Za uroczystościami w Jerozolimie, na których nie pozwolono wystąpić prezydentowi Andrzejowi Dudzie, stoi Wiaczesław Kantor i Europejski Kongres Żydów, któremu przewodniczy. Kilka lat temu organizował on obchody wyzwolenia Auschwitz w czeskim Terezinie. Wtedy chodziło o to, żeby przy tej okazji prezydent Rosji, bojkotowany po aneksji Krymu, mógł spotkać się z innymi światowymi przywódcami. Przeciwko obecności Putina protestowali wtedy nawet czescy Żydzi, którzy wręcz oświadczyli: „Reżim, który uosabia Władimir Putin, nie przestrzega umów międzynarodowych, prowadzi agresywną politykę zewnętrzną i siłą okupuje terytorium ościennego państwa”. Kłamstwa prezydenta Rosji na temat historii, oskarżenia polskich polityków z czasów II Rzeczypospolitej o antysemityzm i uroczystości w Izraelu, przecież to jest sekwencja zdarzeń, która powinna być czytelna dla ludzi zajmujących się polityką. Ale to w Polsce nie zabrakło głosów odbierających mandat moralny polskiemu prezydentowi do wystąpienia w Jerozolimie. Ale przecież „Duda jest PiS-owcem, więc trzeba mu przyłożyć”. Zapytam retorycznie: bardziej traci na tym Andrzej Duda czy, znów patetycznie, Polska? Naprawdę nie widać czyja to jest gra?
Zawsze chodzi o to, żeby wywołać jak największe emocje, bo wtedy nikt nie zajmuje się kwestiami najważniejszymi
Dziś wiemy, jak Rosja wpływała na wybory w USA, na referendum w sprawie brexitu w Wielkiej Brytanii, na wybory w wielu innych krajach. Wiedząc o tym, można być pewnym, że Rosja i jej służby permanentnie wpływają na to, co dzieje się w Polsce. Zawsze chodzi o to, żeby wywołać jak największe emocje, skłócić, bo wtedy nikt nie zajmuje się kwestiami najważniejszymi, jak bezpieczeństwo, tylko cała uwaga skupia się na sprawach, które budzą emocje, a co za tym idzie są trzeciorzędne. Ten serial z Rosją w tle w Polsce trwa od lat. Jest znamienne, że gdy przywódca Iranu, ajatollah Ali Chamenei krytykował „mały, zły kraj w Europie”, domysły o tym, że jest to Polska, snuł kolega Korwina, poseł Konfederacji Robert Winnicki, ale również moi koledzy dziennikarze z mediów, które z narodową prawicą nie mają nic wspólnego. Szybko się okazało, że Chamenei miał na myśli jednak Albanię. Ale znów - chodziło o to, żeby natychmiast przywalić. Rakiety spadły na amerykańskie bazy w Iraku? Znalazł się już chór żądający wycofania 150 polskich żołnierzy, choć już kilkadziesiąt godzin później wydaje się, że kryzys wokół Iranu się kończy. W takiej Polsce rosyjscy agenci nawet za bardzo nie spocą się w swojej pracy.