WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Krakowianie idą od początku roku przez boiska I ligi jak burza. Wygrywają mecz za meczem. Duży wkład w to mają nowi zawodnicy, sprowadzeni w zimie do klubu. Lepiej też grają ci, którzy byli już tutaj wcześniej. Na każde zwycięstwo trzeba jednak solidnie zapracować. Nawet to 3:0 ze Skrą z ostatniej kolejki wcale nie przyszło Wiśle aż tak łatwo jak mogłoby się na pozór wydawać. Początek meczu był ciężki, gospodarze zakładali dobrze pressing. Wiślacy byli jednak na to przygotowani, a Miki Villar zdradza: - Przez cały tydzień przed tym meczem trener nam mówił, że oni tak właśnie grają, że stosują pressing i że będzie ciężko. I było ciężko. Życie dał nam w tym meczu tak naprawdę gol Alexa Muli. No, a później, w drugiej połowie powtórzyło się to, z czym mamy praktycznie do czynienia tydzień w tydzień. Rywale opadają z sił, my robimy swoje i udowadniamy swoją przewagę golami. Drugą połowę w ogóle zaczęliśmy bardzo dobrze. Angel wypracował bramkę, która dała nam już spokój. Po tym trafieniu graliśmy już dużo lepiej.
Hiszpan podkreśla, że taki obraz gry nie wynika z przypadku. Po pierwsze wiślacy są bardzo dobrze przygotowani do piłkarskiej wiosny, a po drugie ich styl gry męczy rywali. Villar mówi o tym krótko: - Jeśli my mamy piłkę, rywale męczą się biegając bez niej. I później z biegiem minut jest tego efekt.
Dodaje również, że z meczu na mecz rośnie przekonanie wiślaków o własnej wartości. Oceniając mecz ze Skrą mówi bowiem: - Nie mieliśmy powodu się bać przed meczem z nimi skoro wygraliśmy pięć spotkań z rzędu. Musieliśmy tylko dobrze się do tego starcia przygotować i tak było. Wiedzieliśmy, że rywale grają dobrze na bokach. Że mają dobre stałe fragmenty gry, rzuty wolne. Ale daliśmy im tylko kilka takich momentów, gdy mogli pomyśleć o tym, że mogą nam zagrozić. Jeśli mam być szczery, to mam poczucie, że ten mecz choć miał różne fazy, to toczył się ponad naszą pełną kontrolą przez cały czas.
Magazyn Gol24: Kadra pod lupą, przed meczem z Mołdawią

Piłkarz Wisły, odkąd do niej trafił, miał swój udział przy trzech golach dla „Białej Gwiazdy”. Albo jako bezpośredni asystent, albo ten, który zaliczał kluczowe podanie. W Bełchatowie Miki Villar już sam zapisał się do protokołu jako autor gola. I nie kryje, że to to trafienie było dla niego powodem do dużej satysfakcji. A przypomnijmy, że była to bramka na 3:0 w 62 min, która praktycznie zamknęła to spotkanie, bo po tym trafieniu jasnym już było, że nic złego Wiśle stać się nie może, a punkty pojadą do Krakowa. - Czuję się bardzo szczęśliwy, że wreszcie mogłem strzelić gola. Czekałem na ten moment i chciałem to mieć już za sobą.
Dodaje również, że choć był to mecz wyjazdowy, piłkarzom grało się tak, jakby był rozgrywany w Krakowie: - Czuliśmy się jak na Reymonta, czuliśmy cały czas wsparcie kibiców.
Na pytanie o asystę przy tym golu Luisa Fernandeza, który idealnie wypatrzył Villara i zagrał mu tak, że ten miał przed sobą już tylko bramkarza Skry, Miki puszcza oko i mówi: - Chyba będę musiał Luisowi postawić obiad.
Zostawiając za sobą mecz ze Skrą, zapytaliśmy Mikiego Villara jak czuje się w Krakowie, w nowym klubie po blisko dwóch miesiącach od zmiany barw? To pytanie o tyle istotne, że dla Hiszpana Wisła jest pierwszym klubem, w jakim występuje poza swoją ojczyzną. - Naprawdę czuję się tutaj bardzo dobrze - uśmiecha się zawodnik. - Trener mnie lubi i stawia na mnie. Chcę pokazać jakim jestem piłkarzem. Miejmy nadzieję, że w kolejnych tygodniach będziemy dalej wygrać, bo takie coś zawsze jest przyjemne.
Miki Villar w Wiśle gra na prawym skrzydle. Za jego plecami operuje Bartosz Jaroch w roli prawego obrońcy. Choć to stwierdzenie, że operuje za jego plecami nie do końca jest precyzyjne, a sam Villar uśmiecha się szeroko przy pytaniu o współpracę z Jarochem: - On bardzo dużo biega do przodu i muszę czasami przez to zajmować pozycję prawego obrońcy i wykonywać pracę w defensywie za niego. Ale i tak bardzo go lubię…
Nieco poważniej dodaje: - Myślę, że z meczu na mecz rozumiemy się lepiej i nasza współpraca się poprawia.
Na koniec poprosiliśmy Mikiego Villara o jego pierwsze wrażenia po kilku meczach, rozegranych w polskiej I lidze. O porównanie tego, co zastał w naszym kraju z tym, z czym stykał się występując choćby na zapleczu La Liga w Hiszpanii, gdzie grał jeszcze jesienią. Co ciekawe, Hiszpan mówi bardzo szczerze, nie wchodzi w utarte formułki, a jasno wskazuje, co mu się podoba, a co mniej: - Tutaj jest na pewno bardzo fizyczny futbol. Stadiony w I lidze są tutaj gorsze niż w Hiszpanii, a boiska twardsze. W Polsce gra jest nieco bardziej szalona, ale przez to trudniejsza. W Hiszpanii jest bardziej taktyczna. Przez to dużo meczów kończy się tam albo w ogóle bez bramek, albo wynikami 1:0. Tutaj pada więcej goli, co na pewno musi cieszyć kibiców. Ja generalnie bardzo dobrze czuję się w Wiśle, a przychodząc tutaj, od początku w głowie mam jeden cel - pomóc temu klubowi awansować do ekstraklasy!
- Najbogatsi polscy sportowcy i sponsorzy klubów. Poznaliśmy ich majątki!
- Piłkarze Wisły zaprezentowali się kibicom. Jest obietnica awansu do ekstraklasy
- Wisła Kraków. Kadra drużyny - wiosna 2023 w piłkarskiej I lidze
- Cracovia - kadra zespołu na rundę wiosenną sezonu 2022/2023
- Wieczysta Kraków. Transfery - zima 2023. Kto przyszedł? Dwóch piłkarzy odchodzi