Wtajemniczeni jednak zrozumieli sens tej decyzji. Następnego dnia zebrać się miała Rada Mediów Narodowych. Z jednym zasadniczym celem: wyborem Mateusza Matyszkowicza na nowego wiceprezesa (czyli członka zarządu) TVP. Jacek Kurski jest z tego niezadowolony, wolał zarząd dwuosobowy, tak jak obecnie, w którym jego wola przesądza. Tak zaś Marzena Paczuska i Matyszkowicz będą go mogli w kluczowych, między innymi personalnych, sprawach przegłosować.
CZYTAJ TEŻ | MEDIA PUBLICZNE ERY PIS. PO OGŁASZA BOJKOT, ALE TELEWIZJA JACKA KURSKIEGO STAJE SIĘ PROBLEMEM TAKŻE DLA CZĘŚCI OBOZU PRAWICY
Kurski postanowił więc przynajmniej zabetonować to, na co ma dziś wpływ decydujący: propagandę w Wiadomościach. Po wyborze Matyszkowicza mianowanie Holeckiej przez trzyosobowy zarząd byłoby być może trudniejsze. Teraz było oczywiste. Holecka jest zaś podwójnie chroniona przed zdjęciem z funkcji, ba, przed krytyką, bo cieszy się wielką sympatią i zaufaniem Jarosława Kaczyńskiego. W efekcie „na tym odcinku” nic się raczej nie zmieni.
Wybór Matyszkowicza dokonał się w czwartek. Został przeforsowany przez premiera Mateusza Morawieckiego i ministra kultury Piotra Glińskiego. RMN okazała się życzliwa tej inicjatywie, bo jej przewodniczący Krzysztof Czabański sam czasem krytykował prezesa Kurskiego. Matyszkowicz ma być symbolem pewnej liberalizacji linii TVP. Ten dziennikarz zajmując się kulturą był dyrektorem Jedynki, a od roku wicedyrektorem Biura Programowego TVP, a więc człowiekiem związanym z Kurskim. Ale uchodzi za rzecznika większego otwarcia prawicowej telewizji.
Kolejni dziennikarze zwolnieni z TVP, nowi prezenterzy. Zmia...
Zarazem jego wybór prowadzić może do zmian ledwie kosmetycznych. Zarząd jest władny szefa Wiadomości czy Panoramy wymienić, ale bieżący nadzór nad nimi sprawuje sam Kurski - w ramach podziału obowiązków w zarządzie. Z kolei o tym podziale decyduje rada nadzorcza TVP oddana prezesowi, czego dowiodła ostatnio zawieszając po zaledwie tygodniu wybranego wbrew jego woli Piotra Pałkę. Kurski zachowa więc raczej kontrolę nad tym, co dla PiS najważniejsze: nad linią polityczną TVP
Jest on twardym zawodnikiem umiejącym uprzykrzyć życie niechcianym współpracownikom. Tak od pierwszej chwili traktował Pałkę i Paczuską. Można sądzić, że Matyszkowicz dostanie teraz coś, czym się już wcześniej zajmował: przede wszystkim kulturę czy produkcję filmową. To zaś było w telewizji publicznej traktowane już wcześniej najbardziej pluralistycznie.
Jacek Kurski zachowa więc raczej kontrolę nad tym, co dla PiS najważniejsze: nad linią polityczną TVP
Mimo to Kurski wolał się dodatkowo zabezpieczyć: stąd wybór Holeckiej. Jego obawy mogą być tym mniejsze, że nastrój oczekiwania na zmiany w mediach publicznych, jeśli kiedykolwiek coś w PiS znaczył, to właśnie opada. Sondaże są niezłe, przeczekano i tym czekaniem złamano, strajk nauczycieli. Kampania do parlamentu europejskiego jest z natury rzeczy bardziej wyrazista: głosują twarde elektoraty, a poważnym konkurentem jest jeszcze skrajniejsza prawica, przede wszystkim Konfederacja. Jest zapotrzebowanie na twardość, nie flirt z centrum.
Nadal można rządzącym tłumaczyć, że zbudowali maszynerię propagandową, toporną i nieelastyczną, która w przypadku wyborów parlamentarnych, gdzie szuka się poparcia wśród szerszych warstw Polaków, może prowadzić obóz rządzący do wpadek, a może do katastrofy. I przypominać, że język debaty, na który telewizja publiczna ma wielki wpływ, psuje państwo i życie społeczne. Efektu nie będzie. Jarosław Kaczyński wierzy, że jedynym narzędziem zmiany ma być partia posługująca się najbardziej tradycyjnymi (czytaj: siermiężnymi) metodami.
Upały 2022 w Polsce. Temperatury sięgają 40 °C. Taka pogoda ...
Przy okazji stworzył system, w którym jedno jest osiągnąć bardzo trudno. Zareagować skutecznie, kiedy ktoś z tego obozu przebija innych radykalizmem, wrzaskiem. Czasem taki radykalizm bywa niebezpieczny nie tylko dla jakości życia społecznego, ale i dla naszej racji stanu. Zakrzykiwanie ministra spraw wewnętrznych Joachima Brudzińskiego po jego krytycznej reakcji na „bicie Judasza” w Pruchniku, to dobry przykład. W tym zakrzykiwaniu uczestniczą także dziennikarze telewizji publicznej.
Innym przykładem jest strumień świadomości prof. Krystyny Pawłowicz, która ostatnio pouczyła na Twitterze amerykańską ambasador, że nie wolno jej nikogo pozdrawiać z okazji żydowskiego święta, jeśli nakłada się ono na Wielkanoc. Polsce szczególnie niepotrzebne są pomówienia o antysemityzm w czasie, kiedy zabiega o korzystne dla siebie militarne decyzje USA.
Ale w tym jednym przypadku nikomu buzi zatkać się nie da. Nawet komuś, kto ewidentnie nie panuje nad własnymi myślami. Już i reakcje rzeczniczki PiS nie działają. Choć przypadki „nieprawomyślności” w duchu bardziej liberalnym pacyfikowane są wewnątrz rządowej prawicy w zarodku. Oczywiście atmosfera rywalizacji z ostentacyjnie czarnosecinną, nacjonalistyczną Konfederacją ma tu też swoje znaczenie.
Można narzekać na ten system. On będzie prawdopodobnie trwał do momentu, kiedy PIS nie potknie się, i to poważnie, w wyborczych szansach. Możliwe są tylko drobne, rozmiękczające korekty. Aż do katastrofy?
POLECAMY:
