Spis treści
Niemcy i Francja to dwa największe państwa w Unii Europejskiej. Dwie największe gospodarki, do tego Niemcy są najludniejszym krajem, zaś Francja jest potęgą atomową. Na fundamencie francusko-niemieckim powstała UE i to do Berlina oraz Paryża wciąż należy decydujący głos w najważniejszych sprawach europejskich, od kwestii personalnych w europejskiej biurokracji zaczynając, a na strategicznych kierunkach polityki unijnej kończąc.
Te wybory do Parlamentu Europejskiego pokazują, że we francusko-niemieckim silniku napędzającym UE coś zaczyna szwankować. Bo jak inaczej odbierać klęskę sił proeuropejskich z prezydenckim ugrupowaniem Odrodzenie na czele ze Zjednoczeniem Narodowym (RN) Marine Le Pen, czy porażkę socjaldemokratów niemieckich z Alternatywą dla Niemiec?
Partia Le Pen miażdży Macrona we Francji
Eurosceptyczne, suwerenistyczne Zjednoczenie Narodowe zdobyło więcej głosów (31,37 proc.), niż razem wzięte, proeuropejskie centrowa partia Macrona z koalicjantami (14,6 proc.) i socjaliści z koalicjantem (13,83 proc.).
Ostrzeżenia Macrona przed wzrostem autorytaryzmu i apel o jedność europejską w okresie poprzedzającym głosowanie nie zdołały zwiększyć wyniku jego partii, ponieważ obawy dotyczące inflacji, bezpieczeństwa i imigracji spowodowały wzrost poparcia dla partii Le Pen. Nie zrobiło na Francuzach wrażenia powtarzanie przez Macrona, że te wybory są dla Europy egzystencjalną walką i kluczową dla wojny obronnej Ukrainy z Rosją.
Reputacja francuskiego prezydenta jako reformatora i skutecznego menedżera również ucierpiała w ostatnich miesiącach, a rząd został zmuszony do szukania dziesiątków miliardów euro oszczędności po tym, jak deficyt wzrósł, a agencja S&P Global Ratings obniżyła rating kredytowy kraju.
Macron gra va banque. Po klęsce przyspieszone wybory
- Prezydent nie może pozostać głuchy na przesłanie wysłane przez Francuzów - powiedział Jordan Bardella, formalny szef RN, po ogłoszeniu wyników. „Uroczyście prosimy go, aby wziął pod uwagę tę nową sytuację polityczną, wrócił do Francuzów i zorganizował nowe wybory parlamentarne”. Partia Marine Le Pen odniosła tak przekonujące zwycięstwo, że Macron natychmiast rozwiązał parlament narodowy i wezwał do rozpisania nowych wyborów. Przyznał się do porażki. - Słyszałem wasze przesłanie, wasze obawy i nie pozostawię ich bez odpowiedzi” - powiedział.
Le Pen z radością przyjęła wyzwanie. - Jesteśmy gotowi zmienić kraj, gotowi bronić interesów Francuzów, gotowi położyć kres masowej imigracji – powiedziała faktyczna liderka RN.
Wyznaczenie przedterminowych wyborów parlamentarnych będzie dla kraju "skokiem w nieznane" - ocenia "Le Figaro". Dziennik zwraca uwagę, że prezydent faktycznie spełnia żądanie, które szef RN Jordan Bardella stawiał od tygodni.
30 czerwca i 7 lipca będzie w pośpiechu "rozstrzygać się przyszłość naszej demokracji" - ocenia "Le Monde", odnosząc się do dwóch tur wyborów wyznaczonych przez Macrona.
Francuski prezydent gra va banque. Przyspieszone wybory to ogromne ryzyko polityczne, ponieważ jego partia może ponieść kolejne straty, utrudniając Macronowi resztę kadencji prezydenckiej, która kończy się w 2027 roku.
Klęska Scholza. Przegrał nie tylko z chadekami
Centroprawicowy blok CDU/CSU przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, który już przed wyborami zaczął dystansować się od najbardziej radykalnych pomysłów Zielonego Ładu, zdominował Niemcy zdobywając 30 proc. głosów i z łatwością pokonując SPD Olafa Scholza. Ba! Zdobywając minimalnie mniej niż cała trójka partii koalicji. Dla kanclerza to poważna klęska. Ale przegrać z AfD to już upokorzenie.
Socjaldemokraci osiągnęli bowiem najgorszy wynik w historii (13,9 proc.), ustępując zarówno opozycyjnym chadekom, jak i skrajnie prawicowej Alternatywie dla Niemiec (15,9 proc.). Pozostałe dwie partie koalicji rządzącej również wypadły słabo: Zieloni 11,9 proc., FDP 5,2 proc.
„W zabiegach o skonstruowanie budżetu, dojdzie zapewne do jeszcze ostrzejszej konfrontacji między obiema partiami lewicowymi (SPD i Zieloni) a (liberalną) FDP” – przewiduje komentator „Sueddeutsche Zeitung”. „Kanclerz był twarzą kampanii wyborczej SPD, dlatego historyczna porażka partii jest także jego porażką” – pisze Nicolas Richter. Wszystko to powoduje, że SPD i jej kanclerz nie mogą spodziewać się niczego dobrego po wyborach parlamentarnych w 2025 r.
AfD triumfuje, świetny wynik w eurowyborach
W Niemczech, najbardziej zaludnionym kraju w bloku 27 państw, AfD wyszła obronną ręką z szeregu skandali z udziałem swojego głównego kandydata, aby uzyskać 15,9 proc. (w 2019 roku było 11 proc.) i zdobyć drugie miejsce w eurowyborach w RFN.
- Po wszystkich przepowiedniach zagłady, po zaporze ostatnich kilku tygodni, jesteśmy drugą siłą - powiedziała rozradowana współprzewodnicząca partii Alice Weidel. Dodała, że jednym z powodów sukcesu AfD jest to, że wyborcy stali się bardziej krytyczni zarówno wobec UE, jak i euro, zwłaszcza we wschodnich regionach Niemiec, gdzie niemal wszędzie Alternatywa dla Niemiec wygrała także z chadekami. - Po trudnym początku kampanii wyborczej, weszliśmy w końcowe etapy niezwykle skutecznie - powiedział Weidel w wywiadzie dla publicznego nadawcy ARD.
„Fakt, że wyborcy głosują na partie z politycznego marginesu, jest wyrazem dramatycznie złych nastrojów" – pisze Jennifer Wilton, redaktorka naczelna „Die Welt”. Wynik wyborów był „wyrazem protestu wobec polityki rządu”. W tym tej dotyczącej Zielonego Ładu. Niemcy, tradycyjnie bastion politycznych ekologów, to najlepszy przykład upokorzenia Zielonych, którzy zgodnie z przewidywaniami spadli z 20 proc. do 11,9 proc. W tej sytuacji bardzo ważna byłaby „funkcjonująca niemiecko-francuska oś” – powiedział w ARD komentator telewizyjny i autor książek Matthias Deiss. Niestety, jak zauważył, Macronowi i Scholzowi nie udało się stworzyć wspólnej oferty pozwalającej ich krajom oraz Europie przejść przez kryzys.
Europa skręca w prawo
Pomimo szeregu porażek na szczeblu krajowym, partie centrolewicowe, liberalne i centroprawicowe utrzymały większość w PE. Jednak komentatorzy wskazują, że choć prawicowej rewolucji nie było, to na pewno jest trend zwiększania poparcia społecznego dla prawicy, szczególnie wśród młodych ludzi rozczarowanych obecną sytuacją w UE i niepokojących się o przyszłość, którą rządząca wciąż wielka koalicja chce malować na zielono.
Od ostatnich wyborów w UE w 2019 r. partie nazywane przez media, polityków i publicystów mainstreamu populistycznymi lub skrajnie prawicowymi stoją obecnie na czele rządów w trzech krajach - na Węgrzech, Słowacji i we Włoszech - i są częścią koalicji rządzących w innych krajach, w tym w Szwecji, Finlandii i wkrótce w Holandii.
- Prawica jest dobra - powiedział dziennikarzom po oddaniu głosu premier Węgier Viktor Orban. "Pójście w prawo jest zawsze dobre. Idź w prawo!"
źr. Bloomberg, AP, PAP
