Rozmawialiśmy w ubiegłym roku, kiedy ukazała się pana książka „Spełniona. Czego pragną kobiety”. Teraz ukazała się, niejako do pary, kolejna pana wspólna z Beatą Biały książka: „Spełniony. Czego pragną mężczyźni”. Proszę więc powiedzieć: czego w seksie pragną Polacy?
Te książki nie są ograniczone tylko do Polaków. Powiedziała pani „do pary”, a ja bym raczej powiedział „dla pary”, bo wydaje mi się, że obie te publikacje mogą być przydatne, jeśli korzystać z nich będzie wspólnie cała para. Wracając jednak do Pani pytania – w gruncie rzeczy są to elementy uniwersalne, wspólne zarówno kobietom, jak i mężczyznom. To nasze podstawowe potrzeby emocjonalne: być ważnym dla drugiej osoby, być spełnionym/spełnioną w uczuciach, w miłości, a także poczucie własnej atrakcyjności. U mężczyzn wyraźniej zaznacza się zadaniowość, potrzeba potwierdzania swojej sprawności seksualnej, bycia dobrym kochankiem. Nie znaczy to, że takie elementy nie są ważne dla kobiet, ale u mężczyzn częściej stają się one kwestią ambicji. Silniej przeżywają oni także trudności związane z dysfunkcjami seksualnymi, takimi jak problemy z erekcją czy osiągnięciem orgazmu – także przez ich partnerki.
Na podstawie swojej praktyki i obserwacji – uważa pan, że nasza seksualność zmieniła się na przestrzeni ostatnich dekad? Jesteśmy dzisiaj bardziej otwarci na rozmowy o seksie i eksperymentowanie, czy wręcz przeciwnie – bardziej pruderyjni i konserwatywni niż na przykład w latach 60., kiedy to panowała większa swoboda seksualna?
Z pewnością zmiany są zauważalne. Po pierwsze, seks wydaje się mniej owiany tabu – mówi się o nim więcej, deklaruje się także większą otwartość. Tylko trzeba zadać pytanie: czym jest ta otwartość? Czy chodzi o uznanie, że seks jest ważny, i rozmowy na temat tego, co w nim istotne? Polacy chętniej też poszukują pomocy specjalistów – szczególnie mężczyźni. Ta pomoc stała się dla nich bardziej realna i dostępna. Z perspektywy lekarza-seksuologa widzę tu ogromny postęp. Współcześnie dysponujemy też znacznie skuteczniejszymi metodami leczenia dysfunkcji seksualnych niż w latach 60., kiedy to, z jednej strony, panowała epoka „flower power” i seksualnej swobody, ale z drugiej – seksuologia medyczna była jeszcze w tym zakresie na dość wczesnym etapie rozwoju. Ta wiedza i popularyzacja świadomości, że problemy seksualne można leczyć to duży krok naprzód. Jednak mimo większej gotowości nadal większość mężczyzn nie decyduje się na szukanie pomocy u specjalistów. Próbują radzić sobie na własną rękę, idą na skróty, szukając alternatywnych, często nieefektywnych, rozwiązań.
To jakie są te alternatywne drogi?
Alternatywne drogi najczęściej polegają na podejmowaniu prób samoleczenia, na przykład poprzez korzystanie z leków dostępnych bez recepty, bez konsultacji ze specjalistą. Często zdarza się też poszukiwanie różnych środków przez internet, korzystanie z usług seksualnych, intensyfikowanie stymulacji poprzez pornografię lub inne źródła. Jeśli chodzi o otwartość w rozmowach o seksie, problemem jest to, że temat ten stał się bardzo medialny – w mediach dużo mówi się o tym, jak seks jest ważny, ale brakuje równoczesnej otwartości i kompetencji w rozmowach o problemach w relacjach. W związkach często nie potrafimy otwarcie dzielić się swoimi potrzebami czy rozmawiać o tym, jak uczynić seks bardziej satysfakcjonującym dla obojga partnerów.
Potrafimy dziś rozmawiać o tym, kiedy na przykład kobieta przestaje się podobać mężczyźnie, albo mężczyzna kobiecie, bo np. o siebie nie dba? Jak jest z naszymi wzajemnymi oczekiwaniami i czego nie werbalizujemy, bo nie umiemy?
Najgorsze, co może się zdarzyć, to sytuacja, w której próba werbalizacji problemu przeradza się we wzajemne oskarżenia. Takie podejście bardzo utrudnia poprawę relacji, w tym także relacji seksualnych. Jeśli faktycznie widzimy, że ktoś zaniedbuje siebie lub relację, to zazwyczaj jest to sygnał, że coś jest nie tak – albo w związku, albo w sferze osobistej tej osoby. Może to wskazywać na kryzys psychiczny, trudności z tożsamością jako partnera seksualnego lub przeciążenie codziennymi obowiązkami. Warto podejść do tego z troską, a nie traktować zaniedbywania wyglądu jako zarzutu czy osobistej urazy. Zamiast oskarżeń, lepiej zastanowić się nad kondycją psychiczną partnera. Może brakuje mu czasu dla siebie, może energii lub motywacji, by zadbać o zdrowie. Takie podejście – troskliwe i skupione na wspólnym spędzaniu czasu oraz jakości relacji – jest znacznie lepszym punktem wyjścia do poprawy relacji seksualnej niż wzajemne pretensje.
Zimą bardziej do siebie lgniemy? Czy ta pora roku sprzyja bliskości?
Nie jesteśmy pingwinami – żyjemy w ogrzewanych domach, więc nie musimy ogrzewać się własnymi ciałami. Większą potrzebę bliskości przypisuje się raczej wiośnie, jako porze roku budzącej seksualność. Jesienią i zimą wiele osób doświadcza spadku nastroju, zmęczenia, a nawet irytacji. To może działać hamująco na seksualność. Z drugiej strony, jeśli doświadczamy seksu jako źródła przyjemności i bliskość poprawia nasze samopoczucie, możemy częściej jej poszukiwać jako naturalnego polepszacza nastroju czy regulatora emocji. W tym nie ma nic złego – wszystko zależy od naszego stylu radzenia sobie z emocjami i potrzebami.
Książka „Spełniony. Czego pragną mężczyźni” zdaje się obalać wiele mitów. Pierwszym jest przekonanie, że mężczyźni myślą tylko o seksie. Co może najbardziej zaskoczyć czytelnika, gdy zacznie zagłębiać się w męskie pragnienia?
Na to pytanie najlepiej odpowie sam czytelnik. Ja w swojej książce odwołuję się do aktualnej wiedzy, badań i doświadczeń. Dla mnie osobiście ciekawe jest to, jak bardzo zaskakujące okazuje się dla wielu ludzi, że mężczyźni rzeczywiście nie myślą wyłącznie o seksie. Stereotyp przypisujący mężczyznom obsesję na punkcie seksu, a kobietom skupienie na uczuciach, jest uproszczony, wręcz nieprawdziwy. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety przywiązują wagę do uczuć, a jednocześnie obie płcie czerpią przyjemność z seksu. Oczywiście istnieją pewne różnice wynikające z biologii – męski mózg jest bardziej zandrogenizowany, czyli rozwija się pod wpływem hormonów androgennych, takich jak testosteron i jego wrażliwość pozostaje pod wpływem znacznie wyższych stężeń tego hormonu niż u kobiet. To sprawia, że mężczyźni są bardziej wrażliwi na bodźce seksualne, mają więcej myśli i fantazji o tej tematyce oraz szybciej dostrzegają kontekst seksualny w kontakcie z drugą osobą, nawet już na widok partnerki.
Teraz rozumiem, skąd biorą się żarty w stylu: „Jemu to się wszystko z jednym kojarzy”.
Każdy żart zawiera ziarno prawdy. Ważne jednak, by walczyć z uproszczeniami i stereotypami oraz tłumaczyć, jak wygląda rzeczywistość.
Duże zainteresowanie wzbudził – i to nie tylko we mnie, bo też i u znajomych mi kolegach rozdział w książce zatytułowany: „Testosteron – czy muszę go mieć”. Jak zmienia się rola testosteronu jeśli chodzi o oczekiwania mężczyzn?
Testosteron od zawsze kojarzył się z męskością i to się nie zmieniło. Mężczyźni nadal wolą mieć go dużo niż mało. Często niepokoją się wynikami badań, gdy ich poziom testosteronu znajduje się w środku normy, zamiast w jej górnych granicach. To pokazuje, jak wiele nadziei wiąże się z tym hormonem, ale jednocześnie, jak bardzo upraszczamy myślenie o seksualności. Faktem jest, że testosteron odgrywa ogromną rolę – już w życiu płodowym wpływa na rozwój płciowy, a później na maskulinizację mózgu. Jest też podstawowym paliwem dla popędu seksualnego u dojrzałych mężczyzn. Z wiekiem jego poziom zazwyczaj spada, ale warto pamiętać, że norma testosteronu jest bardzo szeroka. Dopiero przy wyraźnym deficycie, gdy poziom hormonu spada poniżej wartości granicznych, odczuwalne są negatywne efekty. Warto podkreślić, że sam poziom testosteronu, oderwany od innych czynników, takich jak wrażliwość receptorów czy współdziałanie z innymi hormonami, układami neuroprzekaźników, układem krążenia i nerwowym, daje tylko częściowy obraz. Istotne jest holistyczne podejście do zdrowia mężczyzny. Z jednej strony ważne jest rozpoznawanie objawów niedoboru testosteronu i odpowiednie ich leczenie. Z drugiej – należy unikać pochopnych decyzji o suplementacji. Nie należy traktować go jako dopingu, jak to często wygląda w przypadku kulturystów, i stosować bezrefleksyjnie, ponieważ to nie są landrynki.
Pornografia – szkodzi czy pomaga? - w książce porusza pan tę ważną kwestię. Jak w dzisiejszym świecie, przy tak łatwej i szerokiej dostępności, konsumowane są treści pornograficzne i jak wpływają one na relacje oraz nasze oczekiwania w łóżku?
Wokół pornografii krąży wiele mitów i obaw, ale także pojawia się pewna tendencja do bagatelizowania problemu. Faktycznie, osoby, które poznają swoją seksualność głównie przez pryzmat pornografii, mogą otrzymywać bardzo zafałszowany obraz i napotykać trudności w budowaniu dojrzałej seksualności oraz relacji. Ci, którzy korzystają z pornografii jako sposobu radzenia sobie z emocjonalnymi problemami, napięciem czy stresem, mogą wpaść w spiralę kompulsywności seksualnej. To z kolei nie sprzyja zdrowemu funkcjonowaniu w relacjach i w sferze seksualnej. Z drugiej wobec tego, że pornografia jest dzisiaj powszechnie dostępna, jest konsumowana przez miliony ludzi na całym świecie. Z badań wynika, że większość tych osób nie doświadcza negatywnych konsekwencji. Problemy częściej pojawiają się u osób, które rozwijają kompulsywne zachowania związane z pornografią lub przeżywają moralny dysonans, co wywołuje w nich poczucie winy. Statystyki wskazują również, że około jedna trzecia użytkowników pornografii to kobiety, więc nie jest to tylko męska sprawa. Mimo tego, że pornografia jest łatwo dostępna, powinna być znacznie lepiej kontrolowana pod względem treści. W sieci pojawia się pornografia drastyczna, zawierająca obrazy przemocy, wykorzystywania, a nawet udział dzieci. Takie materiały mają negatywny wpływ na użytkownika no i są dowodem nadużyć wobec osób uczestniczących w ich tworzeniu. Istotnym problemem jest również tzw. darknet, gdzie można znaleźć wyjątkowo szkodliwe treści. Głównym zagrożeniem jest kontakt dzieci z materiałami pornograficznymi. Najlepszą ochroną młodych ludzi w okresie dojrzewania psychoseksualnego jest dobra edukacja seksualna, a także tworzenie technologicznych barier dostępu do nieodpowiednich treści. Jednak to edukacja pozostaje tym najważniejszym narzędziem ochrony.
Zainteresowanie pornografią może być związane z fantazjami i pragnieniami, a w książce pisze pan, że są mężczyźni, którzy rzadko dzielą się swoimi fantazjami z partnerkami. Dlaczego? Kobiety także mają w tej sferze tajemnice, których się wstydzą?
Lęk przed ujawnieniem fantazji czy wyobrażeń seksualnych często wynika z tabuizacji seksualności. Wychowanie w duchu konserwatywnych poglądów może powodować konflikt pomiędzy żywymi potrzebami i fantazjami a wpojonymi normami. Czasem jest to także strach przed zranieniem partnera lub boimy się reakcji z jego strony. Jeśli w relacji brakuje otwartości na rozmowy o seksie, mówienie o fantazjach może być odbierane jako coś nieprzyzwoitego. Obawy typu: „Co on/ona sobie pomyśli, jeśli powiem, że fantazjuję o tym czy o tamtym” są bardzo powszechne. Warto podkreślić, że fantazje seksualne nie zawsze są czymś, co ktoś chciałby zrealizować w rzeczywistości. Mogą być wyłącznie wytworem wyobraźni, który działa pobudzająco, ale niekoniecznie stanowi marzenie do spełnienia w związku. Często pojawia się dysonans między tym, co jest w naszej głowie, a tym, jak postrzegamy naszego partnera – jego cechy, otwartość seksualną i to, na ile wydaje się pasować do realizacji tych pragnień.
Ale z drugiej strony, czy niezaspokojone potrzeby i brak komunikacji wpływają na zdrowie psychiczne? Porusza Pan temat depresji u mężczyzn. Czy brak komunikacji i niezaspokojone potrzeby są głównymi przyczynami męskiej depresji?
Problemy w relacjach, konflikty czy frustracja, w tym związana z brakiem satysfakcji w życiu seksualnym, niewątpliwie mogą wpływać na obniżenie nastroju i być jednym z czynników prowadzących do stanów depresyjnych. Jednak należy pamiętać, że to tylko jeden z wielu elementów składających się na obraz depresji. Brak realizacji fantazji seksualnych raczej nie jest główną przyczyną depresji u mężczyzn. Bez przesady. Nie można tego upraszczać.
A męskie milczenie? To forma obrony czy wołanie o pomoc?
Mężczyźni często mają większe trudności z dzieleniem się emocjami, z pokazywaniem siebie jako osób wrażliwych czy potrzebujących. Depresja u mężczyzn często manifestuje się w sposób nieoczywisty – może przyjmować formę maski. Na przykład poprzez sięganie po substancje psychoaktywne, alkohol, wybuchy złości czy agresji. Nierzadko objawia się także w formie somatycznej, czyli poprzez różne dolegliwości fizyczne. To swego rodzaju substytut konfrontacji z obniżonym nastrojem i próbą jego komunikacji.
Mam wrażenie, że temat – czy rozmiar ma znaczenie – wciąż jest aktualny. Czy ta obsesja dotyczy tylko mężczyzn, czy także kobiet? Jakie są Pana spostrzeżenia na temat społecznych nacisków w tej kwestii?
W książce rozprawiamy się w tym tematem. To zagadnienie wciąż przypisywane jest męskiej seksualności. W wielu kulturach duży penis i sztywna erekcja były utożsamiane z męskością, potencją i siłą. Te przekonania zakorzeniły się w głowach mężczyzn jako symbol ich wartości seksualnej. Jednak z fizjologicznego punktu widzenia rozmiar penisa – o ile nie mieści się w ekstremach – nie decyduje ani o prokreacji, ani tak bardzo o uzyskiwaniu satysfakcji z samego seksu. Mężczyźni, którzy doświadczają obaw dotyczących swojej anatomii najczęściej przeceniają znaczenie parametrów wielkości i dużo częściej jest to dla nich powodem obniżonego poczucia własnej wartości. Raczej do skrajnych rzadkości należy to, by kobieta zachęcała mężczyznę do tego, żeby szukał sposobów na powiększenie swojego penisa. Mężczyźni w skrajnych sytuacjach, w obsesyjny sposób poszukują możliwości wpłynięcia czy na zmianę parametrów budowy swoich genitaliów - może się to stać zaburzeniem, które mieści się w spektrum zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, czyli związanych z natręctwami. Natomiast tym drugim elementem na którym mężczyźnie bardzo zależy to erekcja; mężczyzna bywa nią silnie zaabsorbowany. Faktycznie z perspektywy czysto fizycznej i mechanicznej erekcja jest bardzo potrzebna do odbycia stosunku seksualnego z penetracją, natomiast nie jest też gwarantem satysfakcji seksualnej czy zadowolenie partnerki z seksu, a mężczyźni czasem potrafią przeceniać jej znaczenie.
Co zatem gwarantuje satysfakcję seksualną?
Satysfakcja seksualna wynika z wielu czynników. To przede wszystkim wzajemne poczucie atrakcyjności, przyjemność z bycia razem, tzw. „chemia” między partnerami, a także umiejętność realizowania swoich potrzeb – zarówno emocjonalnych, jak i seksualnych. Ważna jest odpowiednia stymulacja i bliskość, które odpowiadają obu stronom. Istotne są również elementy biologiczne, takie jak przeżywanie pożądania, podniecenia, orgazmu czy inne funkcje seksualne. Ale podstawą jest komunikacja i dbałość o wspólne potrzeby.
Na koniec: gdyby miał Pan dać kobietom uniwersalną wskazówkę dotyczącą zrozumienia mężczyzn, ich pragnień – co by to było?
Mam dwie główne rady. Po pierwsze, warto zrozumieć biologiczne i fizjologiczne odmienności, które kształtują męską seksualność, to, że nie jesteśmy identyczni pod wszystkimi względami. Po drugie, chodzi o zrozumienie naszego zróżnicowania, że jesteśmy też indywidualnościami i dla każdego z nas różne aspekty mogą być ważne w relacji i w seksie. Dlatego należy nauczyć się słuchać i rozmawiać ze sobą.
Książka
Beata Biały, Michał Lew-Starowicz, "Spełniony. Czego pragną mężczyźni", Dom Wydawniczy Rebis, 2024.
