W 1962 r. ZSRR rozmieścił na Kubie pociski średniego zasięgu z głowicami nuklearnymi. Nad USA zawisło egzystencjalne zagrożenie. Najważniejsi amerykańscy dowódcy mocno naciskali, by na Kubę dokonać inwazji. Ostatecznie po 13 dniach kryzys rozwiązano dyplomatycznie. Ale jedno z jego ustaleń trwa do dziś. Waszyngton zobowiązał się wtedy, że nie będzie próbował dokonać zmiany reżimu rządzącego w Hawanie. I teraz (61 lat po tym kryzysie) u brzegu Stanów Zjednoczonych mamy wyspę, na której ciągle funkcjonuje „komunistyczny raj”. Pacta sunt servanda (umów należy dotrzymywać) - Amerykanie pamiętają o tej starej regule prawa rzymskiego.
*
Wielokrotnie rozmawiałem z George’em Friedmanem, znanym specjalistą od geopolityki. W pamięci utkwił mi zwłaszcza wywiad z 2018 r. W Polsce akurat trwał kryzys wokół nowelizacji ustawy o IPN, gdy rząd chciał wprowadzić odpowiedzialność karną za przypisanie Polsce odpowiedzialności za Holokaust. Wywołało to burzę - Polska była krytykowana przez cały świat, z USA na czele. Wydawało się wręcz, że to koniec naszej współpracy. „Za pięć lat nikt tego nie będzie pamiętał” - przekonywał wtedy Friedman. I podkreślał, że Polska to strategiczny partner USA. „Współpraca z Ameryką jest trudna, bo my jesteśmy duzi, a wy mali. Ale przynosi efekty. Proszę spojrzeć na Koreę Płd. To był jeden z najbiedniejszych krajów świata, dziś to jedna z największych potęg przemysłowych globu” - mówił Friedman. I dodawał, że Amerykanie wywiązują się ze swoich zobowiązań. Pacta sunt servanda.
*
Partnerstwo strategiczne z USA będzie teraz mocno testowane, bo Trump lubuje się w ostrym szarpaniu globalnymi cuglami. Polska w ciągu najbliższych czterech lat pewnie zostanie zmuszona do wyraźnego potwierdzania chęci współpracy z Waszyngtonem, być może do jasnych deklaracji, po której stronie się opowiada - także pod kątem współpracy z Chinami i w ramach UE. „Dyplomacja i cnota nie są łatwymi towarzyszami” - pisał historyk Iain Pears. Budując w ostatnich dekadach relacje z USA, wiele razy się już o tym przekonaliśmy. A prawdziwa jazda dopiero przed nami. Pamiętacie Państwo naciski ambasady USA, gdy w Sejmie znalazła się ustawa regulująca Ubera? Takie czasy nadchodzą, całość będzie jeszcze oblana gęstym sosem arogancji, impertynencji i megalomanii typowych dla dyplomatów znad Potomaku. „Współpraca z Ameryką jest trudna” - jeszcze raz słowa Friedmana. Miło już było.
*
Piszę te słowa przy okazji otwarcia bazy antyrakietowej w Redzikowie. U jej fundamentów też legła arogancja USA. Początkowo miała ona być elementem tzw. dużej tarczy, ale w 2009 r. Barack Obama wypowiedział umowę o jej budowie w naszym kraju. Zrobił to równo w 70. rocznicę agresji ZSRR na Polskę. Trudno o lepszy symbol tego, gdzie Amerykanie mają partnerstwo strategiczne z naszym krajem. Ale minęło 15 lat i element tarczy antyrakietowej jednak powstał. Inny niż planowano, mocno spóźniony. Ale jest, a wraz z nim stała amerykańska obecność w naszym kraju. Pod tym względem świat jest ciągle dwubiegunowy; tam, gdzie są wojska USA, nie ma wojsk Rosji. Waszyngton wywiązał się z kolejnej obietnicy. Pacta sunt servanda - USA znów pokazały, jak to dla nich ważne. Choć jeszcze ważniejsze dla nich jest to, by robić wszystko na własnych warunkach.
