Fręch faworytką starcia
Polska tenisistka nie może uznać ostatnich miesięcy za udane. Zaledwie cztery zwycięstwa w dziesięciu turniejach, w których brała udział wskazują, że z dyspozycją łodzianki do tej pory nie było najlepiej. Wymęczone zwycięstwo z Włoszką Sarą Errani w Stuttgarcie po pięciu porażkach z rzędu dawało nadzieję, że łodzianka powoli będzie wracać na właściwe tory.
Pierwszą rywalką Fręch w Madrycie była Bouzas Maneiro, a więc Hiszpanka, która w rankingu plasuje się na 69. pozycji i która nigdy jeszcze nie zajmowała lokaty w czołowej pięćdziesiątce. Wydawało się więc, że Magda powinna skutecznie powalczyć o awans do kolejnej rundy, wszak w sierpniu ubiegłego roku dość łatwo zwyciężyła z tą tenisistką w kwalifikacjach zmagań w Cincinnati.
Fatalny początek meczu
Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się fatalnie dla Polki, która przegrała cztery początkowe gemy. Przeciwniczka korzystała z zbyt krótkich zagrań naszej tenisistki, która nie za bardzo miała pomysł na poprawę sytuacji na korcie. Nieoczekiwanie przy stanie 0:4 wszystko się zmieniło i to rozstawiona zawodniczka zaczęła dopisywać na swoje konto punkty, a ta, która dotychczas przeważała, częściej się myliła. Stratę udało się odrobić.
Przy stanie 5:5 Fręch, która bardziej przypominała siebie sprzed 2024 roku niż zawodniczkę, która notowała w poprzednim sezonie życiowe sukcesy, po raz kolejny straciła podanie i nie była już w stanie odrobić poniesionej straty.
Tie-break w drugim secie
Druga partia znów nie rozpoczęła się najlepiej dla Magdy (0:2). Nasza tenisistka starała się jednak grać aktywniej, niż we wcześniejszej fazie meczu, co przyniosło efekty w postaci trzech z rzędu wygranych gemów (4:3). Kolejne dwa padły jednak łupem Bouzas Maneiro, która w dodatku przy prowadzeniu 5:4 wprowadzała piłkę do gry. Hiszpanka nie była jednak w stanie zamknąć meczu - Fręch dość łatwo doprowadziła do wyrównania, a potem po dość zaciętej rywalizacji utrzymała podanie, podobnie zresztą uczyniła przeciwniczka.
Zwyciężczynię tej części meczu wyłonił tie-break, w którym lepiej i pewniej grała łodzianka. Polka szybko wypracowała kilkupunktową przewagę (5:1) i nie wypuściła już szansy z rąk (7:2).
Zwycięstwo Magdaleny Fręch
W decydującym secie oglądaliśmy przeplatankę udanych zagrań i błędów w wykonaniu obydwu tenisistek. Szybko doszło do przełamania (2:1 dla Magdy), jeszcze szybciej nastąpiło wyrównanie. Kluczowy moment nastąpił w siódmym gemie - dość pewnie grająca w tym fragmencie spotkania Polka znów zyskała przełamanie, a przewagę utrzymała już do końca rywalizacji (6:4).
W trzeciej rundzie nasza tenisistka zmierzy się ze zwyciężczynią pojedynku pomiędzy Mirrą Andriejewą a Marie Bouzkovą. Potyczka zostanie rozegrana w sobotę.
