Najważniejsze pytanie brzmi: co takiego niezwykłego ma do zaproponowania Robert Biedroń, że jego rezygnacja z ponownego ubiegania się o prezydenturę Słupska, a zarazem decyzja o wejściu do krajowej polityki, wywołała takie wzmożenie wśród sympatyków lewicy. To sprawny, sympatyczny człowiek, skuteczny w budowaniu swojego wizerunku. Tyle że to opakowanie, tak jak młodzieńcza sylwetka, szeroki uśmiech i dobrze skrojone garnitury. Biedroń może odniósł spektakularny sukces w Słupsku? Nie. Może dzięki jego oryginalnym pomysłom i sprawnej polityce to miasto awansowało? Nic o tym nie wiemy. A może Biedroń stworzył ciekawy program społeczny, ma nową ofertę dla sympatyków lewicy, jakiś własny program „500 plus”? Również nic na ten temat nie wiadomo. Papierów na zostanie liderem politycznym wagi ciężkiej Robert Biedroń wciąż nie ma żadnych. Mam też duże wątpliwości, czy nawet uwiedzie on większość sympatyków lewicy. Przynajmniej ten elektorat spod szyldu SLD wydaje się odporny. Biedroń może stworzyć ciekawy projekt polityczny, ale to droga rozpisana na długie lata. Pytanie, czy starczy mu cierpliwości.
CZYTAJ TAKŻE: Robert Biedroń rusza w Polskę. W lutym ma ogłosić nazwę nowego ugrupowania
Hałas, jaki towarzyszy wejściu Biedronia do dużej polityki, spowodowany jest zgoła czymś innym. Młodsze pokolenia wyborców wydają się niezainteresowane udziałem w życiu politycznym, Biedroń miałby być ofertą dla nich. Jest też inne oczekiwanie, przełamania dominacji w polityce PiS i PO. Kłopot w tym, że Biedroń nie ma wciąż nic do zaproponowania i tym młodym, i tym, którzy sami uważają, że nie mieszczą się w podziale na świat PiS i PO. Dosyć blado i mizernie intelektualnie wypadają też porównania prezydenta Słupska do prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Zanim wystartował on w wyborach prezydenckich, był urzędnikiem państwowym, bankowcem, wreszcie ministrem gospodarki, a do wyborów prezydenckich ruszył z imperialną wizją Francji. Mniejsza o to, że niewiele po roku z tego zostało, bo Macron ma fatalne notowania i oceny, ważniejsze jest, że miał swoją wizję, którą potrafił porwać Francuzów. To jest w ogóle problem lewicy i opozycji w Polsce. Jedynym punktem odniesienia jest dla nich PiS, nikt dotąd z opozycji nie wyszedł z bloków startowych w formułowaniu kontroferty dla PiS. A skoro jej nie ma, pozostaje wiara, że zjawi się nowy gajowy w lesie. Tylko takie historie z życia stumilowego lasu kończą się najczęściej opowieściami w stylu gajowego Maruchy, a to był bohater cyklu jednak komediowych słuchowisk.
gp24.pl/x-news
POLECAMY: