocie i chytrości - podsumowuje w komentarzu jeden z Internautów.
Do sprawy będziemy wracać, gdy tylko pojawią się nowe informacje!
