Rekordowa waloryzacja emerytur. Teza liberałów się nie sprawdza

Arkadiusz Rogowski
Arkadiusz Rogowski
W drugim kwartale 2022 roku składki pokryły 86 proc. wydatków FUS
W drugim kwartale 2022 roku składki pokryły 86 proc. wydatków FUS Fot. 123rf
Od wielu lat liberalne środowiska próbują postawić Polaków przed ścianą: albo będziecie dłużej pracować, co przyniesie większe emerytury, albo krócej, ale wtedy świadczenia wypłacane przez ZUS będą marne. Tyle tylko, że im więcej czasu upływa od przywrócenia wieku emerytalnego do poziomu 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn, co nastąpiło w 2017 roku, tym Polacy lepiej widzą i rozumieją, że wysokość emerytur to sprawa zdecydowanie bardziej skomplikowana.

Owszem, procesy demograficzne są nieubłagane. Podobnie jak inne europejskiej narody, starzeje się również i polskie społeczeństwo. Szybko tego nie zmienimy, co wcale jednak nie oznacza, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych zbankrutuje, jak wieszczą od co najmniej 20 lat niektórzy ekonomiści (zresztą, co miałoby to oznaczać? Niewypłacanie rent i emerytur?).

Jeśli nie państwo, to kto?

Najważniejsze zasady zostały ustalone w 1999 roku. Wysokość emerytury została wówczas powiązana z kwotą wpłaconych składek i przewidywanym okresem pobierania świadczenia. W praktyce jednak emerytury pokrywane są z pieniędzy pochodzących ze składek aktualnie pracujących obywateli, a wypłacający je Fundusz Ubezpieczeń Społecznych ciągle ma deficyt, dlatego musi być zasilany wprost z budżetu państwa.

Nawet przeciętnie zorientowany w sprawach budżetowych obywatel wie, że to właśnie emerytury i renty stanowią największy wydatek państwa. Jak obliczył FOR, statystyczny mieszkaniec Polski wydał na nie (wliczając „trzynastki” i „czternastki”) prawie 9 tys. zł. Dla porównania, ochrona zdrowia kosztuje rocznie każdego z nas ok. 3,8 tys. zł, edukacja i nauka 3,7 tys. zł, zaś program Rodzina 500+ 1 tys. zł. W tym kontekście uśmiechy politowania budzą wypowiedzi niektórych sympatyków opozycji, którzy „mają nadzieję, że państwo nie będzie dokładać do emerytur”. Jeśli nie państwo to kto? Otwarte, a w zasadzie już raczej Zamknięte Fundusze Emerytalne? A może jakiś nowy filar, na który składki będzie ochoczo pobierać od Polaków i inwestować zachodnia finansjera?

Wróżenie z FUS-u

Tymczasem najnowsze informacje ze świata emerytur nie tylko nie są tak złe, jak wieszczyły to liberalne „autorytety”, lecz są nawet całkiem dobre. Daleki jestem od tezy, że dzięki przyszłorocznej waloryzacji, która wyniesie 13,8 proc., poziom życia polskich emerytów znacznie się podwyższy (a jeśli wysoka inflacja się utrzyma, to w zasadzie niewiele ta waloryzacja zmieni), ale trudno też nie zauważyć, że planowany wzrost rent i emerytur będzie najwyższy od wielu wielu lat.

Tak się bowiem jakoś złożyło, że emeryci byli traktowani przez kolejne ekipy rządzące po prostu niesprawiedliwie, a czasami wręcz upokarzająco (bo jak inaczej określić waloryzację emerytury o 6 zł, jak to miało miejsce w czasie rządów PO-PSL). W 2012 roku na podwyżki świadczeń dla seniorów rząd przeznaczył 8 mld zł (wszystkim dano wtedy po 71 zł brutto), a rok później było to 6 mld zł. W 2023 roku na ten cel zaplanowano prawie 42 mld zł, a więc nieporównywalnie więcej.

Trzeba tu podkreślić, że powód tej znaczącej zmiany w podejściu do emerytów jest możliwy przede wszystkim dzięki dobrej sytuacji gospodarczej. Bo w tym samym czasie, gdy wszyscy mówią o dwucyfrowej inflacji, mamy przecież rekordowo niskie bezrobocie na poziomie 5 procent. Co to w praktyce oznacza? Otóż pomimo wojny na Ukrainie i kryzysu energetycznego, Fundusz Ubezpieczeń Społecznych, z którego ZUS wypłaca renty i emerytury, jest w najlepszej kondycji w swojej historii. W drugim kwartale tego roku składki pokryły 86,4 proc. wydatków. A jeszcze 10 lat temu ten wskaźnik nie przekraczał 70 proc., a bywały też lata jeszcze gorsze.

Straszenie nie działa

Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której z jednej strony w ciągu ostatnich 10 lat przybyło ok. 2 miliony seniorów i ubyło 200 tys. dzieci i młodzieży (to dane GUS), z drugiej zaś kondycja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych jest coraz lepsza. Dla liberałów brzmi to wręcz jak oksymoron. I śmiało można powiedzieć, że jeśli straszenie Polaków czarnymi scenariuszami o upadku ZUS-u czy o głodowych emeryturach nie zadziałało 5 czy 10 lat temu, tym bardziej nie zadziała i dziś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl