Grupa Wagnera opuszcza Białoruś
Ze zdjęcia satelitarnego wynika, że trwa demontaż obozu rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera pod Osipowiczami na Białorusi - pisze w czwartek portal Radia Swoboda.
Radio Swoboda powołuje się na zdjęcie satelitarne z 9 września przekazane redakcji przez serwis Planet Labs.
Stopniowa likwidacja obozu rozpoczęła się na przełomie lipca i sierpnia, na długo przed katastrofą samolotu w Rosji, w której 23 sierpnia zginął właściciel Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn. Od początku sierpnia w obozie zdemontowano co najmniej 160 namiotów - mogących pomieścić około 2500 osób - z 273, które zostały tam rozstawione.
Na razie nie wiadomo, dokąd przenoszone są namioty i czy najemnicy opuścili terytorium Białorusi - zauważa Radio Swoboda.
Informacje o przybyciu wagnerowców do wsi Cel w rejonie osipowickim na wschodzie Białorusi zaczęły pojawiać się w mediach po czerwcowym buncie Prigożyna, któremu nie podobały się postępy wojny na Ukrainie, przeciwko ministerstwu obrony Rosji. Wówczas prognozowano, że obóz przeznaczony jest dla około 8 tys. najemników.
Wagnerowców przeniosą się do Armenii?
Chociaż nie jest pewnym, gdzie z Białorusi powędrują wagnerowcy, niewykluczone, że ich przystankiem będzie Armenia. Premier kraju Nikol Paszynian powiedział, że służby bezpieczeństwa sprawdzają doniesienia mediów na temat rzekomego przybycia do kraju wielu najemników z rosyjskiej Grupy - pisze w czwartek portal Echo Kawkaza, jeden z projektów Radia Swoboda.
Paszynian mówił o tym w środę, odpowiadając na pytanie jednego z polityków opozycji.
"Jeśli chodzi o działania Służby Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie poszukiwania wagnerowców, to organy ścigania Republiki Armenii są zobowiązane do reagowania na pojawiające się w prasie publikacje (...). O ile wiem, taka publikacja była w kanałach na Telegramie; Służba Bezpieczeństwa Narodowego sprawdza opublikowane informacje w ramach swoich uprawnień i niczego niezwykłego w tym nie ma" - stwierdził premier.
Echo Kawkaza podaje, że na Telegramie pojawiły się doniesienia, iż rzekomo do Armenii przybyli wagnerowcy, aby wziąć udział w zamachu stanu.
Nie wszyscy wagnerowcy wracają na front
Również w czwartek, niezależny rosyjski kanał na Telegramie Możem Objasnit poinformował, że po śmierci Prigożyna wielu najemników nie wróciło z urlopów i zostało zmuszonych do szukania nowej pracy, a z uwagi na niewielką szansę na angaż w sektorach siłowych, zatrudniają się jako taksówkarze czy pracownicy budowlani.
Najemnicy oczekiwali, że szybko wyjadą do krajów Afryki i Bliskiego Wschodu, ale okazało się, że aktywa Grupy Wagnera w tych częściach świata zaczęło przejmować rosyjskie ministerstwo obrony. W związku z tą sytuacją pod koniec sierpnia stało się jasne, że wielu wagnerowców będzie musiało zmienić profesję. Mało kto chce jednak zatrudniać byłych najemników nie tylko w jakichkolwiek przedsiębiorstwach związanych z armią i przemysłem zbrojeniowym, ale nawet w restauracjach - zauważyli opozycyjni dziennikarze.
Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że dużą część Grupy Wagnera stanowiły osoby zwerbowane w zakładach karnych. Osoby z kryminalną przeszłością, które poszukują teraz pracy, najczęściej otrzymują odpowiedzi odmowne bez żadnych dodatkowych wyjaśnień - dodano w komunikacie Możem Objasnit'.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
lena
Źródło: