Magdalena Fręch wybiegała zwycięstwo z Wiktorią Azarenką. Polka awansowała do trzeciej rundy tenisowego turnieju w Rzymie

Łukasz Konstanty
Magdalena Fręch.
Magdalena Fręch. Fot. AFP7 vía Europa Press/Associated Press/East News
Magdalena Fręch awansowała do trzeciej rundy tenisowego turnieju rangi 1000 w Rzymie. W piątkowym starciu rozstawiona z numerem 26 Polka, która w pierwszej rundzie miała wolny los, pokonała byłą liderkę światowego rankingu, Białorusinkę Wiktorię Azarenkę 7:5, 6:4.

Nieudany początek sezonu

Przed piątkowym starciem trudno było wskazać, która zawodniczka ma większą szansę na zwycięstwo. Obydwie w bieżącym sezonie nie spisują się najlepiej, przed rywalizacją w drugiej rundzie miały na koncie tylko po pięć zwycięstw, a przecież za nami już cztery miesiące zmagań.

Jedyne, czego mogliśmy być pewni, to fakt, iż to Azarenka będzie aktywniejszą zawodniczką i znacznie częściej będzie starała się atakować. I tak też w istocie było od pierwszej akcji. Była liderka światowego rankingu zmuszała Polkę do biegania, ale dobre akcje przeplatała słabszymi, kończonymi błędem.

Skuteczna defensywa Fręch

Fręch z kolei najwyraźniej uznała, że sukces może jej przynieść próba przebicia każdej piłki na drugą stronę siatki - w nadziei, że za którymś razem przeciwniczka zanotuje pomyłkę. Taka postawa faktycznie kilka punktów dostarczyła, a docenić należy zwłaszcza fakt, iż łodzianka popełniała niewiele niewymuszonych błędów - raptem osiem w pierwszej partii.

Magda w pierwszej partii zanotowała też kilka akcji zakończonych winnerami. Zwłaszcza za odważne wejście na drugi serwis Azarenki przy piłce setowej należą się naszej tenisistce brawa - ta decyzja pomogła bowiem zamknąć pierwszą część rywalizacji.

Błędy Azarenki, awans Fręch

Drugi set rozpoczął się od serii przełamań. Dopiero przy stanie 2:2, po zaciętej rywalizacji, swój gem serwisowy wygrała Fręch, która wciąż zbyt rzadko decydowała się na atak, zazwyczaj oczekując na to, co zrobi rywalka.

Azarenka wraz z upływem kolejnych minut myliła się coraz częściej, a czasem jej błędy były wręcz spektakularne - tak było chociażby w siódmym gemie, w którym będąc pod siatką i mając dogodną sytuację do zdobycia punktu, nie potrafiła przebić piłki na drugą stronę. Zryw w końcówce partii, przy stanie 5:2 (i większa pasywność Magdy) pozwolił co prawda Białorusince na zmniejszenie straty, ale nie odebrał zwycięstwa Fręch (6:4).

Łodzianka dołączyła do Magdy Linette i Igi Świątek, które już wcześniej wywalczyły przepustkę do trzeciej rundy w Rzymie. W niedzielę jej rywalką będzie Chinka Qinwen Zheng, która w piątkowym starciu drugiej rundy ograła Serbkę Olgę Danilović.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Gol24 Ekstra: Rewanże półfinałów Ligi Mistrzów pełne emocji

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl