Janusz Palikot od początku pozuje na filozofa i erudytę. On nie reklamuje wódki, on ją degustuje. On nie obraża i dehumanizuje bezdomnych, których nazwał w jednym z postów w mediach społecznościowymi ludzkimi śmieciami, on zagłębia się w ciemne mroki ludzkiej duszy.
Kierował swoje produkty do nieletnich
Jego kariera zaczęła się od bogatego ożenku. W posagu dostał od teścia pieniądze na firmę produkującą palety i na tym zarobił pierwsze poważne pieniądze, które umiejętnie inwestował. Kolejna firma zajmowała się produkcją tanich win, żeby nie powiedzieć jaboli. Palikot wymyślił między innymi szampan dla dzieci Piccolo. To był pierwszy, ale nie ostatni raz, gdy biznesmen kierował swoje produkty do nieletnich. W rozmowie z Jarosławem Kuźniarem wprost powiedział, że zrobił to, żeby dzieci miały ten “nawyk” i były “oswojone” z alkoholem.
Kolejnym punktem milowym jego kariery był zakup Polmosu Lublin w 2001 roku. To właśnie wtedy Palikot wprowadził na rynek alkoholi rewolucyjny produkt, czyli tak zwane małpki. Małpki są produktem wyjątkowo zdradzieckim i wielu uważa, że one odpowiadają za wzrost spożycia wódki w Polsce w ostatnich dwóch dekadach. W 2019 roku sprzedawało się aż trzy miliony małpek dziennie!
Pisarz Jakub Żulczyk napisał o Palikocie i małpkach: “jako pierwszy opakował bardzo uzależniający i społecznie szkodliwy produkt w małe, kolorowe i słodkie porcje, których to porcji sprzedaje się jakieś trzy miliony dziennie. Coś jak typ, który wynalazł crack o smaku świeżych truskawek".
Zaczął bezpardonowo atakować prezydenta
Palikot zapytany o to w wywiadzie odpowiedział, że jest “dumny z takich innowacji i z tego, że zrewolucjonizowałem rynek” oraz że sprzedaż ”małpek" “zatrzymały tendencję spadkową” sprzedaży wódki w Polsce. Dzisiaj sprzedaje się w Polsce więcej wódki niż jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych, co ma ogromne konsekwencje dla zdrowia społeczeństwa i co za tym idzie budżetu państwa.
Następnie po zrewolucjonizowaniu rynku wódki Palikot postanowił wejść do polityki. Zapewne w tym celu sfinansował powstanie pisma Ozon w 2005 roku. Pismo miało radykalnie prawicową linię a okładka pod tytułem jesteśmy homofobami z tytułem “zakaz pedałowania” wstrząsnęła wieloma ludźmi. Jednocześnie Palikot sfinansował wydanie biografii Donalda Tuska przez swoje wydawnictwo. Inwestycje w politykę opłaciły się.
Biznesmen w 2005 roku został po raz pierwszy wybrany do Sejmu z list Platformy Obywatelskiej. W 2007 roku zdobył reelekcję i został szefem komisji sejmowej przyjazne państwo, która miała usprawnić działanie administracji. Niewiele wiemy o sukcesach tej działalności polityka. Palikot jednocześnie zaczął bezpardonowo atakował prezydenta Lecha Kaczyńskiego insynuując mu między innymi… alkoholizm. Po katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku powiedział: “Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie”.
Działał jak przystawka Platformy Obywatelskiej
W tym samym czasie przedsiębiorca zaczął proces o podział majątku ze swoją byłą żoną, która ujawniła, że Palikot wyprowadził część swojej fortuny do rajów podatkowych na Karaibach. Jej zdaniem miało to na celu obniżenie płaconych podatków i ukrycie majątku przed sądem w sprawie rozwodowej. CBA wszczęła w sprawie oświadczeń majątkowych Palikota dochodzenie i skierowało do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Palikot zapomniał między innymi wpisać do swojego oświadczenia majątkowego wartego pół miliona złotych samolotu. Jednak prokuratura umorzyła sprawę z jednym z najbardziej kuriozalnych wyjaśnień jakie słyszałem w historii. Jak czytamy w uzasadnieniu umorzenia śledztwa: “Nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych posła wynikają z filozoficznego wykształcenia i stosunku do wartości materialnych”. Jak widać w biznesach przydaje się filozoficzne wykształcenie.
W 2010 roku Palikot postanowił stworzyć własne ugrupowanie. Po prawicowym odchyleniu nawet ślad nie został. Ruch Palikota miał być antyklerykalny, liberalny światopoglądowo i gospodarczo. Na krytyce Kościoła i postulacie legalizacji marihuany polityk zdobył największy rozgłos. Osiągnął duży sukces w wyborach w 2011 roku zdobywając ponad 10 procent poparcia i tworząc trzeci co do wielkości klub w parlamencie. W Sejmie jednak działał jak przystawka Platformy Obywatelskiej wspierając między innymi projekt podniesienia wieku emerytalnego.
Osiągnął wynik poniżej progu
Brak sukcesów i spójności ideowej przypłacił błyskawicznym spadkiem poparcia. W 2013 roku powstała formacja Europa Plus z Palikotem i Aleksandrem Kwaśniewskim na czele, ale nie przekroczyła progu wyborczego. W 2015 roku Janusz Palikot wraz z Leszkiem Millerem wystawili wspólne koalicyjne listy do parlamentu. Ordynacja przewiduje jednak, że w takim wypadku próg wyborczy wynosi aż 8 procent. Wspólny komitet osiągnął wynik poniżej progu otwierając drogę do zdobycia większości w parlamencie przez PiS.
W 2014 roku doszło do skandalu w którym były działacz formacji Palikota ujawnił, że z partii wypływają w dziwnych okolicznościach ogromne pieniądze. Blisko dwa miliony złotych kosztował system informatyczny, który nigdy nie powstał. Miał go przygotować syn skarbniczki partii. Partia Palikota do 2019 roku dostawała około miliona złotych wsparcia z budżetu państwa. W 2019 roku wycofał się z polityki i od tego czasu możemy oglądać Palikota w kolejnej tym razem już bardzo mrocznej odsłonie.
Zaczął otwierać nowe spółki i tworzyć nowe marki alkoholu
Palikot dwa lata temu założył z Kubą Wojewódzkim spółkę, która zaczęła produkować m.in. piwo i wódkę z konopiami indyjskimi. Zabieg łączenia alkoholu z marihuaną miał przyciągnąć młodą klientelę do której produkty Palikota i Wojewódzkiego są niewątpliwie kierowane. Reklama jego piwa pojawiła się w klipie youtubowej grupy “Ekipa”, którą oglądali przede bardzo młodzi ludzie. Alkoholowe imperium Palikota i Wojewódzkiego miało przynieść obu gigantyczną fortunę. Ich planem była błyskawiczna ekspansja i wprowadzenie spółki na giełdę.
Palikot zaczął otwierać nowe spółki i tworzyć nowe marki alkoholu. Dzisiaj jego “imperium” to gąszcz kilkudziesięciu spółek, które tworzą skomplikowaną sieć połączeń. Do promocji swojego alkoholowego biznesu Palikot i Wojewódzki wykorzystywali internet. Prokuratura i sąd nie mieli wątpliwości, że łamali oni prawo reklamując swój produkt. W wyroku nakazowym skazano ich w maju na wysokie grzywny. Prokuratura odwołała się jednak od wyroku żądając od dwójki biznesmenów maksymalnej kary po pół miliona złotych.
Na rozwój interesu Palikot włożył podobno 20 milionów złotych własnych środków. Reszta pochodziła od inwestorów, których Palikot zachęcał do inwestycji pod różnymi sposobami. Raz sprzedając tokeny na whiskey, raz sprzedając obligacje, akcje a ostatnio oferując pożyczki, z wysokim - wyższym niż inflacja oprocentowaniem. Palikot ma ogromne zobowiązania finansowe do spłacenia co miesiąc a w przyszłym roku musi spłacić obligacje na kwotę 22 milionów złotych. Tymczasem sprzedaż jego produktów nie idzie zgodnie z planem. Nie znamy pełnego obrazu finansowego imperium Palikota, ale wiemy, że na początku roku zrezygnował z wejścia na giełdę.
Następnie na wiosnę okazało się, że spółka ma problemy z wypłatami dla pracowników. W czerwcu ogłosił zamknięcie kilkudziesięciu sklepów, ale wciąż prowadził zbiórkę w internecie na finansowanie biznesu. Żeby zachęcić ludzi do udzielenia firmie pożyczki na dziesięć lat (!) organizował konkurs, w którym można było wygrać jego Rolls Royce’a. Pod koniec czerwca okazało się, że nie tylko nie wypłaca odsetek pożyczkodawcom a następnie, że nie oddaje całych pożyczonych kapitałów.
Naciągał inwestorów na kolejne pożyczki
Jeden z większych inwestorów Janusza Palikota Marek Maślanka ujawnił wtedy, że spółka stoi na krawędzi bankructwa i nie jest w stanie regulować swoich zobowiązań. Żeby firma nie straciła płynności finansowej sam włożył kolejne kilka milionów złotych. Ogłosił, że trwają poszukiwania inwestora, który wyłoży 20 milionów złotych, co ma zapewnić przetrwanie i rozwój biznesu. Czemu sam tego nie zrobi? Nie wiadomo. Niedawno wiceminister finansów Artur Soboń poprosił Krajową Administrację Skarbową o kontrolę rozliczeń podatkowych w przedsięwzięciach związanych z Januszem Palikotem.
Nad Palikotem zbierają się czarne chmury. Jego nieruchomości w Polsce są obciążone potężnymi hipotekami i może je wkrótce stracić. Nie tylko bankructwo zagląda mu w oczy. Jeśli Palikot wiedział, że spółka jest w tarapatach i naciągał inwestorów na kolejne pożyczki, które nie mogły być spłacone, niedługo do jego drzwi może zapukać prokurator. Czy filozof biznesmen pierwszy raz będzie musiał ponieść konsekwencje swoich czynów? I jak w tym wszystkim odnajdzie się jego wspólnik Jakub Wojewódzki bożyszcze liberalnych mediów?
