Zagłębie Lubin - Wisła Płock 2:1
Zagłębie Lubin przystępowało do niedzielnego starcia jako zespół otwierający strefę spadkową. Wisła Płock przed tą kolejką była liderem PKO Ekstraklasy, ale po wygranych Legii Warszawa, Rakowa Częstochowa i remisie Pogoni Szczecin spadła na 4. miejsce. Chcąc wrócić na szczyt, musiała w Lubinie wygrać.
Trener Piotr Stokowiec zdecydował się na dwie zmiany w stosunku do zremisowanego 2:2 starcia z Wartą Poznań przed tygodniem. Wymienił całą prawą flankę, bo na prawej obronie zamiast Bartosza Kopacza oglądaliśmy Bartłomieja Kłudkę (Kopacz został przesunięty na środek obrony, a na ławce usiadł Aleks Ławniczak), a przed nim operował Kacper Chodyna, a nie Tornike Gaprindaszwili.
Początek był dla gospodarzy fatalny. Po wrzutce Dominika Furmana jeden z obrońców wybił piłkę poza pole karne, ale tam dopadł do niej Aleksander Pawlak i strzałem bez przyjęcia umieścił ją tuż przy prawym słupku bramki bezradnego Kacpra Bieszczada. Przedniej urody trafienie.
Zagłębie dobrze zareagowało i od razu rzuciło się do odrabiania strat. Udało się w 20 min, za sprawą Martina Doležala, który wykorzystał wrzutkę Starzyńskiego i głową pokonał Krzysztofa Kamińskiego.
Cztery minuty później rosły Czech strzelił jeszcze ładniejszego gola piętką, ale był na spalonym i VAR anulował tę bramkę. Do przerwy mieliśmy więc remis 1:1.
Drugą połowę lepiej zaczęli gospodarze, dwie bardzo dobre okazje miał Starzyński, lecz za każdym razem przenosił piłkę nad poprzeczką. W 62 min Miedziowi dopięli swego, bo Chodyna po świetnym podaniu Tomasza Makowskiego nie pomylił się w sytuacji sam na sam z Kamińskim.
Po tym golu lubinianie niepotrzebnie oddali inicjatywę „Nafciarzom”. Wyrównać mógł Kristián Vallo, ale bombę Słowaka umiejętnie nad poprzeczką przeniósł Kacper Bieszczad. W 82 min czerwoną kartą ukarany został Francuz Steve Kapuadi, który uderzył pięścią w twarz próbującego go ominąć Tornike Garpindaszwilego. To był punkt zwrotny w tym spotkaniu. Zagłębie nie mogło już wypuścić 3 punktów i odniosło pierwsze w tym sezonie domowe zwycięstwo. Dzięki temu podopieczni Piotra Stokowca znacznie oddalili się od strefy spadkowej i przerwę na reprezentację spędzą w zdecydowanie lepszych nastrojach.
