Letni kurs katolickiej ortodoksji

Mariusz Grabowski
Polskapresse
Przegląd miesięczników katolickich prezentuje Mariusz Grabowski.

Przegląd wakacyjnych miesięczników katolickich zacznijmy od "Więzi" (7/2010), sygnowanej hasłem "Wierzę, więc działam". Znajdziemy tu m.in. rozważania Piotra Glińskiego o obowiązkach obywatelskich katolików, Wojciecha Sadłonia SAC o religijnej motywacji i Joanny Bątkiewicz-Brożek o związkach teologii i ekonomii.

Ale ciekawie zapowiada się również tekst Anny Karoń-Ostrowskiej, przypominający postać ks. Józefa Tischnera (w czerwcu minęła kolejna rocznica jego śmierci). Czytamy w nim: "Czy polski Kościół chce zapomnieć ks. Tischnera? Jego sformułowania dotyczące polskiej wiary, etyki życia zawodowego i rodzinnego, solidarności są nieobecne od lat w niedzielnych kazaniach. W pismach katolickich trudno znaleźć teksty zajmujące się jego myślą. Dlaczego tak jest? Bo był inny, bezkompromisowy, za trudny, niejasny? A może pojawili się inni wielcy duszpasterze i kaznodzieje, którzy przerastają Tischnera, dlatego dziś ich wolimy słuchać i cytować? Jeśli tak, to wspaniale, to znaczy, że Tischner - tak jak marzył - znalazł uczniów, którzy go przerośli, tak powinno być. A jeśli nie - jeśli milczenie o ks. Tischnerze jest wyrazem lenistwa, niechęci, odrzucenia tego typu duszpasterstwa - to cóż to może znaczyć dla polskiego społeczeństwa i Kościoła?".

Z kolei w nowym "Znaku" (czerwiec - lipiec/2010) blok tekstów na temat chrześcijańskiej ortodoksji. Wśród prezentowanych autorów znaleźli się m.in. John Milbank, Peter M. Candler i Simon Oliver, których poglądy komentują teologowie: ks. Robert Woźniak i Sebastian Duda. Z tym ostatnim, filozofem i biblistą związanym z Katolickim Uniwersytetem w Lowanium, rozmawiają Michał Bardel i Janusz Poniewierski.

Oto fragment jego wywodu: "Z zewnątrz radykalna ortodoksja postrzegana jest jako ruch teologiczny, dość zwarty i prezentujący się - przynajmniej medialnie - jako grupa, która ma do powiedzenia coś nowego i istotnego. Oni sami natomiast wolą mówić o sobie, że nie stanowią jednorodnego ruchu. A jeśli już coś ich łączy, to raczej pewne wspólne podejście do teologii, filozofii i całej myśli nowożytnej - przede wszystkim do idei sekularyzmu. Z początku oni wcale zresztą nie nazywali się »radykalnymi ortodoksami«. Korzeni tego ruchu należy szukać w seminarium teologicznym w Cambridge, w którym przed laty uczestniczył John Milbank - twórca i lider radykalnej ortodoksji. Jej inicjatorzy to w gruncie rzeczy uczniowie albo współpracownicy Rowana Williamsa, obecnego arcybiskupa Canterbury, którzy u niego studiowali patrologię, ale przy okazji interesowali się nowymi drogami myślowymi filozofii kontynentalnej, trochę przeciwstawiając się anglosaskiej tradycji lingwistycznej. Wcześniej do świata anglofońskiego (przede wszystkim do USA) trafiły, rzecz jasna, koncepty i teksty francuskich postmodernistów, na przykład Jacques'a Derridy".
Równie ortodoksyjnie jest w lipcowym miesięczniku "Zawsze Wierni (7/2010), organie prasowym lefebrystycznego Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Uwagę zwraca tu tekst ks. Régisa de Cacqueraya "Dlaczego świat nienawidzi Benedykta XVI?". To zapis kazania, które francuski duchowny wygłosił 5 maja w Surenes, wspominając św. Piusa V: "Gdy więc ze ściśniętym sercem obserwujemy polowanie na papieża Benedykta XVI, prześladowanie, jakiego nie doświadczył żaden z trzech poprzedników, zadajemy sobie pytanie o racje, jakie kryją się za tak kategorycznymi osądami jego osoby. Odnajdujemy je w sprawach podnoszonych przez tych samych pochlebców świata. Gdy mowa o streszczeniu »grzechów« pięciu lat obecnego pontyfikatu, media zwykle wspominają o podjętych przez papieża środkach odnowy: poczynając od uwolnienia tradycyjnej mszy aż po anulowanie kar kościelnych, które dotknęły biskupów Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. W oczach mediów są to dwa środki, które sprzyjają obrońcom wiary i bezkompromisowej moralności. Jeszcze usilniej media wypominają Wikariuszowi Chrystusa niewzruszone i co pewien czas ponawiane potępienie aborcji, eutanazji oraz związków o charakterze homoseksualnym, a więc postulatów wypisanych na sztandarach tych wszystkich ludzi, którzy pragną zbudować społeczeństwo bez Boga".

Dominikańscy redaktorzy "W drodze" (7/2010) za motyw przewodni lipcowego numeru przyjęli zaś sztukę odpoczywania. W numerze Rafał Bornus pisze o nicnierobieniu, Marcin Lewandowski o nadziejach czasu wolnego, a Maciej Biskup OP o obietnicy świętego lenistwa. Co nie znaczy, że w piśmie nie znalazły się tematy bardziej kościelne. I tak ks. Grzegorz Ryś rozprawia się z listem do biskupów napisanym przez teologa dysydenta Hansa Künga. O. Piotr Napiwodzki OP pisze o znaczeniu sukcesji apostolskiej i o pułapkach, jakie zastawia mechaniczne i oderwane od rzeczywistości ludzkiej myślenie o tejże sukcesji jako gwarancji ciągłości Kościoła. A Jolanta Brózda-Wiśniewska analizuje doktrynalnie anglikanizm i jego ewentualny powrót do jedności z Rzymem.

Rzućmy jeszcze okiem do "Listu", gdzie uwagę zwraca wywiad z ks. Łukaszem Kamykowskim na temat dogmatów. Oto co teolog ma do powiedzenia: "Samo słowo »dogmat« chrześcijanie zaczerpnęli z języka greckiego, nazywając tak krótkie twierdzenia wyjaśniające to, w co wierzą. Od samego początku Kościół miał przeświadczenie, że życie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa trzeba postrzegać w szerszym kontekście (...) W pewnym momencie stało się dla Kościoła jasne, że aby dotrzeć z Dobrą Nowiną do ludzi spoza tej kultury, trzeba z jednej strony sformułować jej treść jak najprościej, a z drugiej wyjaśnić, o co w niej tak naprawdę chodzi".

Zachęcająco wygląda także jezuicki "Przegląd Powszechny" (7-8/2010), na łamach którego m.in. wywiad z prof. Timothym Snyderem (ostatnio opublikowano w Polsce jego książkę biografię Wilhelma Franciszka Habsburga Lotaryńskiego) oraz rozważania Jana Tomkowskiego na temat Jorge Luisa Borgesa. A w "Posłańcu" (7/2010) warto polecić dociekania Dariusza Dańkowskiego SJ o polskim liberalizmie. "Odpowiedź na pytanie, czy katolicka Polska pasuje do nowoczesnej demokracji liberalnej, jest złożona. Czy tego chcemy, czy nie, Polska jest w trakcie przyswajania tego modelu" - pisze wykładowca Ignatianum. I warto przemyśleć te słowa.

Mariusz Grabowski

Wróć na i.pl Portal i.pl