Koronawirus na Dolnym Śląsku pojawił się na początku marca. 26-letni wrocławianin wrócił samolotem z Anglii. To najpewniej stamtąd przywiózł wirusa. Kiedy źle się poczuł i zgłosił do szpitala na badanie, okazało się, że jest zakażony. Młody mężczyzna był jednym z pierwszych zakażonych w Polsce.
Leczono go w szpitalu przy Koszarowej. Bardzo szybko przeszły mu wszelkie objawy. Czuł się na tyle dobrze, że 19 marca, po niespełna dwóch tygodniach spędzonych w szpitalu, mężczyzna został wypisany do domu. Nakazano mu jednak przebywać w izolacji. Pierwsze kontrolne badanie – przeprowadzone po 14 dniach od zakażenia – wykazało, że w organizmie pacjenta nadal jest koronawirus.
Na kolejny wymaz pacjent czekał w domu aż do 3 kwietnia. Dlaczego tak długo? Wymazy pobierają ratownicy pogotowia. Wrocławskie pogotowie ma wyznaczone do tego trzy zespoły. W kolejce czeka nawet kilkaset osób. A żeby wykluczyć zakażenie muszą być dwa wyniki stwierdzające, że koronawirusa nie ma.
Naszemu „pacjentowi zero” pobrano więc wymaz 3 kwietnia, a potem kolejny - 8 kwietnia. Jeszcze przed Wielkanocą, mężczyzna próbował pytać w sanepidzie o wyniki. Nie poznał ich.
- To nie jest jedyna sytuacja, w które nasi pacjenci czekają długo na wyniki badań. Czasem nawet trwa to kilka dni – przyznaje rzeczniczka szpitala przy Koszarowej Urszula Małecka. - Co prawda mamy od niedawna własne laboratorium i możliwość wykonywania testów, ale nasze potrzeby są znacznie większe. Dlatego testy robi naszym pacjentom również laboratorium sanepidu.
Ale to nie wszystko. Pierwszy wrocławski pacjent z koronawirusem usłyszał w sanepidzie, że nie mają odnotowanego wymazu, który pobrano u niego 3 kwietnia. Tak więc całe święta mężczyzna siedział w domowej izolacji nie wiedząc czy już całkiem zdrowy, czy nie i kiedy wreszcie będzie to wiadomo.
- Nie wiem kto mu tak powiedział. Te wyniki są – mówi dziś portalowi GazetaWroclawska.pl dyrektor wrocławskiego sanepidu Paweł Wróblewski, sam izolowany z powodu zakażenia koronawirusem, ale ciągle kierujący instytucją.
Z naszych informacji wynika, że „pacjent zero” jest już zdrowy. Nie wiadomo, kiedy dowie się o tym oficjalnie.
Nie przegap tych informacji
