- Pacjent trafił do nas 4 lutego. Sam wezwał karetkę. Wysłaliśmy do Warszawy próbki do badań, pobrane od tego pacjenta, czekamy teraz na wyniki. I tak naprawdę dopóki nie przyjdą, nie będziemy wiedzieć, czy pacjent jest chory czy nie - mówi Kamila Olechnowicz ze szpitala w Wałbrzychu. I dodaje, że w szpitalu zachowane są wszelkie procedury. Wyniki mają się pojawić w piątek.
Do tego czasu pacjent będzie izololowany od pozostałych. Na razie nie wiadomo, z kim się kontaktował po powrocie.
- Jeśli okaże się, że trzeba będzie przyjąć więcej pacjentów, to jesteśmy na to przygotowani - zaznaczają w szpitalu.
Zobacz koniecznie
Zobacz także
To już kolejne podejrzenie koronawirusa na Dolnym Śląsku. Przed kilkunastoma dniami do szpitala przy ul. Koszarowej we Wrocławiu trafił Chińczyk z Wuhan - epicentrum koronowawirusa w Chinach oraz Polak, który również przebywał w tym mieście. Obaj mieli objawi infekcji, na szczęście badania pobranych od nich próbek wykluczyły obecność koronawirusa.
Obecności wirusa nie stwierdzono też u żadnego z 30 Polaków, którzy w niedzielę wojskowymi samolotami zostali ewakuowani z chińskiego Wuhan do Wrocławia. Cała trzydziestka (w tym ośmioro dzieci) zostanie jednak w szpitalu wojskowym na 14 dni. Dziś od pacjentów pobrano kolejne próbki do badań. Jutro mają być znane wyniki.
