Na długo nim Putin został prezydentem Rosji i rozpoczął wojnę z Ukrainą, pracował jako oficer KGB w Niemieckiej Republice Demokratycznej.
Po raz pierwszy był tam w połowie lat 80., aż do upadku muru berlińskiego. Putin mieszkał w Dreźnie w bloku z innymi funkcjonariuszami KGB i Stasi.
Dzielił biuro z oficerem KGB Władimirem Usolcewem i zarabiał równowartość 100 dolarów miesięcznie, aby utrzymać siebie, swoją żonę i córeczkę.
Lepiej w NRD niż w ZSRR
Choć pensja mogła wydawać się niska, standard życia rodziny Putina był wyższy niż ten, który mogli osiągnąć w sowieckiej Rosji – a Putin mógł cieszyć się - zakazanymi w ZSRR - dobrodziejstwami Zachodu.
Według wspomnień Usolcewa, koledzy dostarczali mu zachodnioniemieckie katalogi wysyłkowe. A członkowie Frakcji Czerwonej Armii (RAF), działającej w RFN grupy lewicowych radykałów, dostawali polecenie przywiezienia Putinowi „luksusowych” przedmiotów z Niemiec Zachodnich, takich jak sprzęt stereo.
Wspomina o tym też biografka i krytyk Putina, Masha Gessen. Zaznacza ona, że RAF finansowała część swojej działalności z kradzieży i rabunków. Kradli samochody w Niemczech Zachodnich, usuwali z nich sprzęt stereo, a następnie wywozili go do Niemiec Wschodnich dla Putina w prezencie.
Gessen przypomina, że w Leningradzie, gdzie rodzina Putina miała komunalne mieszkanie, nie było podstawowych rzeczy, takich jak pralka.
Sześć litrów piwa tygodniowo
Były członek RAF wspominał, że spotkał Putina w Dreźnie i wie, że wspierał on jego organizację, która w latach 70. i 80. siała terror na zachodzie Niemiec.
W Dreźnie Putin mógł sobie też pozwolić na ulubione piwo Radeberger. Wypijał sześć i więcej litrów tygodniowo. Spasował, gdy przytył 13 kilogramów.
Usolcew dodał, że Putin, który spędził większą część dekady pracując w Dreźnie, nie był geniuszem językowym, nie był szczególnie bystry.
Mówił prostym niemieckim, był inteligentny, ale bez przesady. Zajmował się rekrutacją agentów do szpiegowania Zachodu. Choć praca i pieniądze mogły wydawać się kiepskie, Drezno zawsze będzie miało dla niego znaczenie, zwłaszcza że w 1986 roku na świat przyszła tam jego córka, Jekaterina.
Wspomniał o tym niemiecki biograf obecnego prezydenta Rosji, Boris Reitschuster, który rozmawiał kiedyś z Putinem. Ten miał mu powiedzieć, że jest „blisko” tego kraju.
Rzadko się wzruszał
- To był jeden z nielicznych momentów, gdy wydawał się wzruszony. Powiedział: "och, moja córka wypowiedziała swoje pierwsze słowa w Niemczech". Jestem bardzo blisko tego kraju - relacjonował Reitschuster.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

mm