Tusk zdążył już zapowiedzieć, że jedną z jego pierwszych decyzji po objęciu władzy, będzie „skasowanie pieniędzy, jakie płyną do Kościoła”, bo „te pieniądze rujnują Kościół, a nie budują”. Zamierza “odspawać Kościół od państwa, od partii rządzącej, od władzy i od pieniędzy”.
Tusk jak Mojżesz
Szef PO tym roku w Chorzowie przestrzegał w uniesieniu profetycznym (niemal jak Mojżesz do Izraelczyków):
- Jeżeli ktoś poważnie traktuje Dekalog i naprawdę wierzy, że opatrzność Boża jest po to, by wspierać dobro, to nie może głosować na PiS.
Skąd on wie, czego chcą niebiosa? Nie wiem. Ale wiem, że lider PO w pierwszej kolejności walczy o głosy na opozycji. Z badań wynika, że większość wyborców KO, Lewicy oraz Polski 2050 krytycznie ocenia zaangażowanie Kościoła w politykę.
Prawda jest też taka, że były premier nie ma odwagi (jeszcze) na frontalny atak na Kościół, czyli na jego fundamenty i nauczanie, na co pewnie miałby ochotę (o czym dalej), bo większość Polaków to katolicy (mniej lub bardziej zaangażowani w życie kościelne). Zatem Tusk próbuje kreować się na reformatora, a nie na wroga Kościoła. Najchętniej atakuje duchowieństwo i hierarchię.
Tusk gorszy od komunistów
Lider PO chce likwidować Fundusz Kościelny, który został ustanowiony w 1950 r. jako forma rekompensaty dla kościołów za przejęte przez Państwo nieruchomości ziemskie. Dostają one dotacje na konserwacje i remonty obiektów sakralnych i kościelnych o wartości zabytkowej (!) oraz na wspomaganie kościelnej działalności charytatywno-opiekuńczej (!). Wychodzi na to, że Donald Tusk może okazać się bardziej bezduszny dla Kościoła katolickiego niż komuniści.
Tuskowi z Kościołem nie po drodze
Zresztą wypada zauważyć, że założycielowi Platformy z Kościołem nigdy nie było po drodze. W 1978 r. 21 letniemu studentowi wystarczył ślub cywilny. Tusk był jednym z liderów młodzieżowej opozycji, która chciała zerwać z konserwatywnymi tradycjami i skłaniała się ku bardziej liberalnym wartościom. W tamtym okresie był krytyczny wobec kościelnej moralności, zwłaszcza w kwestiach związanych z seksualnością i antykoncepcją.
W latach 90. Donald Tusk był związany z ruchem liberalnym. W tamtym okresie krytykował Kościół za jego polityczne ambicje i ingerencję w życie polityczne. W 1993 roku w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” Tusk powiedział, że „Kościół ma prawo do swojego zdania, ale nie do decydowania o życiu publicznym”.
Kandydat Tusk bierze ślub kościelny
Po 27 latach związku ze swoją żoną, Małgorzatą, „nawrócony” Tusk postanowił wziąć ślub kościelny. Był rok 2005, okres przed wyborami prezydenckimi. Kandydat Platformy twierdził, że wrócił na łono Kościoła dzięki papieżowi Janowi Pawłowi II. Ale według Janusza Palikota to “sztab wyborczy doszedł do wniosku, że musi być ślub”...
Po objęciu funkcji premiera w 2007 roku Tusk zaczął ocieplać relacje z Kościołem. Odwiedzał kościoły i spotykał się z hierarchami kościelnymi. Zaczął wówczas podkreślać, że wartości chrześcijańskie są ważnym elementem kultury i tradycji polskiej, a Kościół powinien mieć swoje miejsce w życiu publicznym.
Ołtarzyk w domu Tusków
W 2007 r. media obiegła nabożna fotografia Tuska z żoną i córką na tle ołtarzyka, zorganizowanego na domowym biurku. Liberał, mając za plecami krzyż i kilka świętych obrazków, ukazał twarz „pobożnego i praktykującego” katolika. 6 lat później po dewocjonaliach ślad zniknął w tym miejscu, co można zobaczyć na nagraniu rozmowy, którą przeprowadziła wówczas z Donaldem Tuskiem i jego żoną Agata Młynarska.
Szef PO nie będzie klękał przed księdzem
W 2011 r. Tusk, zostawszy po raz drugi premierem, zaostrzył antykościelną retorykę, zapowiadając że „nasz rząd nie będzie się kłaniał bankierom, ani związkowcom, nie będzie klękał przed księdzem”. Ale już w 2014 r. przyszły wybory do parlamentu europejskiego i państwo Tuskowie grzecznie (w blasku fleszy) wzięli udział w audiencji prywatnej u papieża Franciszka...
W kolejnych latach, zwłaszcza po wygranej PiS-u w wyborach w 2015 roku, Tusk coraz częściej krytykował Kościół za jego rolę w życiu publicznym. Krytykował m.in. wypowiedzi hierarchów kościelnych dotyczące imigrantów czy kwestii gender. W 2017 roku, już jako przewodniczący Rady Europejskiej, Tusk powiedział w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Die Welt”, że „w Polsce mamy teraz problem z religią, ale nie z wiarą”.
W 2019 roku, na przykład, w rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża, Tusk wyraził dwuznaczną opinię, że „Jana Pawła II doceniamy za rolę w przełomowych momentach w naszej historii, ale jego dziedzictwo w dzisiejszej Polsce bywa destrukcyjne”.
Donald Tusk nie broni Kościoła, ani do niego nie chodzi
W ubiegłym roku Wirtualna Polska napisała, że “jakiś czas temu szef PO przestał chodzić do kościoła. I nie kryje się z tym przed swoimi współpracownikami”.
Warto przypomnieć, że szef PO nie protestował, gdy były zakłócane msze i bezczeszczone kościoły, gdy kolega partyjny zapowiadał “opiłowywanie katolików”, gdy na antenie TVN rozpętano falę nienawiści wobec Jana Pawła II.
Tusk ma problem. Kościół i większość wiernych nie podziela jego liberalnej wizji świata. Dla lidera polskiej opozycji Kościół pełni funkcję polityczną, a nie religijną: bywa kozłem ofiarnym, dekoracją w kampanii wyborczej, a nade wszystko przeszkodą w zdobyciu władzy i zmianie porządku moralnego w Polsce. Dlatego Tusk nie walczy z Kościołem, on walczy o władzę nad nim. Chce go uczynić bezbronnym, bezradnym i bezpodmiotowym. W istocie Tusk grozi duchownym, że kto nie będzie z nim, w przypadku wygranych przez KO wyborów, nie może liczyć na litość ani na pomoc państwa.
