Wtedy ulicami Białegostoku pod zielonymi sztandarami maszerował ogólnopolski ONR świętujący swoją rocznicę powstania. Sceny z miasta obiegły nie tylko krajowe media i rykoszetem przyczyniły się do ugruntowania skrajnie niekorzystnego wizerunku naszego miasta.
Od tamtej pory gdziekolwiek w Polsce wydarzył się incydent o podłożu skrajnie ksenofobicznym, od razu przywoływano stolicę Podlaskiego jako siedlisko wszelkiego zła i wylęgarnię skrajnych elementów. Z przypiętą wtedy łatką do tej pory trudno było się Białemustokowi rozstać. Od 20 lipca w zasadzie będzie to wręcz niemożliwe.
Nic dziwnego skoro zdjęcia z soboty obiegły dosłownie cały świat. Zwłaszcza, gdy w ruch poszła przemoc słowna i siłowa. O Białymstoku znowu mówi się jako wylęgarni skrajnych elementów, o tym, że mentalnie leży na Białorusi. Pojawiają się nawet emblematy z nazwą miasta, w którą wpleciona jest swastyka. To cena, jaką przychodzi płacić, a zarazem zaprzepaszczenie całego dorobku, który z takim mozołem został wypracowany, by pokazać, że miasto jest otwarte i wielokulturowe.
Dziś w świecie, ale też w Polsce, nikt nie będzie się zastanawiał, z jakiej opcji jest prezydent, z jakiej marszałek, kto rządzi miastem, a kto województwem. I kto bardziej przyczynił się do tego, co zaszło i w jaki sposób nadal się licytuje.
Na nic głosy płynące z kraju od decydentów partii rządzącej, które są znacznie łagodniejsze od retoryki podlaskich działaczy partii. Na nic koncyliacyjne stanowisko episkopatu po marszu zupełnie odmienne od „non possumus”, które popłynęło przed marszem z białostockiego Kościoła.
Na nic milczenie Kościoła prawosławnego, które nie jest złotem. W przekazie medialnym, który lotem błyskawicy obiegł świat, liczy się jedno: zło płynące z miasta miłosierdzia.
A zło pokazało swoją w gruncie rzeczy zwyczajność, powszechność, normalność. I że uosabiający je człowiek nie musi być „zwyrodnialcem w ludzkiej skórze”. Bo symbolem tej banalności stała się żółto-czerwona koszulka agresora poszukiwanego przez policję czy ojciec, który prowadził dziecko w wózku w roli żywej tarczy przed policją.
