W 31. rocznicę pamiętnego Sierpnia, rozpoczynając dzień, o czym Pan myśli?
Jestem optymistą. Żyję sprawami codziennymi. Cieszę się, że mogę odbudowywać stary dom na wsi pod Brzeskiem i spędzać czas z wnukami. Do wspomnień o mojej, tej pierwszej Solidarności wracam rzadko - tylko wtedy, gdy zbliża się rocznica. Z tej okazji czasem spotykamy się z kolegami przy kociołku z ziemniakami i czerwonym winie. Śpiewamy wtedy piosenki, które w więzieniu dawały nadzieję na przetrwanie i zabijały nudę.
Co się śpiewało podczas internowania?
Mnie ono ominęło, bo ukrywałem się. Zostałem złapany wiosną 1982 roku, po strajku w hucie, i skazany na cztery lata więzienia, z czego do amnestii odsiedziałem około dwóch. Do ulubionych należała napisana przez Macieja Zembatego piosenka "Gdy się junta wystrzela", także "Hej, hej, ojcze atamanie" i piosenki legionowe.
Myślał Pan wtedy, w opozycji, jak powinna wyglądać Polska przyszłości?
Już w latach 80. mieliśmy świadomość, że trzeba stworzyć warunki dla przystąpienia Polski do NATO i Unii Europejskiej. To nie były plany, ale marzenia.
O jakiej ojczyźnie Pan wtedy marzył? Jaką widział za 20, 30 lat?
Uważałem, że w biednym kraju, któremu daleko do potęg, najważniejsze są zmiany ekonomiczne. Na tyle skuteczne, aby zapełniły się sklepowe półki i znikły kolejki. I pragnąłem budowy takiego systemu demokratycznego, który pozwalałby ludziom o różnych poglądach czuć się dobrze w swoim państwie.
Ludzie o różnych poglądach. Także ci skompromitowani politycznie? Był Pan zwolennikiem lustracji?
Myślałem o ludziach, którzy nie skalali się przestępstwami i niegodziwościami. Co do lustracji, to początkowo byłem jej przeciwny, wiedząc od ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Krzysztofa Kozłowskiego, że przetrwało zaledwie 10 proc. materiałów, co przy wyrokowaniu o czyjejś winie jest dość istotną sprawą. Później jednak po obejrzeniu materiałów z IPN doszedłem z kolegami z Solidarności do wniosku, że lustracja weszła już w nasze życie, gdyż nasze nazwiska pojawiały się w dokumentach, więc trzeba tę sprawę ostatecznie zamknąć. Donosicieli wśród nas było niewielu. Wszystkim daliśmy szansę przyznania się, ale większość zawiodła.
Rozmawiała Małgorzata Iskra
Więcej przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie http://prasa24.pl