Nie da się naprawiać Kościoła wspólnie z Urbanem

Piotr Zaremba
Bartłomiej Ryży
Zaproszenie Jerzego Urbana na uroczystą premierę filmu „Kler”, już po festiwalu w Gdyni, jest okolicznością trudną do pominięcia w dalszej debacie. Możliwe, że reżyser nie miał z tym nic wspólnego. Że taką sztuczkę wymyślili dystrybutorzy filmu. Zainteresowani pojawieniem się zdjęć z Urbanem w przestrzeni publicznej dla wsparcia kampanii promocyjnej.

Może to tylko odruch, element strategii wywoływania skandalu. Ale możliwe, że postrzegają oni tę kwestię prosto: film to element ideologicznej wojny, w której jego twórcy są po tej samej stronie co antyklerykalne, a co więcej chętnie posługujące się żartami na pograniczu bluźnierstwa pismo „Nie”. Co na to powiedzą wszyscy ci, którzy - jak sympatyczny filmowy krytyk Błażej Hrapkowicz na łamach Super Expressu - dowodzili, że to film chrześcijański, że autor chce jedynie Kościół oczyszczać. Ciężko jest go oczyszczać wspólnie z Urbanem. Nie jest to postać dobrze życząca jakkolwiek pojmowanemu chrześcijaństwu.

Jest w tym także coś więcej. Dla młodszych odbiorców Urban to jedynie dziennikarz, a po części i polityk, podsycający emocje antykościelne, i w istocie także antyreligijne. Ale przecież starsi pamiętają jego rolę w PRL. To jego artykuły (podpisane nazwiskiem Jan Rem, był wtedy rzecznikiem rządu Jaruzelskiego) stanowiły element policyjnej nagonki przeciw księdzu Jerzemu Popiełuszce. Nagonki zakończonej zabójstwem kapłana. Wszyscy ci którzy przedstawiają ten film (skądinąd przesadnie) jako ciąg dalszy tamtej nagonki, zyskali kapitalny argument.

Wcześniej sam reżyser wdał się w polemiki z kościelnym nauczaniem i przedstawił się jako zwolennik ograniczenia obecności Kościoła w publicznej przestrzeni. Potem także jako ktoś, kto chciałby w istocie osłabienia polskiej religijności - bo przecież dobry jest dla niego standard czeski, jedna msza w kościele tygodniowo, a nie nasz, pięć mszy dziennie. Teraz zgodził się (chyba, nie słyszałem zaprzeczeń) na demonstrowanie swoistych aliansów. Co będzie jutro.

To skądinąd coraz mocniej przekonuje krytyków filmu, że to element politycznej kampanii, a nie artystyczna wypowiedź. Raz po raz „pomagają” w tym mocno niefortunni sojusznicy Smarzowskiego. Znany bloger Galopujący Major oznajmia: „Trzeba wreszcie iść na Kler z powodu przyjemności, jaką ten film sprawia jeszcze przed jego obejrzeniem. Kwik, jaki się bowiem po prawicowej stronie niesie, zawodzenie, broczenie krwią, szlochy, płacze i żale, zaiste przewspaniałym jest przedstawieniem. Kto wie, być może nawet wspanialszym niż sam film.” Ano właśnie - trudno o bardziej otwarte przyznanie, że od wizji artystycznej, od niepokoju autora, że gdzieś dzieje się źle, ważniejszy jest społeczno-polityczny efekt. Kino staje się, może bez woli reżysera, a może za jego przyzwoleniem, instrumentem.

Odpowiedź drugiej strony coraz częściej bywa spełnieniem tego scenariusza. Radni w Ełku zamierzają zablokować pokaz tego filmu. W kilku innych miastach nie może się on pojawić na ekranach, po części w następstwie organizacyjnych sporów między właścicielami kin, a dystrybutorami, ale po części z powodu nacisku politycznego. Czasem kina są samorządowe i pojawia się łatwa pokusa czysto urzędniczego nakazu. Z radością takie sytuacje wita choćby portal Telewizji Republika. „Tak trzymać, kolejne miasto nie puści szmacianego filmu "Kler" - to jej standardowy komunikat.

Nie po to Polacy rozmontowywali komunizm, którego bronił do ostatniej chwili Urban, aby teraz delektować się obroną cenzorskich praktyk. Zwłaszcza, że mamy tu do czynienia z inną sytuacją niż wtedy, kiedy protestowano przeciw wystawianiu przez Teatr Powszechny gruntownie zmienionej przez Olivera Frjlicia „Klątwy”. Tamten spektakl zawierał wątki realnego bluźnierstwa, obrażał też konkretne osoby, można więc było domniemywać, że na różne sposoby narusza prawo, choćby to o ochronie uczuć religijnej. „Kler” nawet jeśli uznać go za płaski, obraźliwy pamflet, atakuje i obraża jedynie ludzkie instytucje. Owszem, operuje w jednej, dwóch scenach religijną symboliką, ale daleko mu do bluźnierstwa.

Za to takie kampanie motywowane zapewne zbożnymi intencjami stają się faktycznym elementem kampanii promocyjnej filmu. Niczego nikomu definitywnie nie zabronią (w dobie Internetu to nierealne), za to wytworzą wokół filmu legendę owocu zakazanego. Nawet apele o dobrowolny bojkot wydają się przesadą. Naprawdę, katolik straci wiarę pod wpływem obrazu atakującego Kościół? Musi więc być ona słaba i na pokaz.

Niech każdy decyduje w swoim sumieniu - czy oglądać i jakie wnioski wyciągnąć. Ja zaś będę przypominał o wypowiedziach Smarzowskiego czy o obecności Urbana na premierze żeby formułując te wnioski, każdy miał komplet danych.

POLECAMY:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

I
Iza II
Ów Zaremba, to taki wół dziennikarski. A od wołu najpierw oczekuje się siły pociągowej, a potem mięsa. Tam nie ma miejsca na myślenie.
p
pik pak
Tik takowi wyrwało rozum! Skąd wziął dane o wyrwanym języku? Zapewne to efekt jego niedawnej lektury o inkwizycji kościelnej i o sposobie potraktowania przez nią Giordano Bruno.
I
Iza
Rzeczywiście... kojarzenie jest trudne, bo wymaga myślenia. Bardzo mądry artykuł, oryginalne spojrzenie na fakty, które nie każdy kojarzy. Zapraszanie Urbana i robienie z tego wydarzenia to jakby zwalnianie ludzi z myślenia i zdecydowanie jest to jednoznaczny ruch. A szkoda!
t
tik tak tik tak
Zmasakrowanie, wyrwanie języka ks. Popiełuszce po nienawistnych seansach nienawiści ówczesnego rzecznika rządu i ,,totumfackiego gen. Jaruzelskiego i Kiszczaka przez oficerów tajnej policji na zawsze już z nim zostanie. Niedługo...tik tak, tik tak
max czy zaprosisz nazistę do oceny zachowań nieetycznych np. AK lub mieszkańców getta?
m
max
co za idiotyczny artykuł. To ,że Urban poszedł do kina to dyskwalifikuje film KLER i jego reżysera większej głupoty nie czytałem. I jeszcze nawiązanie do Popiełuszkia buahahahaha.Każdy ma prawo iść albo nie iść (jeszcze) do kina i wyrobić sobie zdanie. Krytycy tak krytykują ten film bo doskonale zdawają sobie sprawę z prawdy jaką obnaża ten film o polskim klerze!
Wróć na i.pl Portal i.pl