(...)
Zgadza się pan z tezą, że Krzysztof Olewnik zorganizował swoje porwanie.
Ja tę wersję przedstawiałem już 10 lat temu. Policja brała ją pod uwagę. Z tego powodu Włodzimierz Olewnik zrezygnował z moich usług w poszukiwaniu rzekomo porwanego syna.
(...)
Czy tezie o samouprowadzeniu nie zaprzeczają jednak ślady krwi znalezione na ścianach domu, z którego porwano Krzysztofa?
To kolejny argument na to, że porwania nie było. Biegła sądowa stwierdziła, że ściany wymazano krwią celowo. Sprawcy chcieli zasugerować, że podczas porwania wywiązała się bójka. Policyjni technicy nie znaleźli jednak śladów świadczących, że doszło do rękoczynów.
W kanapie w pokoju, w którym odbywała się libacja z udziałem Krzysztofa Olewnika, ujawniono około 4 litrów ludzkiej krwi.
Osoba, która straciła tyle krwi nie miała żadnych szans na przeżycie. Nie była to krew Krzysztofa. Kogo, tego do tej pory nie ustalono. Nie wyklucza się, że po libacji z udziałem policjantów, mogło dojść do kolejnej, na którą zaproszono prostytutkę. Prawdopodobnie została zastrzelona. Można podejrzewać, że pochodziła zza wschodniej granicy i w Polsce przebywała nielegalnie. Dlatego nikt nie zgłosił jej zaginięcia. Ta sprawa mogła być również powodem zniknięcia Krzysztofa z domu.
CZYTAJ TEŻ:
* Krzysztof Olewnik wydawał instrukcje porywaczom? Śledczy mają nagranie
* Zwrot ws. Olewnika. Porwanie było sfingowane?
* Porwanie Olewnika sfingowane? Śledczy czekają na ekspertyzę śladów krwi