Prawo i uczucia religijne – co może zrobić katolik, gdy obrażane są świętości?

dr Monika Brzozowska-Pasieka
dr Monika Brzozowska-Pasieka
Czerwiec 2011 r. Adam Darski, ps. Nergal, był oskarżony obrazę uczuć religijnych
Czerwiec 2011 r. Adam Darski, ps. Nergal, był oskarżony obrazę uczuć religijnych Fot. Tomasz Bolt/Polskapresse
Wraz z coraz śmielej pojawiającymi się w przestrzeni medialnej opowieściami o pedofilii w Kościele katolickim, niejednokrotnie opartymi na niewiarygodnych lub przynajmniej kontrowersyjnych dowodach i zeznaniach, coraz częściej słychać głosy oburzonych katolików. To z kolei sprawiło, że część prawników zaczęła się nawet poważnie zastanawiać nad pozwami przeciwko poszczególnym mediom lub podmiotom czy osobom, propagującym podobne treści. Jakie są szanse powodzenia takiego powództwa?

W Polsce było co najmniej kilka różnych procesów cywilnych. Zacznijmy od tego, czym w ogóle są uczucia religijne i do jakiej kategorii cywilno-prawnej można je przypisać.

Sprawa ataku na Jana Pawła II ze strony „Nie” w kolejnych instancjach sądu

Uczucia religijne można określić skrótowo jako psychiczny stosunek danego człowieka do sacrum. Objawiają się poprzez stosunek danej osoby do określonych przedmiotów kultu religijnego, wiary i Boga (Absolutu), a ich integralnym odzwierciedleniem jest modlitwa, kontemplacja, uczestnictwo w obrzędach czy rytuałach. Oczywiście, z uwagi na fakt, że każda religia ma swoje dogmaty, zakazy i nakazy, przestrzeganie pewnych reguł również będzie elementem kultu religijnego i powiązanych z nim uczuć religijnych.

W kategorii prawa uczucia religijne będą przynależne do dóbr osobistych. Przez ostatnie kilkanaście lat sądy zajmowały się wielokrotnie sprawami uczuć religijnych, w kontekście sprawy cywilnej.

Dwie sprawy odbiły się głośnym echem w przestrzeni publicznej. Obie dotyczyły pozwów przeciwko mediom, ale ich wyniki były skrajnie różne.

Pierwsza sprawa dotyczy głośnego tekstu, który ukazał się w czasopiśmie „Nie”, a dotyczył – wówczas jeszcze żyjącego – Papieża Jana Pawła II. W tekście, mocno krytycznym wobec nauki Papieża, pojawił się m.in. taki fragment: „myśl sformułowana tak niechlujnie przez J.P. II nie jest Jego myślą oryginalną, jak zresztą wszystko, co mówi i pisze. To tylko zwulgaryzowanie wyników dociekań J. Ratzingera, nie wiem czy identycznego z kardynałem J. Ratzingerem (…) Jakże ponuro prymitywnie brzmi niechlujna i bełkotliwa wypowiedź J.P. II na tle wytwornego, ale popularnego bądź co bądź eseju Ratzingera! Jak temu człowiekowi, który w rzeczywistości nigdy nie przestał być prostackim wikarym z Niegowici, nie wstyd tak kompromitować siebie (to najmniejsza), związku religijnego , któremu szefuje i narodu, do którego niegdyś należał!".

Sąd zmienia wyrok ws. obrazy uczuć religijnych

Po oburzeniu, które pojawiło się w przestrzeni publicznej, gazeta przeprosiła za tekst, jednak z pozwem o naruszenie uczuć religijnych wystąpił jeden z kapłanów i jednocześnie przyjaciel Papieża – ksiądz Zdzisław Peszkowski, kapelan Rodzin Katyńskich. Był on nie tylko bliskim przyjacielem Jana Pawła II, ale również autorem książek o nim.

Sprawa była rozstrzygana przez Sąd Okręgowy w Warszawie, który orzekł, że tekst dziennikarski naruszył uczucia religijne księdza i nakazał przeproszenie. W tej sprawie sąd oparł się na opinii biegłego, który stwierdził, że Papież jest następcą Apostoła Piotra, posiada religijną władzę nad wszystkimi wiernymi, sprawuje urząd Zastępcy Chrystusa, jest Pasterzem całego Kościoła oraz jest najwyższym autorytetem wiary i moralności.

Sprawa trafiła z apelacją do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, który z kolei powództwo oddalił. Sąd podkreślił, że treści użyte w artykule były naganne i niewłaściwe, ale uznał jednocześnie, że wspomniany tekst nie dotykał bezpośrednio księdza, nie wyśmiewał jego uczuć religijnych, nie spowodował, że nie mógł on wyrażać swojej wiary.

Kapłan złożył wówczas kasację, którą uwzględnił Sąd Najwyższy, wskazując, że poprzez fakt znajomości z Papieżem, poprzez szczególne relacje, jakie łączyły księdza z Janem Pawłem II, wreszcie poprzez fakt bycia biografem Papieża to powództwo zasługuje na uwzględnienie.

Sprawa zakończyła się finalnie w 2004 r. i można powiedzieć, że od tej pory nikt nie podzielił sukcesu sądowego księdza Paszkowskiego.

Druga głośna sprawa – związana z okładką Newsweeka, gdzie pokazano księdza w niedwuznacznej pozycji – zakończyła się prawomocnym oddaleniem powództwa. Sąd uznał bowiem, że nie jest tak, iż każdy katolik może wystąpić z pozwem o naruszenie dóbr osobistych, zaś okładka była wyrazem artystycznej wizji powiązanej z tekstem o pedofilii w kościele.

Szokująca wolność artystyczna, czyli Adam Darski w sprawie podartej Biblii

Oczywiście katolicy mogą się zastanawiać – jeśli nie sąd cywilny, to może prokuratura. Istnieje bowiem art. 196 kodeksu karnego, który wskazuje, że obraza uczuć religijnych jest sankcjonowana karą grzywny, ograniczenia wolności albo nawet pozbawienia wolności do lat dwóch.

Wydawać by się więc mogło, że sprawa karna będzie łatwiejsza niż cywilna (tutaj bowiem występuje prokurator niejako w „interesie publicznym”). Nic bardziej mylnego.

Na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat głośno było o podobnych procesach karnych. Niektóre miały długotrwały przebieg, jak choćby proces Adama Darskiego i jego głośne podarcie Biblii na jednym z koncertów. Tutaj sprawa przeszła przez wiele instancji, by w końcu wylądować w Sądzie Najwyższym. I to właśnie Sąd Najwyższy dokonał bardzo ciekawej wykładni.

Po pierwsze sąd wyszedł od wolności artystycznej, przytaczając szereg wyroków Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, z których wynikało, że chrześcijanie muszą uwzględniać wolność słowa nie-chrześcijan oraz fakt, że wiara ich może być krytykowana w ramach artystycznego wyrazu (czasami szokującego).

Po drugie dość dużo miejsca Sąd Najwyższy poświęcił rozważaniom, czy Pismo Święte jest przedmiotem kultu religijnego, dochodząc do wniosku, że nie jest. Co prawda sąd dostrzegł, iż Nowy i Stary Testament mają wielkie znaczenie dla ludzi wierzących, ale Pismo Święte jest jedynie „depozytem słowa Bożego”. Stąd przedmiotem kultu są treści zawarte w Piśmie Świętym, a nie sam egzemplarz Biblii. Zdaniem sądu „wydrukowane w wielu tysiącach egzemplarzy Pismo Święte, mimo doniosłości zawartego w nim przekazu, różni się od takich przedmiotów czci religijnej jak hostia, krzyż, obrazy czy figury świętych itp. (...)”. I po trzecie wreszcie – Sąd Najwyższy stwierdził, że koncert miał charakter prywatny, zaś wszyscy obecni – z uwagi na charakter zespołu - zdawali sobie sprawę, z rodzaju przekazu, jakiego mogą być świadkami, aczkolwiek niewątpliwie nie znali jego treści. Nikt z uczestników nie czuł się obrażony, więc nie doszło do naruszenia uczuć religijnych. Adam Darski został uniewinniony.

Doda z pomocą Europejskiego Trybunału Praw Człowieka

Problemy z kwestią uczuć religijnych miała również Dorota Rabczewska „Doda”, która na etapie sądów polskich, nie miała tyle szczęścia, co jej niegdysiejszy narzeczony Adam Darski. Wskazała ona w jednym z wywiadów, że Biblię spisał człowiek „napruty i palący jakieś zioła”. Prokuratura oskarżyła ją o obrazę uczuć religijnych i we wszystkich instancjach w Polsce przegrała. Ostatnią deską ratunku był Europejski Trybunał Praw Człowieka, który koniec końców orzekł, że piosenkarka miała prawo się tak wypowiadać, bo istnieje wolność słowa, która dotyczy nie tylko przekazów „ugładzonych”, ale również treści szokujących czy bulwersujących opinię publiczną.

Do ETPC nie trafi z pewnością sprawa aktywistki, która obraz Matki Boskiej przystroiła w tęczową aureolę (tzw. „tęczowa Maryjka”). Co prawda prokuratura postawiła jej zarzut z art. 196 kk, żądając nawet kary 6 miesięcy ograniczenia wolności, w postaci prac społecznych, ale sąd (rejonowy, a następnie okręgowy) uznał, że działanie aktywistki nie było intencjonalne. Zdaniem sądu „tęczowa flaga osób LGBT” nikogo nie obraża, więc kolaż, który zrobiła aktywistka również nie może obrażać.

Podsumowując: sprawy dotyczące naruszania uczuć religijnych chrześcijan nie mają wielkich szans na powodzenie w świetle orzecznictwa ETPC.

Łatwiej o obrazę uczuć muzułmanów?

Nieco inaczej jest z obrażaniem uczuć muzułmanów, bo tutaj już Trybunał dostrzega, że czasami jest to niewłaściwe. Głośnym echem obiła się sprawa obywatelki Austrii, ekspertki od Islamu, która w 2009 r. prowadziła dwa seminaria. Podczas nich mówiła m.in. o małżeństwie proroka Mahometa z dziewczynką 6-letnią wskazując jednocześnie, że związku 56 letni mężczyzny i 6-letniego dziecka nie można inaczej nazwać niż pedofilią.

W tym przypadku ETPC był bezwzględny uznając, że doszło do naruszenia uczuć religijnych muzułmanów, a zasądzona ekspertce grzywna w kwocie 480 euro była w pełni uzasadniona.

Polecjaka Google News - Portal i.pl

rs

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl