USA wstrzymały pomoc wojskową dla Ukrainy. W jaki sposób i jak długo Ukraina może prowadzić wojnę?

Grzegorz Kuczyński
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
W nocy z poniedziałku na wtorek Biały Dom ogłosił, że zawiesił wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy - w tym uzbrojenie już transportowane do tego kraju oraz przechowywane w magazynach w Polsce. Co to oznacza dla Ukrainy? Czy da się uzupełnić lukę w potencjale militarnym? Jak długo, bez wsparcia USA, Ukraina może skutecznie bronić się przed Rosją? Bo o działaniach ofensywnych na większą skalę już od dłuższego czasu nie ma mowy.

SPIS TREŚCI

Dostawy amerykańskiej broni dla Ukrainy były kontynuowane na podstawie umów podpisanych jeszcze za czasów prezydenta Joe Bidena. Dotarło ok. 1/3 tych dostaw, resztę właśnie zamroził Donald Trump. Kijów traci też dostęp do amerykańskich funduszy na zakup broni od amerykańskich firm zbrojeniowych. Ukraina staje więc przed poważnym wyzwaniem: jak zminimalizować straty wynikające z decyzji Donalda Trumpa?

Europa i własna produkcja

Ukraina produkuje lub kupuje obecnie 55 procent całej broni, zaś około 40 procent broni na froncie jest już produkcji ukraińskiej. Reszta to wciąż dostawy od europejskich i amerykańskich partnerów: mniej więcej pół na pół. Według najnowszych danych Instytutu Kilońskiego, od początku wojny wielkość amerykańskiej pomocy wojskowej wyniosła 64 miliardy euro, Europy - 62 miliardy euro. W Pentagonie amerykańska część wsparcia szacowana jest na mniej więcej tyle samo: 65,9 miliarda euro. Pod względem finansowym, jeśli będzie wola polityczna, Europa będzie w stanie zrekompensować zaprzestanie amerykańskiego wsparcia. Nie chodzi jednak tylko o pieniądze.

UE jest wyjątkowym podmiotem, który różni się od USA czy Rosji, ale też Ukrainy tym, że nie posiada jednego krajowego przemysłu wojskowego. I choć Europejczycy muszą jednocześnie zajmować się kwestiami zwiększania wielkości produkcji, starają się to robić równocześnie z reformą kompleksu wojskowo-przemysłowego. To jeden problem. Ale jest też drugi: wśród broni dostarczanej przez USA jest kilka elementów krytycznych dla Ukrainy, których najprawdopodobniej nie da się zastąpić. - Chociaż Europa teoretycznie mogłaby osiągnąć poziom wydatków USA, nie sądzę, by była w stanie zapewnić cały zakres potrzebnej broni, a w przypadku niektórych krytycznych kategorii, takich jak pociski obrony powietrznej, szybko pojawi się problem z ilością - powiedział Oskar Jonsson, ekspert ze Szwedzkiego Uniwersytetu Obrony w rozmowie z „Wall Street Journal”.

Co traci Ukraina: Patriot

Za każdym razem, gdy ukraińskie wojsko twierdzi, że zestrzeliło rosyjski pocisk manewrujący, oznacza to, że wystrzelono w niego co najmniej dwa pociski przeciwlotnicze - co jest powszechną praktyką systemów obrony powietrznej. Pociski, które nie zostały zestrzelone, prawdopodobnie również próbowano zestrzelić, a każda próba kosztowała nie mniej niż dwa pociski przeciwlotnicze. Ukraińska armia nie będzie w stanie uzupełnić zapasów pocisków do systemów obrony powietrznej Patriot, które jako jedyne są w stanie zestrzelić pociski Kindżał. Amunicja do Patriotów jest produkowana tylko w Stanach Zjednoczonych. Ukraina szybko stanie w obliczu niedoboru pocisków, a wtedy będzie trzeba wybrać, które obiekty bronić.

Wołodymyr Zełenski powiedział, że Ukraina opracowuje własny odpowiednik amerykańskiego systemu rakiet ziemia-powietrze Patriot. Według źródeł BBC, rozwój ten jest daleki od zakończenia, ale prace nad nim są „aktywnie kontynuowane”. Równolegle ukraińscy programiści próbują znaleźć inne rozwiązania do zestrzeliwania wrogich celów powietrznych, które pozwoliłyby zaoszczędzić ograniczone zachodnie rakiety obrony powietrznej. W ostatnich tygodniach nastąpił zdecydowany przełom w tej kwestii. Odnotowano drugie udane zestrzelenie drona atakującego typu Shahed, który Rosja masowo wystrzeliwuje każdej nocy na ukraińskie miasta, przez taniego ukraińskiego drona przechwytującego.

Co traci Ukraina: HIMARS

Ukraińska armia straci również pociski kierowane do mobilnych wyrzutni rakietowych - gąsienicowych MLRS i kołowych HIMARS. Stany Zjednoczone dostarczają dwa rodzaje amunicji - GMLRS o zasięgu do 90 kilometrów i ATACMS o zasięgu do 300 kilometrów. GMLRS wyposażone są w dwa rodzaje głowic bojowych - odłamkowe lub kasetowe oraz dwa rodzaje systemów naprowadzania - satelitarne i bezwładnościowe. Wysoką celność i moc głowicy bojowej pocisku uzupełnia szybkość rozmieszczenia - kołowa wyrzutnia HIMARS lub gąsienicowa MLRS umożliwia przeprowadzenie ataku w krótkim czasie po otrzymaniu informacji wywiadowczych.

GMLRS, w przeciwieństwie do pocisków rakietowych, są produkowane wyłącznie w Stanach Zjednoczonych w zakładach Lockheed Martin. Rozszerzenie produkcji jest trudnym zadaniem, ponieważ pocisk składa się z wielu zaawansowanych technologicznie części. Ponadto wysoka skuteczność, jaką te pociski wykazały w Ukrainie, zwiększyła popyt na nie na całym świecie, a teraz Ukraina ma wielu konkurentów. Nie ma nic, co mogłoby zastąpić te pociski. Ani ilościowo, ani jakościowo.

Europejskie pociski manewrujące SCALP/Storm Shadow wystrzeliwane z samolotów nie są wystarczająco liczne, aby w pełni zastąpić amerykańskie MLRS. Bez precyzyjnej artylerii dalekiego zasięgu Ukraina nie będzie w stanie uderzyć w składy broni, stanowiska dowodzenia, lotniska, poligony itp. Ataki na te obiekty zakłócają logistykę i zaopatrzenie armii rosyjskiej; na przykład z powodu HIMARS Rosjanie musieli przenieść lotniska na głębokie tyły.

Co traci Ukraina: rozpoznanie

Pojawia się też pytanie o wsparcie wywiadowcze ze strony USA. Według „The Economist” najważniejszą składową amerykańskiej pomocy są właśnie dane wywiadowcze. "Dzięki nim siły zbrojne widzą wszelkie rodzaje zagrożeń: rosyjskie samoloty, które mają uderzyć, rosyjskie siły przygotowujące się do nowych szturmów, dostawy rosyjskiej, irańskiej i północnokoreańskiej broni, magazyny, logistykę i centra operacyjne rosyjskiej machiny wojennej". Stany Zjednoczone przewyższają kraje europejskie zarówno pod względem nadzoru satelitarnego, jak i innych sposobów gromadzenia informacji.

Oprócz danych wywiadowczych, USA mogą odłączyć ukraińskie wojsko od łączności satelitarnej Starlink. Ukraiński minister obrony Rustem Umerow powiedział niedawno, że Ukraińcy pracują nad zastąpieniem Starlink i „jest już rozwiązanie”. - Od samego początku było jasne, z jakim niestabilnym partnerem mamy do czynienia. Wszyscy w armii zdali sobie sprawę, że błędem jest poleganie na łączności wojskowej, która została stworzona na infrastrukturze komercyjnej innego kraju i była poza naszą kontrolą - mówi Siergiej Beskrestnow, żołnierz ukraińskich sił zbrojnych i specjalista ds. technologii radiowych. Według niego wojsko od dawna pracuje nad alternatywną komunikacją, więc zamknięcie Starlink będzie bolesne, ale nie katastrofalne. O tym, że da się walczyć bez Starlinków, świadczy operacja w obwodzie kurskim.

Co Ukraina może zastąpić: amunicja artyleryjska

Około rok temu, kiedy Kongres USA miesiącami nie zatwierdzał pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 60 miliardów dolarów, jednym z głównych problemów na froncie był brak pocisków artyleryjskich. Od początku wojny do września ubiegłego roku USA dostarczyły Ukrainie około 3 mln pocisków. W Europie zapasy wyczerpały się w pierwszych miesiącach wojny, nie było możliwe szybkie zwiększenie produkcji. Jednak w 2024 r. kraje europejskie wyprodukowały 1,4 mln pocisków, a w 2025 r. planują zwiększyć tę liczbę do 2 mln. Sama Ukraina wyprodukowała 2,5 mln pocisków artyleryjskich i moździerzowych od stycznia do listopada 2024 r.

Co Ukraina może zastąpić: czołgi

Od początku wojny Stany Zjednoczone dostarczyły Ukrainie 21 czołgów Abrams i ponad 300 wozów Bradley, podał Pentagon pod koniec stycznia. Czołgi amerykańskie mogą zostać zastąpione niemieckimi Leopardami 2. W 2023 roku AFU otrzymała około 70 takich czołgów, w sumie w europejskich armiach jest ich około 2000. Ponadto ukraińska armia nadal używa wielu czołgów zaprojektowanych/wyprodukowanych w czasach sowieckich, zarówno własnych, jak i otrzymanych od sojuszników.

Utrzymanie amerykańskich myśliwców F-16 dostarczonych do Ukrainy również nie powinno stanowić problemu, twierdzi Kijów. - Jest jedna firma w Europie, która się w tym specjalizuje, więc amerykańska pomoc może zostać zastąpiona - powiedział BBC ukraiński urzędnik.

Własna produkcja Ukrainy

Obecnie główne wysiłki Kijowa mają na celu zastąpienie znacznej części amerykańskiego uzbrojenia poprzez własną produkcję i przy wsparciu krajów UE. Ukraińskie władze aktywnie pracują również nad utworzeniem spółek joint venture z europejskimi producentami broni. Działa już około dziesięciu takich przedsiębiorstw, które zajmują się wspólną produkcją różnego rodzaju uzbrojenia, od pojazdów opancerzonych po pociski rakietowe.

Tylko w ubiegłym roku ukraiński przemysł zbrojeniowy wyprodukował broń o wartości 9 mld USD, podczas gdy potencjał jest dwukrotnie wyższy, według szacunków Hermana Smetanina, ministra ds. przemysłu strategicznego. Ukraiński kompleks wojskowo-przemysłowy w pełni pokrywa również własne zapotrzebowanie na pojazdy opancerzone, moździerze, systemy artyleryjskie, a także częściowo pokrywa zapotrzebowanie na amunicję. Już teraz produkuje więcej amunicji sowieckiego kalibru niż wszyscy zachodni partnerzy razem wzięci.

Silna strona ukraińskiej armii

Zdecydowana większość dronów rozpoznawczych, atakujących i FPV jest montowana przez ukraińskie firmy prywatne i państwowe. Ponadto Ukraińcy przez ostatnie sześć miesięcy pracowali nad zlokalizowaniem w kraju produkcji wszystkich głównych komponentów dostarczanych głównie z Chin i USA. Prace te są już prawie zakończone - 95 procent dronów produkowanych w Ukrainie jest montowanych z ukraińskich komponentów.

Dla ukraińskiej armii, która odczuwa dotkliwe braki kadrowe, drony FPV stały się prawdziwym wybawieniem, gdyż umożliwiają utrzymanie obrony nawet w przypadku znacznej przewagi liczebnej Rosjan. Jednak drony mają też swoje wady. Po pierwsze, każdy dron jest kontrolowany przez jednego operatora, a zatem masowe wykorzystanie dronów jest ograniczone ich liczbą. Po drugie, produkcja dronów w Ukrainie jest ograniczona dostępnością materiałów wybuchowych.

Strategiczne dylematy Kijowa

Wobec ograniczenia pomocy wojskowej z Zachodu Kijów staje przed trudnym wyborem: gdzie kierować te dostawy, które wciąż napływają i napływać będą (czyli od innych krajów niż USA)? Do Donbasu, gdzie Rosjanie od miesięcy zyskują teren, czy np. z obwodu kurskiego? Obrona przyczółku na rosyjskim terytorium zaczyna powoli tracić sens. Po pierwsze, już od początku (sierpniowa ofensywa ukraińska) nie odciążyło to frontu w Donbasie. Po drugie, pod znakiem zapytania – patrząc na cały obraz sytuacji politycznej – staje atut, jakim miałoby być dla Kijowa posiadanie rosyjskiego terytorium w celu ewentualnej jego wymiany na ziemie ukraińskie.

Do tego pogarsza się sytuacja militarna Ukraińców w obwodzie kurskim. Co prawda skutecznie bronią Sudży, ale Rosjanie zmienili strategię i skupiają się teraz nie na krwawych próbach odbicia miasta, a na zakłócaniu logistyki ukraińskiej, czyli szlaku dostaw zaopatrzenia i ludzi z terytorium Ukrainy do obwodu kurskiego (działania rosyjskie na pograniczu obwodu sumskiego).

Wojna bez pomocy USA. Jak długo?

Siły zbrojne Ukrainy po decyzji USA o wstrzymaniu dostaw broni będą w stanie walczyć w obecnym tempie „być może do lata”, twierdzi CNN, powołując się na zachodnich urzędników. Jednak większość szacunków jest bardziej optymistyczna. „Wall Street Journal” rozmawiał z ekspertami wojskowymi, którzy przedstawili dość niepokojące, choć nie apokaliptyczne prognozy. - Moglibyśmy wytrzymać może sześć miesięcy lub rok, aby dać Europie kolejny rok na zwiększenie produkcji amunicji [...] Moglibyśmy ponieść ofiary, być może stracić jakieś terytorium. Ale nie mamy wyboru, musimy walczyć pomimo trudności - powiedział Mykoła Biełeskow, starszy analityk ukraińskiej fundacji charytatywnej Back Alive.

„Czy utrata amerykańskiej pomocy pogorszy sytuację ukraińskiej armii? Tak. Czy doprowadzi do całkowitego załamania w ciągu sześciu miesięcy? Nie. Będzie to oznaczać, że zginie więcej ukraińskich wojskowych i cywilów, zwłaszcza gdy wyczerpią się zapasy pocisków przeciwlotniczych, ale nie dojdzie do nagłego załamania na polu bitwy” – uważa były ukraiński wojskowy, analityk OSINT Tatarigami UA.

Zełenski ulegnie Trumpowi?

Ukraina ma zasoby wojenne, które bez wsparcia USA pozwolą jej trzymać linię obrony być może nawet do końca roku (choć to skrajnie optymistyczny wariant). Ale co potem? Na szybkie duże dostawy z Europy nie ma co liczyć, podczas gdy Rosja otrzymuje właśnie kolejną wojskową pomoc z Korei Północnej. Czas więc na pewno nie gra na korzyść Kijowa. Tak, ofensywa rosyjska w Donbasie ostatnio zwolniła (Ukraińcy skutecznie kontratakują w rejonach Pokrowska i Torecka), a duże bitwy miejskie wykrwawiają siły agresora, jednak to Moskwa ma wciąż dużo większe możliwości zasilania szeregów swej armii kolejnymi rekrutami, może ściągnąć więcej wojska od Kima, produkuje coraz więcej dronów (według szacunków ukraińskich niedługo Rosja będzie mogła w jednorazowym ataku, a takie powtarzają się niemal co noc, używać nawet 500 dronów).

Zamrożenie pomocy wojskowej USA nie jest określone czasowo. Biały Dom powtarza, że rozważy odmrożenie dostaw, jeśli uzna, że „Ukraina jest zainteresowana porozumieniem pokojowym z Rosją”. Pytanie, co to oznacza? Czy tylko podpisanie umowy w sprawie dostępu USA do zysku z zasobów naturalnych Ukrainy bez gwarancji bezpieczeństwa czy już coś więcej? Na przykład rezygnację Kijowa z dążenia do członkostwa w NATO czy zgodę na niekorzystne de facto warunki pokojowe (choćby w odniesieniu do terytorium) z Rosją? Zełenski musi podjąć strategiczną decyzję. A czas nie jest jego sprzymierzeńcem.

źr. BBC Russian, iStories, CNN, The Economist, Wall Street Journal

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl