Wrocławski "pacjent zero" ofiarą urzędniczego bałaganu

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Pierwszy zakażony koronawirusem wrocławianin leczył się w szpitalu przy Koszarowej, a potem w domowej izolacji.
Pierwszy zakażony koronawirusem wrocławianin leczył się w szpitalu przy Koszarowej, a potem w domowej izolacji. Pawe£ Relikowski / Polskapress
Pierwszy wrocławski pacjent zarażony koronawirusem już od przeszło miesiąca żyje w izolacji i wciąż próbuje się dowiedzieć, czy jest zdrowy. Przynajmniej od kilkunastu dni nie jest to już jednak problem medyczny, a administracyjny. Najpierw kilka dni czekał aż przyjedzie do niego karetka, by pobrać wymazy na badania. Potem nie mógł się doprosić o wyniki tych badań. Nam udało się ustalić, że mężczyzna jest już zdrowy. Nie wiadomo, kto i kiedy powie mu to oficjalnie.

Koronawirus na Dolnym Śląsku pojawił się na początku marca. 26-letni wrocławianin wrócił samolotem z Anglii. To najpewniej stamtąd przywiózł wirusa. Kiedy źle się poczuł i zgłosił do szpitala na badanie, okazało się, że jest zakażony. Młody mężczyzna był jednym z pierwszych zakażonych w Polsce.

Leczono go w szpitalu przy Koszarowej. Bardzo szybko przeszły mu wszelkie objawy. Czuł się na tyle dobrze, że 19 marca, po niespełna dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu, mężczyzna został wypisany do domu. Nakazano mu jednak przebywać w izolacji. Pierwsze kontrolne badanie – przeprowadzone po 14 dniach od zakażenia – wykazało, że w organizmie pacjenta nadal jest koronawirus.

Na kolejny wymaz pacjent czekał w domu aż do 3 kwietnia. Dlaczego tak długo? Wymazy pobierają ratownicy pogotowia. Wrocławskie pogotowie ma wyznaczone do tego trzy zespoły. W kolejce czeka nawet kilkaset osób. A żeby wykluczyć zakażenie muszą być dwa wyniki stwierdzające, że koronawirusa nie ma.

Naszemu „pacjentowi zero” pobrano więc wymaz 3 kwietnia, a potem kolejny - 8 kwietnia. Jeszcze przed Wielkanocą, mężczyzna próbował pytać w sanepidzie o wyniki. Nie poznał ich.

- To nie jest jedyna sytuacja, w które nasi pacjenci czekają długo na wyniki badań. Czasem nawet trwa to kilka dni – przyznaje rzeczniczka szpitala przy Koszarowej Urszula Małecka. - Co prawda mamy od niedawna własne laboratorium i możliwość wykonywania testów, ale nasze potrzeby są znacznie większe. Dlatego testy robi naszym pacjentom również laboratorium sanepidu.

Ale to nie wszystko. Pierwszy wrocławski pacjent z koronawirusem usłyszał w sanepidzie, że nie mają odnotowanego wymazu, który pobrano u niego 3 kwietnia. Tak więc całe święta mężczyzna siedział w domowej izolacji nie wiedząc czy już całkiem zdrowy, czy nie i kiedy wreszcie będzie to wiadomo.

- Nie wiem kto mu tak powiedział. Te wyniki są – mówi dziś portalowi GazetaWroclawska.pl dyrektor wrocławskiego sanepidu Paweł Wróblewski, sam izolowany z powodu zakażenia koronawirusem, ale ciągle kierujący instytucją.

Z naszych informacji wynika, że „pacjent zero” jest już zdrowy. Nie wiadomo, kiedy dowie się o tym oficjalnie.

Nie przegap tych informacji

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wrocławski "pacjent zero" ofiarą urzędniczego bałaganu - Gazeta Wrocławska

Komentarze 8

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

j
jarozbaw

Dopóki nie znajdą szczepionki trzymałbym cię w lochu o chlebie i wodzie. Po c[wulgaryzm] to nam przywiozłeś, źle ci było w UK?

B
Boguś

a kto by się przejmował takimi pierdołami ?

G
Gość

Jaki z tego morał? Wcale tam nie chodzić. Nikomu w ten sposób nie pomożemy.

U
UK

Jak mieszkał w UK i tam płacił podatki, to powinien być leczony przez tamtejszy HHS na ich koszt, wtedy dowiedziałby się jaka jest służba zdrowia w UK i wtedy docenił by Polską służbę zdrowia i urzędników.

j
jarozbaw

A nasza kochana gazeta robotnicza jak za komuny, kasuje niewygodne komentarze. Żenada.

P
Patryk

Ja p ier.dolę nie,nie wierzę ,śnie czyli w pracy nie trzeba nosić masek tam gdzie najwięcej bydła ,brudasów i patologii.Wypowiadający się w tej kwestii widzę absurdalności tego nakazu. Nie chodzi o to czy ktoś chce nosić maskę w pracy czy nie tylko o to, że absurdem jest przymus noszenia maski na ulicy gdzie mijamy się z kimś z rzadka, a brakiem konieczności noszenia w zakładzie pracy gdzie stykamy się codziennie z masą różnych ludzi. Często na małej, zamkniętej przestrzeni. I tłumaczenie, że wystarczy mieć rękawiczki to jak żart z Monty Pythona.

To jest jakaś masakra ,jakiś wielki wał, chce być bezpieczny w pracy,w szatni,gdzie stylkam się z masą ludzi

róznych,chce być bezpieczny bo pracuje z Ukraińcami ,którzy są desperatami .

Czemu zawsze w Polsce muszę czuć się jak idiota?

G
Gość

Ale premier Pinokio mówił że wszystko pod kontrolą. Znowu kłamał ?

G
Gość

My jesteśmy jego ofiarami

Wróć na i.pl Portal i.pl