Jak gruzińskie gangi badają teren w Polsce. Czy powinniśmy zacząć się bać?

Dorota Kowalska
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
„Czas na deportację” - napisał premier Donald Tusk. W Polsce pojawia się przestępczość z importu. Gangi obcokrajowców, zwłaszcza Gruzinów, napadają, rabują, chcą przejąć handel narkotykami i bronią. Przestępcy są agresywni, czasami brutalni. Nie mają zahamowań. To do nich skierowane są słowa premiera

Spis treści

Sytuacja wygląda niepokojąco. Kilka dni temu, tuż przed północą przed jedną z restauracji na placu Konstytucji w Warszawie doszło do bójki. Wzięło w niej udział kilku mężczyzn. Trzej z nich, wszyscy byli Gruzinami, zostało dźgniętych nożem. Jeden z mężczyzn zmarł, miał 31 lat.

Pod koniec zeszłego roku policjanci ze Śródmieścia zatrzymali dwóch Gruzinów. Napadali na przypadkowe osoby w centrum stolicy, w rejonie ulicy Kruczej, Żurawiej i Nowogrodzkiej. Ofiary bili i okradali. Schemat działania był zawsze podobny.

- Na początku podchodzili do swoich ofiar, jeden z napastników wykręcał im ręce i trzymał, a drugi bił. Na koniec kradli pokrzywdzonym rzeczy - mówił mł. asp. Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej komendy.

Policjanci zatrzymali 35- i 37-latka. Obaj usłyszeli zarzuty, trafili do aresztu. Młodszy z podejrzanych został zidentyfikowany jako sprawca brutalnego rozboju, dokonanego kilka dni wcześniej w budynku przy Alei Jana Pawła II. Doszło do niego w windzie. Gruzin był w niej z 23-latkiem, celowo wybrał najwyższe piętro. Gdy drzwi windy się zamknęły zaczął okładać młodego mężczyznę. Ukradł mu saszetkę z pieniędzmi, dokumentami i telefonem komórkowym. Pokrzywdzony trafił do szpitala, był potwornie pobity, miał złamany oczodół.

Kolejny news: kilka dni temu policja zatrzymała czterech Gruzinów. Włamali się do dwóch zaparkowanych w centrum Warszawy samochodów. Zrabowali z nich 20 tys. zł.

- Pojawia się brutalna przestępczość z importu, właściwie nie ma tygodnia, żeby nie było informacji o brutalnych porachunkach, brutalnych działaniach najczęściej między członkami tych gangów, więc na to musimy reagować - mówił we wtorek w Programie Pierwszym Polskiego Radia, szef MSWiA i koordynator służb specjalnych, Tomasz Siemoniak. - Mówimy tu o twardej przestępczości, z którą musimy się zmierzyć i tu dane policji są jasne. Zagraniczne gangi próbują wejść do Polski, opanowywać różne rodzaje przestępczości: handel narkotykami, handel bronią, wymuszenia i do tego posługują się brutalnymi metodami - tłumaczył Siemoniak.

„Otrzymałem szczegółowe informacje od szefa MSWiA o zdecydowanych działaniach służb wobec zagranicznych gangów. Dokonano licznych zatrzymań. Czas na deportację” - napisał premier Donald Tusk.

Wcześniej Donald Tusk zapowiedział uproszczoną i szybką procedurę deportacji przestępców z Polski. Chodzi o tych obcokrajowców, którzy rażąco naruszyli prawo.

- Każdy, kto gości w Polsce, korzysta z naszej gościny, i w sposób brutalny narusza prawo, będzie deportowany z Polski - zapowiedział premier Tusk.

I przyznał, że w ostatnim czasie coraz częściej pojawiają się informacje o całych grupach obcokrajowców, którzy żyją w naszym kraju z działalności przestępczej.

- Mamy zbyt dużo przykładów w ostatnim czasie, które świadczą o tym, że tolerancja dla tego typu zachowań przynosi bardzo złe efekty. Spodziewajcie się państwo w najbliższych dniach zdecydowanych akcji, które ograniczą przestępczość, także jeśli chodzi o środowiska migrantów i obcokrajowców przebywających w Polsce - stwierdził premier.

Wiadomo już, że MSWiA razem z ministrem sprawiedliwości przygotowuje plan dalszych zdecydowanych reakcji na przestępczość obcokrajowców, szczególnie przestępczość zorganizowaną i tę najbardziej brutalną.

Niebezpiecznie na ulicach polskich miast

Wśród obcokrajowców największym problemem stanowią Gruzini. Jak poinformowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w ubiegłym roku policja zatrzymała 1895 obywateli tego kraju. Decyzją sądu 136 trafiło do aresztu. W całym ubiegłym roku z Polski wydalono 2589 obywateli Gruzji. O sprawie pisała między innymi „Gazeta Wyborcza” podkreślając, że w polskich więzieniach przebywa 304 Gruzinów i 1304 Ukraińców. Tylko od początku tego roku 2616 obcokrajowców usłyszało zarzuty popełnienia przestępstw w Polsce.

Rozmówcy „Gazety Wyborczej” twierdzą, że na ulicach polskich miast jest źle. Były naczelnik z Centralnego Biura Śledczego Marcin Miksza „Borys” twierdzi, że rozwijają się gruzińskie gangi.

- Jakaś część z nich to przestępcy, którzy widzą Polskę jako nowy rynek w kryminalnej karierze. Nierzadko Polska to tylko ich przystanek na drodze na Zachód, zwykle do Włoch czy Hiszpanii - tłumaczył.

Gruzini są agresywni, często brutalni. Przykłady? Jeden z przestępców, podejrzany o szereg brutalnych ataków na starsze kobiety, najpierw obserwował swoje ofiary w bankach lub kantorach, szedł za nimi do domów, okradał na klatkach schodowych, potem spychał ze schodów. Gruzini obrabowali jubilera w Kępnie, pod Poznaniem, mogą stać za napadami na jubilerów w Warszawie. Służby podejrzewają też, że to gruziński gang wtargnął do domu biznesmenów w Kobyłce pod Warszawą. Przestępcy skuli domowników i zakneblowali.

- Z najnowszych ustaleń wynika, że sprawcy byli dobrze przygotowani. Mieli kominiarki, czapki, rękawiczki. Prowadzimy intensywne czynności, mające na celu ustalenie ich tożsamości - przekazał Wirtualnej Polsce prok. Norbert Woliński z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. - „Modus operandi” zastosowany przez sprawców to jedyne takie zdarzenie w tym regionie w ostatnich miesiącach - dodał. Powołując się na dobro postępowania, nie ujawnił dodatkowych szczegółów, ale przyznał, że do podobnych napadów rabunkowych dochodzi także w innych częściach kraju. Sprawcy w kilkadziesiąt minut plądrują domy biznesmenów. Zdarzało się, że stosowali tortury.

- Powoli wracają lata 90., kiedy szczególnie w Warszawie i dużych miastach panoszyły się gangi, policja nie mogła nad nimi zapanować. Teraz znów przybywa przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, takich jak rozboje i zuchwałe kradzieże w sklepach i drogeriach - wyliczał w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” jeden z policjantów. - Czas działać - dodał stanowczo.

Prezydent stolicy przyznał na antenie Polsat News, że gangi obcokrajowców to realne zagadnienie, którym zajmują się już politycy nie tylko lokalnie, ale i na szczeblu krajowym.

- Tak, jest problem, jeśli chodzi o gangi przestępcze m.in. z Gruzji - potwierdził. - Mamy wzrost tego typu przestępstw. Nie osiągnął jeszcze wzrostu krytycznego, ale jest znaczący. Poradziliśmy sobie z grupami polskimi i nie możemy pozwolić sobie na to, by te grupy się odrodziły - dodał.

Przestępcy wychowani na wojnie

Do problemu przestępczości wśród obcokrajowców przebywających na terenie Polski należy podejść stanowczo. Nikt nie chce widzieć na ulicach Warszawy, Wrocławia, czy Gdańska wojny gangów, jak w latach 90.

- Na razie Gruzini, czy Ukraińcy nie tworzą jeszcze struktur mafijnych w Polsce - uspokaja gen. Adam Rapacki, były policjant, twórca Centralnego Biura Śledczego. - To zupełnie inna specyfika działań kryminalnych. Gruzini zajmują się głównie kradzieżami, włamaniami, rozbojami, być może porwaniami. Są o tyle niebezpieczni, że charakteryzują się brutalnością i desperacją - dodaje.

Skąd ta agresja? Ona poniekąd bierze się ze wschodniej mentalności, w której życie człowieka jest warte tyle, co nic. Poza tym, Gruzini, to ludzie wychowani na wojnie, wielu z nich to osoby z kryminalną przeszłością.

Nie tworzą jeszcze struktur mafijnych z kilku powodów.

- Przede wszystkim nie mają kontaktów ze służbami, administracją państwową, wymiarem sprawiedliwości, jak to było w przypadku grup przestępczych w Polsce w latach 90. Przypominam, że ówcześni przestępcy znali się z politykami, dziennikarzami, artystami, mieli swoich ludzi w służbach specjalnych - wylicza gen. Rapacki. Kolejna sprawa: ci ludzie żyją w swoich środowiskach, nie mają wielkich przedsiębiorstw, swoich biznesów, tym samym - nie mają gdzie inwestować, prać brudnych pieniędzy.

- Ale oczywiście to może się zmienić, dlatego trzeba działać natychmiast, trzeba wdrażać działania wyprzedzające, prewencyjne - zauważa gen. Rapacki.

Przenikać w te środowiska, próbować pozyskiwać w nich informatorów. Bezwzględnie wyłapywać przestępców. Chociaż to trudne, bo Gruzini tworzą hermetyczną społeczność, bardzo mobilną, barierą jest też znajomość języka i kultury.

Jacek Dobrzyński, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych ma podobne spostrzeżenia.

- Przez cały czas byli u nas obecni i Ukraińcy i Gruzini i Białorusini, którzy dokonywali przestępstw, ale po wybuchu wojny w Ukrainie, rzeczywiście, ich liczba wzrosła - przyznaje. - Przy czym, jeśli Ukraińcy i Białorusini dokonują przestępstw, można by rzecz, okazjonalnie, to Gruzini są bardziej zorganizowani. Jesteśmy na etapie wchodzenia przez nich w rynek, sprawdzania go - dodaje Dobrzyński. Zadanie służb, to trzymanie ręki na pulsie, nie można pozwolić im się rozwinąć, rozochocić.

Służby muszą trzymać rękę na pulsie

Stąd takie akcje, jak ta z połowy lutego. Świetnie zorganizowane, sprawnie przeprowadzone.

„W ramach akcji Policji i Straży Granicznej 13-14 lutego zatrzymano 1474 osoby, a wobec 398 cudzoziemców wszczęto procedurę wydalenia z Polski. Przez następne dni Policja prowadziła kolejne zdecydowane i intensywne działania wymierzone w próbujące się organizować na terenie Polski zagraniczne grupy przestępcze” - napisał Tomasz Siemoniak.

W dwudniowej obławie zorganizowanej przez służby wzięło udział ponad 26 tys. policjantów i tysiąc funkcjonariuszy Straży Granicznej. W całym kraju sprawdzili 32 136 adresów i miejsc, gdzie zatrzymano 1 474 osób poszukiwanych.

Wcześniej, policjanci z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości ustalili osoby poszukiwane, które nadal przebywają w Polsce. Potem wytypowano potencjalne miejsca, w których mogą się ukrywać.

Wśród zatrzymanych byli zarówno podejrzani lub oskarżeni o popełnienie przestępstw, jak i skazani na kary pozbawienia wolności, w tym za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, handel narkotykami, oszustwa i kradzieże z włamaniem. Z domów wyciągano także obcokrajowców.

Straż Graniczna przekazała, że w czasie akcji funkcjonariusze tej formacji przeprowadzili ponad 2,4 tys. kontroli legalności pobytu obcokrajowców, wszczęto prawie 400 postępowań o zobowiązanie cudzoziemców do powrotu. 180 postępowań dotyczyło obywateli Ukrainy, a blisko 60 cudzoziemców z Gruzji i tylu samo z Kolumbii. Powód? Nielegalny pobyt na terenie naszego kraju. W trzech przypadkach chodziło o zagrożenie dla obronności lub bezpieczeństwa państwa lub ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego.

- Trzeba trzymać rękę na pulsie, ale dzisiaj sytuacja wygląda inaczej niż w latach 90. - mówi nam jeden z policjantów - Wtedy służby przechodziły reorganizacje, były zajęte wyłącznie sobą, nie zorientowały się, że pod nosem wyrasta im mafia - wzrusza ramionami.

Pseudonim Enigma

To prawda. Ewa Ornacka i Piotr Pytlakowski tak piszą w „Alfabecie mafii”: „Milicja zmieniona w policję dopiero uczyła się nowych obowiązków. Wszelkimi siłami odcinano się od PRL, przy okazji spuszczając ze smyczy tzw. osobowe źródła informacji, czyli agentów milicji i SB w świecie przestępczym. Wielu znanych w latach 90. gangsterów w poprzedniej dekadzie zajmowało się cinkciarstwem. Wśród waluciarzy SB miała mocną agenturę. Większość esbeków zweryfikowano negatywnie i role się odwróciły. Teraz oni stali się agenturą świata przestępczego. Gangsterzy wykorzystywali ich kontakty i znajomości z milicjantami przemianowanymi na policjantów, z prokuratorami, a nawet z sędziami. Wszyscy przestępcy, znani dzisiaj jako ojcowie chrzestni mafijnych grup, w latach 80. dziwnie łatwo wyjeżdżali do Niemiec (RFN) na wielomiesięczne pobyty. Bez problemów dostawali paszporty w czasach, kiedy nie było to wcale takie proste. Niemiecką mekką polskich złodziei był wtedy Hamburg i inne miasta nadmorskie. Bywali tam „Nikoś”, „Pershing”, „Wariat”, „Oczko”, a także podobno „Masa”, „Kiełbasa” i „Słowik”. - Istniał dyskretny nadzór ze strony SB nad pruszkowską bandą „Barabasza”. (…) To była swego rodzaju opieka. (…) Za czyny, które ludzie „Barabasza” popełniali, można było trafić do ciupy na bardzo długo. A oni nie trafiali. (…) W „Uroczej” (knajpa w Pruszkowie w latach 80.), bandyci „Barabasza” zajmowali połowę sali, drugą okupowali milicjanci po służbie. (…) Po kilku półlitrówkach, lody przełamywano i dochodziło do ogólnego zbratania, stoliki łączono i pito wspólnie. (…) Tak rodzą się nieformalne więzi. (…) Dzisiaj już wiemy, że wielu zwykłych złodziei z czasów PRL, członków bandyckich grup dokonujących włamań i napadów, dzięki opiece ludzi z peerelowskich służb specjalnych w III RP zmieniło się w opromienionych sławą mafiosów, liderów „Pruszkowa”, „Wołomina” i wielu innych przestępczych grup zorganizowanych”.

Polska mafia narodziła się w 1990 roku jednocześnie w dwóch miejscach - okolicach podwarszawskiego Pruszkowa i właśnie w środowisku Polaków przebywających w Niemczech. W Pruszkowie gang zorganizowali wychowankowie słynnego w czasach PRL bandyty „Barabasza”. W Niemczech skrzyknęli się złodzieje samochodów na czele z Nikodemem S., zwanym Nikosiem. Mafia wołomińska była odłamem pruszkowskiej. Przejęła tereny na wschód od Warszawy.

Na czym zarabiali gangsterzy? Przemyt spirytusu, papierosów i narkotyków, nielegalne rozlewnie alkoholu i wytwórnie amfetaminy, haracze od kupców, restauratorów, właścicieli agencji towarzyskich, a nawet znanych biznesmenów. Napady na TIR-y, konwoje z gotówką, kradzieże samochodów. Ogromne pieniądze.

Nic więc dziwnego, że zaczęły rywalizować ze sobą, nie tylko zwalczające się grupy, ale także dawni kompani. Nastał czas podkładania bomb i ulicznych egzekucji.

Kres wewnętrznej walce dał Jarosław Sokołowski, pseudonim Masa, najsłynniejszy świadek koronny. Został zatrzymany przez policję w Korbielowie na Żywiecczyźnie, wyszedł na wolność w połowie czerwca 2000 roku po pięciu miesiącach pobytu w areszcie. Uzyskał status świadka koronnego i zaczął sypać.

Pruszków, Wołomin to były silne, bandyckie grupy, ale jeszcze nie mafia. Mogły się jednak w nią zmienić, bo zaczynały łapać kontakt z politykami. Nie zdążyły, bo do akcji wkroczyło Centralne Biuro Śledcze.

Powołał je 15 kwietnia 2000 roku komendant główny policji, łącząc działające od 1994 roku Biuro do Walki z Przestępczością Zorganizowaną oraz działające od 1997 roku Biuro do spraw Narkotyków. Najlepszy sprzęt, najlepsi gliniarze, nowe zasady gry. Policja i prokuratura mogły przeprowadzać operacje specjalne, np. zakup kontrolowany, miały szerszą możliwość kontroli korespondencji, dostęp do niektórych baz informacyjnych, powołano wreszcie instytucję świadka koronnego.

- To był ostatni moment na tego typu działania, grupa pruszkowska zaczęła dominować w całym kraju - opowiadał mi swego czasu Marek Biernacki, polityk, były szef MSWiA. - Niemal codziennie wybuchały bomby, albo dochodziło do strzelanin. Groziło nam powstanie wielkiej ogólnopolskiej mafii - tłumaczy.

Zeznania „Masy” też miały swoją wartość. Policja przystąpiła do akcji o pseudonimie „Enigma”, decyzję o jej rozpoczęciu wydał właśnie Biernacki, był wtedy ministrem spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Jerzego Buzka.

- Uderzyliśmy w Pruszków, zatrzymywaliśmy gangsterów w całym kraju. To było jedno, skonsolidowane uderzenie, ale potem udało nam się wyłapać także tych, którym udało się uciec - opowiadał Marek Biernacki. - Nie wszyscy byli zwolennikami przeprowadzenia tej akcji, niektórzy podnosili, że w miejscu starej grupy pojawi się nowa, być może jeszcze groźniejsza, jeszcze bardziej brutalna - tłumaczy Biernacki.

Zatrzymywali gangsterów w całym kraju. Zrobiło się spokojnej, bo nawet, jeśli potem pojawiały się jakieś grupy przestępcze, nie były już tak silne, tak dobrze zorganizowane jak te w latach 90.

- Odbudowanie takiej grupy przestępczej jak Pruszków byłoby dzisiaj niemożliwe. Zmienił się także sam charakter przestępczości - twierdził Marek Biernacki.

Większość gangsterów ma dzisiaj swoje firmy, są biznesmenami, przynajmniej na takich się kreują. Zarabiają na wyłudzeniach VAT, dokonują przestępstw podatkowych - nikt nie biega po mieście i nie wymachuje pistoletem.

Gangi obcokrajowców. Natura nie znosi próżni

Tyle że na polskich ulicach pojawili się nowi ludzie, o zupełnie innej mentalności. Ich metody „pracy” przypominają trochę styl polskich przestępców z lat 90.: brawura, brutalność, brak zahamowań.

Komenda Główna Policji w połowie 2024 roku opublikowała raport, w którym podsumowała swoje działania. Jak czytamy w dokumencie, „najważniejszym obecnie problemem jest przestępczość osób rosyjskojęzycznych”.

„Analizy wskazują, że problem ten będzie narastał, ponieważ prócz przestępczości pospolitej (kradzieży, prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwości) odnotowywany jest także wzrost przemytu broni, handlu ludźmi i przestępczości zorganizowanej. Liczba migrantów zza wschodnich granic i konflikty między nimi mogą zagrażać także obywatelom naszego kraju” - wskazywała KGP.

- W dłuższej perspektywie należałoby się zastanowić, czy dla obywateli państw, które nie chcą wstępować do Unii Europejskiej, nie wprowadzić wiz. Poza tym, wiem, że to wymaga pewnych uzgodnień, ale może warto byłoby zatrzymanych i skazanych obcokrajowców, odsyłać do odsiedzenia kary do ich państw, bo dlaczego obciążać tym polskiego podatnika - sugeruje gen. Rapacki, twórca CBŚ.

Eksperci podkreślają jednak, że niezbędne przepisy już są, niczego nie trzeba zmieniać.

- Przepisy pozwalają na wydanie decyzji deportacyjnej cudzoziemcowi, który stanowi zagrożenie dla porządku publicznego czy bezpieczeństwa państwa. Oczywiście, to zagrożenie musi być realne i stwierdzone w odpowiednim postępowaniu. (...) To prawo jest stosowane, czasem jest wręcz nadużywane przez służby - skomentował w TVN24 Marcin Sośniak, członek zespołu migracyjnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. I dodał, że państwo powinno rozlicza przestępców, ale nie należy tego wiązać wyłącznie z ich narodowością.

- Nie chciałbym przypisać problemu przestępczości pod jakąś konkretną narodowość czy pochodzenie etniczne czy w ogóle pod wątek imigrancki. (...) Nie prawo migracyjne jest problemem. Należy się przyjrzeć skuteczności ścigania i karania tego rodzaju przestępczości - podsumował Marcin Sośniak.

Eksperci nie mają wątpliwości: nie można podsycać nastrojów antyimigracyjnych, ale reagować trzeba. Nie można pozwolić na powrót do lat 90., kiedy ulice miast były polem gangsterskich porachunków, a w Polsce powoli rodziła się mafia.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl