O czarusiach z „klubu Bullingdona”. Tajemnica matury Sikorskiego

Krzysztof Osiejuk
Krzysztof Osiejuk
Radosław Sikorski w lutym 2019 r.
Radosław Sikorski w lutym 2019 r. Fot. Tomasz Czashorowski
Gdy chodzi o osobę Radka Sikorskiego, mam związane z nim pewne wspomnienie z czasów gdy on, przynajmniej oficjalnie, nie był bohaterem różnego rodzaju afer z pogranicza wojen wywiadowczych od Kataru po Moskwę, ale zaledwie skromnym urzędnikiem w rządzie Donalda Tuska.

Otóż jest czerwiec roku 2011, kiedy to Minister Spraw Zagranicznych Radek Sikorski leci do Tunezji, i wracając do Polski zabiera na pokład swojego samolotu 16 libijskich uchodźców – prześladowanych u siebie w kraju, czarnych chrześcijan. Sam lot, podobnie zresztą jak przyjęcie na lotnisku w Warszawie, zostająnależycie sfilmowane przez ekipę telewizyjną i odpowiednio zrelacjonowane. A więc wszyscy widzimy eleganckie wnętrze rządowego samolotu, a w nim grupkę przestraszonych, czy może tylko speszonych mężczyzn, kobiet i małych dzieci, jak dzięki serdeczności i – oczywiście! – empatii naszych przywódców fruną ku wolności.

Uciekinier z bydgoskiego liceum

Kiedy kończy się sekwencja w samolocie, ponownie widzimy ową gromadkę i samego pana ministra, który mówi co następuje:

Polska dba o prawa chrześcijan na całym świecie. To jest nasz symboliczny gest solidarności z prześladowanymi chrześcijanami w Polsce. Jestem wzruszony, bo sam byłem uciekinierem.

I ta właśnie wypowiedź, przy całym moim szacunku dla sytuacji, w której 16 biednych, udręczonych naszych braci w wierze znajduje ratunek w Polsce, tworzy całość symboliki tego zdarzenia, pod kątem roli, jaką w tym przedsięwzięciu odegrał rząd Platformy Obywatelskiej. Chodzi o dwie rzeczy.

Najpierw pierwsza z nich. Otóż mam tu na uwadze samego Radka Sikorskiego, który patrzy na te twarze, na te oczy, na te czarne wynędzniałe sylwetki, i ma czelność kłamać im w żywe oczy, mówiąc jak to on się wzruszył, ponieważ kiedyś sam dzielił z nimi ich los. Dla rozjaśnienia sprawy, przypomnijmy fakty, z czasów, kiedy nie było jeszcze Radka, lecz zwykły Radosław. Otóż Radosław Sikorski, jak czytamy w Wikipedii, w marcu 1981 roku był uczniem przedmaturalnej klasy jednego z bydgoskich liceów ogólnokształcących, a jednocześnie przewodniczącym komitetu strajkowego. W czerwcu tego samego roku, jak rozumiem w dowód uznania dla swojego bohaterstwa podczas szkolnego strajku, otrzymał paszport i wyjechał do Wielkiej Brytanii, aby podszlifować język angielski.

Z jakiegoś powodu, kiedy nadszedł wrzesień, zamiast wrócić do szkoły, młody Sikorski dalej szlifował język, a kiedy już w Polsce został wprowadzony stan wojenny, zwrócił się do brytyjskich władz o azyl polityczny i go otrzymał. Ja oczywiście nie mam pretensji do Sikorskiego, że on latem roku 1981 machnął ręką na szkołę i postanowił zwiać na Zachód. Nie on jeden i nie tylko on jeden w nie do końca jasnych okolicznościach.

Nie muszę też dociekać, kim w roku 1981 byli rodzice Sikorskiego – bo tej informacji nie udało mi się znaleźć nigdzie – że nie dość że potrafili mu ufundować ów wyjazd, ewentualnie kto tam na niego czekał, by mu sprawić ów niezwykły prezent. Bywa różnie, więc i tak nie byłbym w stanie owych informacji ocenić. Mnie interesuje tylko jedna rzecz: co z tą maturą, której Radek Sikorski nie doczekał? Z tego co się orientuję, to w jaki sposób i gdzie on zdał maturę – bo o tym Wikipedia akurat milczy – pozostaje zagadką.

Wiadomo tylko, że w pewnym momencie został przyjęty na studia w Oksfordzie, gdzie pilnie się uczył, a przy okazji udzielał się towarzysko w ramach czegoś, co nosi nazwę Klubu Bullingdona, a co, jak również podaje Wikipedia, „stanowi elitarny klub towarzyski, który zyskał rozgłos ze względu na zamożność swych członków oraz urządzane przez nich huczne biesiady”. Jak czytamy dalej, „członkostwo klubu uzyskać można wyłącznie w drodze zaproszenia przez osobę już będącą jego członkiem; wiąże się ono ze znacznymi kosztami, ze względu na obowiązek zakupu klubowego munduru i partycypacji w kosztach wystawnych biesiad i naprawy wyrządzanych przy tej okazji szkód”.

A ja się pytam: co z tą maturą?

Dalsze dzieje Radosława Sikorskiego, z naszego akurat punktu widzenia, są tu nieistotne, ale dla porządku jeszcze tylko dodam, że po trzech latach studiów, uzyskał Sikorski tak zwany licencjat, a później – kiedy to miało miejsce, tego niestety również, podobnie jak wielu innych interesujących rzeczy, Wikipedia nie podaje – dodatkowo jeszcze tytuł magistra.

Nie wiemy jak te studia konkretnie wyglądały, ale biorąc pod uwagę, że w ogóle wiemy bardzo mało, nie sądze, byśmy się musieli na tej akurat kwestii skupiać, bo cóż nam to da?

I dziś Radek Sikorski, minister w rządzie Donalda Tuska, zabiera z Afryki grupę czarnych uchodźców, sadza ich przed kamerą i bez jednego marnego mrugnięcia okiem, oświadcza, że oto w jego życiu nastąpił prawdziwie wzruszający moment, bo kiedy zobaczył tych biedaków, stanęła mu przed oczyma jego własna młodość i ciężkie życie w ponurych czasach PRL-u, kiedy to on „sam był uciekinierem”. Kiedy i on cierpiał prześladowania. Rozumiem że również za wiarę w Jezusa Ukrzyżowanego.

Wszyscy znamy Radka Sikorskiego bardzo dobrze. Czasem być może aż za dobrze. I wydawałoby się, że nie ma takiej rzeczy, która by nas potrafiła w nim zadziwić. Ale w wyżej przypomnianej wypowiedzi jest coś co sprawia, że ja jednak się dziwię nawet dziś, gdy od niej minęło już tyle lat. Mam tu na myśli fragment, na który już pewnie wiele osób czytających zamieszczony wyżej cytat z Sikorskiego zauważyło: „To jest nasz symboliczny gest solidarności z prześladowanymi chrześcijanami w Polsce”.

Mam zatem do Radka Sikorskiego w tej chwili już tylko jedną sprawę. Niech on się ze mną i z moimi braćmi chrześcijanami nie solidaryzuje. Niech on, wraz ze swoimi partyjnymi kolegami, zajmie się choćby i „opiłowywaniem” polskich chrześcijan z ich przywilejów, bo jeśli owa solidarność stanie się zbyt natarczywa, zobaczą wszyscy do czego zdolni są chrześcijanie, zwłaszcza gdy są prześladowani przez lewych czarusiów z Klubu Bullingdona.

rs

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 36

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

T
Tendrugi
Ten drugi, pisze zwłaszcza do Gościa:

Ja też pozdrawiam. Kłopot z faktami z tamtego okresu jest taki, że dostępne są tylko wybiórcze. Na to nakładają się różne kryteria oraz różne interesy rozpowszechniania. Stąd nie można już całkowicie ufać przedstawieniom losów jakiejś osoby.

Moim zdaniem najgorszą przysługę prawdzie zrobiła ochrona danych osobowych. Ta w istocie chroni najbardziej łajdaków i łajdactwa, zaś pozostałych uczyniła bezbronnymi wobec nowego, a późniejszego wynalazku, jakim jest anonimowy i publiczny hejt.

Niemniej, a podtrzymuję to, osoby publiczne muszą dbać o kompletność wyjaśnień o sobie. Jeśli przy tym są w jakiś dobry sposób sławne, lub nawet stawiane za wzór, to powinny dbać tym bardziej o usunięcie niedomówień. Najczęściej jednak zdarza się, iż tego nie czynią pozostając w tzw. błędnym błędzie, że ujdą spod dociekliwości innych.

Nasz bohater Radosław uważa na przykład, że najlepiej milczeć i żadnych wątpliwości, ani ciekawości innych nie zaspokajać. W razie czego, najwyraźniej obstawia, są jeszcze sędziowie i to są "lepsi", niż kiedyś w Berlinie wg znanego powiedzenia.

Można się na tym w durny sposób przejechać zwłaszcza ze strachu, jakoby Polacy byli szczególnie mściwi. Otóż wcale tacy nie są i trzeba im pozwolić okazać zrozumienie. Ciekawego precedensu dostarczył pewien Bolek. Gdyby u szczytu kariery zwrócił się do wszystkich, że:

"wicie, rozumicie, lecz osądzajcie mnie nie po tamtych czasach, lecz oceniajcie mnie po tym, co teraz robię jako człowiek nareszcie wolny, jako i Wy jesteście nareszcie wolni, a do tamtych spraw przyznaję się, aby żadna łajza nie miała na mnie wpływu szkodliwego dla Was, Rodacy".

Jestem pewien, że Bolek do dzisiaj byłby noszony na rękach a Polska byłaby znacznie lepsza, lecz wybrał inaczej.

"Prawda wyzwala" wcale bowiem nie jest byle jakim sloganem.

Swego rodzaju wariant technologii uprawiania ściemnionej prawdy wystarczająco opisany jest w pewnej piosence zespołu No To Co:

"Żołnierz dziewczynie nie skłamie,

chociaż nie wszystko jej powie.

Żołnierz zarzuci broń na ramię –

wróci – to resztę dopowie."

Otóż chodzi o to, aby "wróciwszy resztę dopowiedzieć". Bez tego wracający dopiero tkwi w kłamstwie. Jeden wobec dziewczyny, inny wobec swoich wyborców i tak dalej. I nic go nie usprawiedliwia.
A
Autor
To przed chwilą to byłem ja.
G
Gość
Po najnowszym komentarzu Tego Drugiego, uważam dyskusję za zamkniętą. Serdecznie pozdrawiam wszystkich, szczególnie "tego pierwszego".
A
Autor
7 lutego, 15:01, Tendrugi:

Ja, tj. Tendrugi, zaproponuję odpowiedź na Twoje pytanie drugie (trzecie naprawdę nie wymaga odpowiedzi). Zatem:

Po klasie maturalnej, maturzysta lat 18-tu przebywający w GB miał przed sobą dwie drogi: (1) zdecydować się na emigrację, albo (2) wrócić do kraju i zdawać na studia. Nasz ulubiony Radosław nie zrobił, ani tak, a ni tak.

Ad. 1. Nie został na emigracji, bo utrzymuje, że był uchodźcą. Jednak nie można być najpierw imigrantem, a potem skonwertować się na uchodźcę. Uchodźctwo należy zdeklarować już przy wjeździe.

Ad. 2. Nic nie wiadomo, aby nasz Radosław stawał w 1981 r. do egzaminu na wyższe studia w Polsce. Jeśli stawał i dostał się, to studiów w październiku nie podjął, bo przebywał w GB.

Rezygnacja z wyższych studiów w przypadku maturzysty równała się wtedy poborowi do zasadniczej służby wojskowej na 2 lata (albo na 3 lata np. w łodziach podwodnych). Jeśli mężczyzna maturzysta wolał przebywać za granicą, niż stawać do egzaminów wstępnych na studia w Polsce, to najwyraźniej już godził się na emigrację. Bo jeśli pragnąłby wrócić, to tylko w kamasze. Nic nie wiemy, aby Radosław lubił kamasze, lecz tylko wtedy upadałaby wersja o emigracyjnej decyzji podjętej już w czerwcu 1981 r. Łapiesz to, Gościu?

Gdyby zaś np. jako tzw. olimpijczyk, lub podobnie, albo „z urzędu” i tak miał wstęp bez egzaminów, to - nie stawiwszy się w październiku i listopadzie - i tak zostałby skreślony jako nie-immatrykulowany, bo wszak się nie stawił. Skreślenie wtedy równało się poborowi, bo uczelnie o skreśleniu natychmiast zawiadamiały komisje poborowe (WKU). Każdy maturzysta i student o tym doskonale wiedział. Lekceważyć to można było dopiero ze zdrowiem kat. E, na co nasz bohater słabo wygląda.

Patrząc w kalendarz, 13 grudnia 1981 r. bez wątpienia był dopiero potem, czyli po terminach "poddania bez walki" powyższych warunków. Zatem na granicy pewności staje tu domniemanie faktyczne, że Radosław S. już w chwili wjazdu do GB zdecydował się na emigrację. Siedząc zaś tam już od czerwca nie mógł po grudniu 1981 r. zostać uchodźcą stanu wojennego. Pasuje?

No chyba, że wjeżdżając miał już tzw. „uregulowany stosunek do służby wojskowej”, albo wynalazł uchodźczą furtkę nieznaną jego polskim rówieśnikom i dlatego tajną do dzisiaj.

Każdy znający ówczesne realia pomyśli o tym w powyższym kierunku. Jeśli tylko pomyśli. Oczywiście mogło być zupełnie inaczej a tylko skromny obywatel dzisiaj milczy o swojej ówczesnej chwale. I bezzasadnie, choć przecież celowo, cierpi.

Kontestowanie przez autora uchodźctwa R.Sikorskiego ma więc podstawy całkiem uzasadnione, choć - co prawda - tylko przypuszczalne. No, ale za przepuszczalność odpowiada materiał przepuszczający.

Sam bym tego ładniej nie przedstawił, Watsonie.

T
Tendrugi
Ja, tj. Tendrugi, zaproponuję odpowiedź na Twoje pytanie drugie (trzecie naprawdę nie wymaga odpowiedzi). Zatem:

Po klasie maturalnej, maturzysta lat 18-tu przebywający w GB miał przed sobą dwie drogi: (1) zdecydować się na emigrację, albo (2) wrócić do kraju i zdawać na studia. Nasz ulubiony Radosław nie zrobił, ani tak, a ni tak.

Ad. 1. Nie został na emigracji, bo utrzymuje, że był uchodźcą. Jednak nie można być najpierw imigrantem, a potem skonwertować się na uchodźcę. Uchodźctwo należy zdeklarować już przy wjeździe.

Ad. 2. Nic nie wiadomo, aby nasz Radosław stawał w 1981 r. do egzaminu na wyższe studia w Polsce. Jeśli stawał i dostał się, to studiów w październiku nie podjął, bo przebywał w GB.

Rezygnacja z wyższych studiów w przypadku maturzysty równała się wtedy poborowi do zasadniczej służby wojskowej na 2 lata (albo na 3 lata np. w łodziach podwodnych). Jeśli mężczyzna maturzysta wolał przebywać za granicą, niż stawać do egzaminów wstępnych na studia w Polsce, to najwyraźniej już godził się na emigrację. Bo jeśli pragnąłby wrócić, to tylko w kamasze. Nic nie wiemy, aby Radosław lubił kamasze, lecz tylko wtedy upadałaby wersja o emigracyjnej decyzji podjętej już w czerwcu 1981 r. Łapiesz to, Gościu?

Gdyby zaś np. jako tzw. olimpijczyk, lub podobnie, albo „z urzędu” i tak miał wstęp bez egzaminów, to - nie stawiwszy się w październiku i listopadzie - i tak zostałby skreślony jako nie-immatrykulowany, bo wszak się nie stawił. Skreślenie wtedy równało się poborowi, bo uczelnie o skreśleniu natychmiast zawiadamiały komisje poborowe (WKU). Każdy maturzysta i student o tym doskonale wiedział. Lekceważyć to można było dopiero ze zdrowiem kat. E, na co nasz bohater słabo wygląda.

Patrząc w kalendarz, 13 grudnia 1981 r. bez wątpienia był dopiero potem, czyli po terminach "poddania bez walki" powyższych warunków. Zatem na granicy pewności staje tu domniemanie faktyczne, że Radosław S. już w chwili wjazdu do GB zdecydował się na emigrację. Siedząc zaś tam już od czerwca nie mógł po grudniu 1981 r. zostać uchodźcą stanu wojennego. Pasuje?

No chyba, że wjeżdżając miał już tzw. „uregulowany stosunek do służby wojskowej”, albo wynalazł uchodźczą furtkę nieznaną jego polskim rówieśnikom i dlatego tajną do dzisiaj.

Każdy znający ówczesne realia pomyśli o tym w powyższym kierunku. Jeśli tylko pomyśli. Oczywiście mogło być zupełnie inaczej a tylko skromny obywatel dzisiaj milczy o swojej ówczesnej chwale. I bezzasadnie, choć przecież celowo, cierpi.

Kontestowanie przez autora uchodźctwa R.Sikorskiego ma więc podstawy całkiem uzasadnione, choć - co prawda - tylko przypuszczalne. No, ale za przepuszczalność odpowiada materiał przepuszczający.
G
Gość
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

6 lutego, 16:12, Gość:

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

6 lutego, 16:35, Gość:

Że niby twoi przeciwnicy, chrześcijanie mają obowiązek wystawiać drugi policzek w gotowości? Daj spokój. To co wiesz o chrześcijańskich obowiązkach pewnie pochodzi wyłącznie z opowiadań i to z trzeciej ręki.

Jakim czołem skarżysz się, że ktoś nie pogłębił tematu, gdy Ty ten temat po prostu odrzuciłeś. Co więcej zakwestionowałeś całkiem - okazuje się - uzasadnione rozumowanie autora. Autorowi też zarzucasz, że nie jest dobrze zorientowany w faktach, które opisywany bohater po prostu skrywa, choć są interesujące dla oceny jego drogi życiowej. Może skrywa z przyrodzonej skromności, choć to w przypadku R.Sikorskiego wybitnie ryzykowne założenie.

Najwyraźniej odrzucasz postulat, iż polityk sam odpowiada za brak transparentności swojej drogi życiowej. No to jak i o czym chcesz rozmawiać w kierunku oceny takiego polityka?

A przy takiej postawie własnej czego się spodziewasz od swoich dyskutantów?

PS.: Ja jestem ten drugi, nie autor, którego pozdrawiam i życzę mu dalszej wytrzymałości.

PPS.: Nie przybrałem sobie indywidualnego nicka, bo mój ulubiony nick "gość" już był zajęty przez Ciebie. Na drugi raz jakoś się zindywidualizuj. Powodzenia.

6 lutego, 19:29, Gość:

Ty się człowieku dobrze czujesz? Ktoś pisze wyssane z brudnego palucha insynuacje a ty usiłujesz winę zwalić na Sikorskiego bo nie zadbał o to żeby wikipedia podała jakie dostał oceny z matury??? Poszperaj trochę w necie gdzie Sikorski aż do znudzenia opowiada o kulisach swojego wyjazdu do GB (w tym w kontekście swojej matury), kulisy przyjęcia na Oxford, a nawet epizod pt. "bólinkton"

Jak nazwać kogoś kto nie raczy tego przeczytać albo celowo przemilcza? jak nazwać kogoś kto bierze w obronę taką amatorszczyznę? I zdradzę ci coś: na twój temat nie znalazłem nic na wikipedii, więc twierdzę że nawet nie skończyłeś ośmiu klas podstawówki - chyba nie znajdziemy wspólnego poziomu dyskusji... Podoba ci się mój tok rozumowania? Jeśli nie to wyłącznie twoja wina bo nie zadbałeś żeby internety (najlepiej w wersji dla leniuchów czyli w jednym miejscu), zawierały wszystkie dane na twój temat. A teraz się tłumacz i udowadniaj, że nie bijesz żony/matki/kochanki...

7 lutego, 0:49, Autor:

Podejmuję ostatnią próbę. Czy mógłbyś proszę, ale tak bez zapluwania się, wyjaśnić nam, w jaki sposób Sikorski był uchodźcą, skoro w roku 1981, przed stanem wojennym, podobnie jak tysiące Polaków, otrzymał paszport i wyjechał na Zachód? No i to wojsko. Potrafisz?

Ja również podejmę ostatnią próbę: czy mógłbyś odpowiedzieć dlaczego autor w swoim tekście dopuścił się trzech nieprawdziwych informacji, wskazanych w moim pierwszym wpisie? Jedna z nich została skorygowana. Dwie pierwsze nie dotyczą kwestii "uchodźcy"

A
Autor
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

6 lutego, 16:12, Gość:

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

6 lutego, 16:35, Gość:

Że niby twoi przeciwnicy, chrześcijanie mają obowiązek wystawiać drugi policzek w gotowości? Daj spokój. To co wiesz o chrześcijańskich obowiązkach pewnie pochodzi wyłącznie z opowiadań i to z trzeciej ręki.

Jakim czołem skarżysz się, że ktoś nie pogłębił tematu, gdy Ty ten temat po prostu odrzuciłeś. Co więcej zakwestionowałeś całkiem - okazuje się - uzasadnione rozumowanie autora. Autorowi też zarzucasz, że nie jest dobrze zorientowany w faktach, które opisywany bohater po prostu skrywa, choć są interesujące dla oceny jego drogi życiowej. Może skrywa z przyrodzonej skromności, choć to w przypadku R.Sikorskiego wybitnie ryzykowne założenie.

Najwyraźniej odrzucasz postulat, iż polityk sam odpowiada za brak transparentności swojej drogi życiowej. No to jak i o czym chcesz rozmawiać w kierunku oceny takiego polityka?

A przy takiej postawie własnej czego się spodziewasz od swoich dyskutantów?

PS.: Ja jestem ten drugi, nie autor, którego pozdrawiam i życzę mu dalszej wytrzymałości.

PPS.: Nie przybrałem sobie indywidualnego nicka, bo mój ulubiony nick "gość" już był zajęty przez Ciebie. Na drugi raz jakoś się zindywidualizuj. Powodzenia.

6 lutego, 19:29, Gość:

Ty się człowieku dobrze czujesz? Ktoś pisze wyssane z brudnego palucha insynuacje a ty usiłujesz winę zwalić na Sikorskiego bo nie zadbał o to żeby wikipedia podała jakie dostał oceny z matury??? Poszperaj trochę w necie gdzie Sikorski aż do znudzenia opowiada o kulisach swojego wyjazdu do GB (w tym w kontekście swojej matury), kulisy przyjęcia na Oxford, a nawet epizod pt. "bólinkton"

Jak nazwać kogoś kto nie raczy tego przeczytać albo celowo przemilcza? jak nazwać kogoś kto bierze w obronę taką amatorszczyznę? I zdradzę ci coś: na twój temat nie znalazłem nic na wikipedii, więc twierdzę że nawet nie skończyłeś ośmiu klas podstawówki - chyba nie znajdziemy wspólnego poziomu dyskusji... Podoba ci się mój tok rozumowania? Jeśli nie to wyłącznie twoja wina bo nie zadbałeś żeby internety (najlepiej w wersji dla leniuchów czyli w jednym miejscu), zawierały wszystkie dane na twój temat. A teraz się tłumacz i udowadniaj, że nie bijesz żony/matki/kochanki...

Podejmuję ostatnią próbę. Czy mógłbyś proszę, ale tak bez zapluwania się, wyjaśnić nam, w jaki sposób Sikorski był uchodźcą, skoro w roku 1981, przed stanem wojennym, podobnie jak tysiące Polaków, otrzymał paszport i wyjechał na Zachód? No i to wojsko. Potrafisz?

T
Tendrugi
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

6 lutego, 16:12, Gość:

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

6 lutego, 16:35, Gość:

Że niby twoi przeciwnicy, chrześcijanie mają obowiązek wystawiać drugi policzek w gotowości? Daj spokój. To co wiesz o chrześcijańskich obowiązkach pewnie pochodzi wyłącznie z opowiadań i to z trzeciej ręki.

Jakim czołem skarżysz się, że ktoś nie pogłębił tematu, gdy Ty ten temat po prostu odrzuciłeś. Co więcej zakwestionowałeś całkiem - okazuje się - uzasadnione rozumowanie autora. Autorowi też zarzucasz, że nie jest dobrze zorientowany w faktach, które opisywany bohater po prostu skrywa, choć są interesujące dla oceny jego drogi życiowej. Może skrywa z przyrodzonej skromności, choć to w przypadku R.Sikorskiego wybitnie ryzykowne założenie.

Najwyraźniej odrzucasz postulat, iż polityk sam odpowiada za brak transparentności swojej drogi życiowej. No to jak i o czym chcesz rozmawiać w kierunku oceny takiego polityka?

A przy takiej postawie własnej czego się spodziewasz od swoich dyskutantów?

PS.: Ja jestem ten drugi, nie autor, którego pozdrawiam i życzę mu dalszej wytrzymałości.

PPS.: Nie przybrałem sobie indywidualnego nicka, bo mój ulubiony nick "gość" już był zajęty przez Ciebie. Na drugi raz jakoś się zindywidualizuj. Powodzenia.

6 lutego, 19:35, belzebubik:

a gdzie ty gościu doczytałeś się czegoś o nadstawianiu drugiego policzka? 10 przykazań a zwłaszcza "nie mów fałszywego świadectwa" to dość nieskomplikowana materia... Wystarczy być rzetelnym i uczciwym... I nie kłamać...Wtedy niepotrzebne będzie nawet wydumane przez ciebie nadstawianie policzka. Amen

No wiesz, raczej nie trzeba aż matury z języka polskiego, aby rozumieć pewne, powszechne frazy i ich znaczenie. Niektórzy nazywają je "kodami kulturowymi".

O tym, czy jakieś "świadectwo jest fałszywe", podobnie o tym, co jest kłamstwem, przesądza stan prawdy. Jeśli jednak prawda nie jest wystarczająco jawna, to kto odpowiada za możliwą niezgodność świadectwa?

Polityk na pewno odpowiada z zakres jawności prawdy o sobie.

Jesteś pewien, że "amen" w ustach belzebubika nie jest bluźnierstwem?

T
Tendrugi
Otóż to! Gdzie w sieci są te opowieści R.Sikorskiego, czy o nim, które znalazłeś, Gościu?

Być może nie dla każdego jest to oczywiste, ale dialog, nawet nieuprzejmy, polega na WZAJEMNEJ wymianie informacji. A Ty skarżysz się, że "nie znajdziemy wspólnego poziomu dyskusji". To wreszcie zacznij dyskutować! Tymczasem sam ustawiłeś się tu w roli egzaminatora metody i grymaśnika treści.

Przy okazji, na wskazane przez Ciebie określenie google informuje: "Podana fraza - bólinkton sikorski - nie została odnaleziona". Chyba więc ściemniasz, albo przeszkodą dla googla są jakieś Twoje literówki?

Poza tym przechodzisz do polemiki rozszerzania cudzych wypowiedzi do absurdu.

Twój "tok rozumowania" nie jest do mojego "podobania się". On jest bezproduktywny i to coraz bardziej. Oczywiście, wolno Ci, ale po co?

Po raz kolejny powtórzę: R.Sikorski nie jest człowiekiem prywatnym. Oczywiście nic nie musi w danej sprawie. Nie musi także zwracać się do wyborców o poparcie. Jego zachowanie się samo świadczy o nim, lepiej*, albo gorzej*.

---------

*/ niepotrzebne skreślić.
A
Autor
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

6 lutego, 16:12, Gość:

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

6 lutego, 16:35, Gość:

Że niby twoi przeciwnicy, chrześcijanie mają obowiązek wystawiać drugi policzek w gotowości? Daj spokój. To co wiesz o chrześcijańskich obowiązkach pewnie pochodzi wyłącznie z opowiadań i to z trzeciej ręki.

Jakim czołem skarżysz się, że ktoś nie pogłębił tematu, gdy Ty ten temat po prostu odrzuciłeś. Co więcej zakwestionowałeś całkiem - okazuje się - uzasadnione rozumowanie autora. Autorowi też zarzucasz, że nie jest dobrze zorientowany w faktach, które opisywany bohater po prostu skrywa, choć są interesujące dla oceny jego drogi życiowej. Może skrywa z przyrodzonej skromności, choć to w przypadku R.Sikorskiego wybitnie ryzykowne założenie.

Najwyraźniej odrzucasz postulat, iż polityk sam odpowiada za brak transparentności swojej drogi życiowej. No to jak i o czym chcesz rozmawiać w kierunku oceny takiego polityka?

A przy takiej postawie własnej czego się spodziewasz od swoich dyskutantów?

PS.: Ja jestem ten drugi, nie autor, którego pozdrawiam i życzę mu dalszej wytrzymałości.

PPS.: Nie przybrałem sobie indywidualnego nicka, bo mój ulubiony nick "gość" już był zajęty przez Ciebie. Na drugi raz jakoś się zindywidualizuj. Powodzenia.

6 lutego, 19:29, Gość:

Ty się człowieku dobrze czujesz? Ktoś pisze wyssane z brudnego palucha insynuacje a ty usiłujesz winę zwalić na Sikorskiego bo nie zadbał o to żeby wikipedia podała jakie dostał oceny z matury??? Poszperaj trochę w necie gdzie Sikorski aż do znudzenia opowiada o kulisach swojego wyjazdu do GB (w tym w kontekście swojej matury), kulisy przyjęcia na Oxford, a nawet epizod pt. "bólinkton"

Jak nazwać kogoś kto nie raczy tego przeczytać albo celowo przemilcza? jak nazwać kogoś kto bierze w obronę taką amatorszczyznę? I zdradzę ci coś: na twój temat nie znalazłem nic na wikipedii, więc twierdzę że nawet nie skończyłeś ośmiu klas podstawówki - chyba nie znajdziemy wspólnego poziomu dyskusji... Podoba ci się mój tok rozumowania? Jeśli nie to wyłącznie twoja wina bo nie zadbałeś żeby internety (najlepiej w wersji dla leniuchów czyli w jednym miejscu), zawierały wszystkie dane na twój temat. A teraz się tłumacz i udowadniaj, że nie bijesz żony/matki/kochanki...

Poproszę o link do strony gdzie Sikorski "aż do znudzenia" opowiada o kulisach tego wyjazdu i swojej edukacji w Oxfordzie. Mam nadzieję że dowiem się też stamtąd, jak on uzyskał zgodę wojska na wyjazd.

b
belzebubik
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

6 lutego, 16:12, Gość:

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

6 lutego, 16:35, Gość:

Że niby twoi przeciwnicy, chrześcijanie mają obowiązek wystawiać drugi policzek w gotowości? Daj spokój. To co wiesz o chrześcijańskich obowiązkach pewnie pochodzi wyłącznie z opowiadań i to z trzeciej ręki.

Jakim czołem skarżysz się, że ktoś nie pogłębił tematu, gdy Ty ten temat po prostu odrzuciłeś. Co więcej zakwestionowałeś całkiem - okazuje się - uzasadnione rozumowanie autora. Autorowi też zarzucasz, że nie jest dobrze zorientowany w faktach, które opisywany bohater po prostu skrywa, choć są interesujące dla oceny jego drogi życiowej. Może skrywa z przyrodzonej skromności, choć to w przypadku R.Sikorskiego wybitnie ryzykowne założenie.

Najwyraźniej odrzucasz postulat, iż polityk sam odpowiada za brak transparentności swojej drogi życiowej. No to jak i o czym chcesz rozmawiać w kierunku oceny takiego polityka?

A przy takiej postawie własnej czego się spodziewasz od swoich dyskutantów?

PS.: Ja jestem ten drugi, nie autor, którego pozdrawiam i życzę mu dalszej wytrzymałości.

PPS.: Nie przybrałem sobie indywidualnego nicka, bo mój ulubiony nick "gość" już był zajęty przez Ciebie. Na drugi raz jakoś się zindywidualizuj. Powodzenia.

a gdzie ty gościu doczytałeś się czegoś o nadstawianiu drugiego policzka? 10 przykazań a zwłaszcza "nie mów fałszywego świadectwa" to dość nieskomplikowana materia... Wystarczy być rzetelnym i uczciwym... I nie kłamać...Wtedy niepotrzebne będzie nawet wydumane przez ciebie nadstawianie policzka. Amen

G
Gość
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

6 lutego, 16:12, Gość:

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

6 lutego, 16:35, Gość:

Że niby twoi przeciwnicy, chrześcijanie mają obowiązek wystawiać drugi policzek w gotowości? Daj spokój. To co wiesz o chrześcijańskich obowiązkach pewnie pochodzi wyłącznie z opowiadań i to z trzeciej ręki.

Jakim czołem skarżysz się, że ktoś nie pogłębił tematu, gdy Ty ten temat po prostu odrzuciłeś. Co więcej zakwestionowałeś całkiem - okazuje się - uzasadnione rozumowanie autora. Autorowi też zarzucasz, że nie jest dobrze zorientowany w faktach, które opisywany bohater po prostu skrywa, choć są interesujące dla oceny jego drogi życiowej. Może skrywa z przyrodzonej skromności, choć to w przypadku R.Sikorskiego wybitnie ryzykowne założenie.

Najwyraźniej odrzucasz postulat, iż polityk sam odpowiada za brak transparentności swojej drogi życiowej. No to jak i o czym chcesz rozmawiać w kierunku oceny takiego polityka?

A przy takiej postawie własnej czego się spodziewasz od swoich dyskutantów?

PS.: Ja jestem ten drugi, nie autor, którego pozdrawiam i życzę mu dalszej wytrzymałości.

PPS.: Nie przybrałem sobie indywidualnego nicka, bo mój ulubiony nick "gość" już był zajęty przez Ciebie. Na drugi raz jakoś się zindywidualizuj. Powodzenia.

Ty się człowieku dobrze czujesz? Ktoś pisze wyssane z brudnego palucha insynuacje a ty usiłujesz winę zwalić na Sikorskiego bo nie zadbał o to żeby wikipedia podała jakie dostał oceny z matury??? Poszperaj trochę w necie gdzie Sikorski aż do znudzenia opowiada o kulisach swojego wyjazdu do GB (w tym w kontekście swojej matury), kulisy przyjęcia na Oxford, a nawet epizod pt. "bólinkton"

Jak nazwać kogoś kto nie raczy tego przeczytać albo celowo przemilcza? jak nazwać kogoś kto bierze w obronę taką amatorszczyznę? I zdradzę ci coś: na twój temat nie znalazłem nic na wikipedii, więc twierdzę że nawet nie skończyłeś ośmiu klas podstawówki - chyba nie znajdziemy wspólnego poziomu dyskusji... Podoba ci się mój tok rozumowania? Jeśli nie to wyłącznie twoja wina bo nie zadbałeś żeby internety (najlepiej w wersji dla leniuchów czyli w jednym miejscu), zawierały wszystkie dane na twój temat. A teraz się tłumacz i udowadniaj, że nie bijesz żony/matki/kochanki...

G
Gość
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

6 lutego, 16:12, Gość:

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

Że niby twoi przeciwnicy, chrześcijanie mają obowiązek wystawiać drugi policzek w gotowości? Daj spokój. To co wiesz o chrześcijańskich obowiązkach pewnie pochodzi wyłącznie z opowiadań i to z trzeciej ręki.

Jakim czołem skarżysz się, że ktoś nie pogłębił tematu, gdy Ty ten temat po prostu odrzuciłeś. Co więcej zakwestionowałeś całkiem - okazuje się - uzasadnione rozumowanie autora. Autorowi też zarzucasz, że nie jest dobrze zorientowany w faktach, które opisywany bohater po prostu skrywa, choć są interesujące dla oceny jego drogi życiowej. Może skrywa z przyrodzonej skromności, choć to w przypadku R.Sikorskiego wybitnie ryzykowne założenie.

Najwyraźniej odrzucasz postulat, iż polityk sam odpowiada za brak transparentności swojej drogi życiowej. No to jak i o czym chcesz rozmawiać w kierunku oceny takiego polityka?

A przy takiej postawie własnej czego się spodziewasz od swoich dyskutantów?

PS.: Ja jestem ten drugi, nie autor, którego pozdrawiam i życzę mu dalszej wytrzymałości.

PPS.: Nie przybrałem sobie indywidualnego nicka, bo mój ulubiony nick "gość" już był zajęty przez Ciebie. Na drugi raz jakoś się zindywidualizuj. Powodzenia.

G
Gość
5 lutego, 21:19, Gość:

Jeżeli ktoś pisze zawodowo tekst, który następnie upublicznia zliczając klikalność a w tekście tym stosuje (jak się okazuje w pełni świadomie, wszak przyznał pan, że znał pan stronę liceum, co jednak nie przeszkodziło panu skonstruować tekstu, którego clou stanowi rzekomy brak matury Sikorskiego) przekłamania i niedopowiedzenia, to jest to:

a) manipulacja;

b) dyletanctwo

c) sprzedajność?

Jeśli wybiera pan odpowiedź c), no to cóż... moje zdanie nie ma tu chyba nic do rzeczy.

5 lutego, 22:53, Gość:

Nie znałem strony liceum i w swoim tekście nawet nie sugerowałem że ją znam. Zachęcam do tego. To nie bronić sprawy przegranej, bo to wstyd.

Byłem przekonany, że koresponduję z jedną i tą samą osobą, zatem w tym zakresie popełniłem niezamierzony błąd. Szkoda, że przed napisanie tekstu, nie zgłębił pan - chociażby pobieżnie - tematu, zwłaszcza, że epatuje pan w nim swoim przywiązaniem do chrześcijańskich wartości a przecież fałszywe świadectwo przeciwko bliźniemu swemu (nawet jeśli jest nim Sikorski), nie przystoi nawet "opiłowywanym chrześcijanom" (aczkolwiek jak mniemam doskonale pan sobie zapewne zdaje sprawę z tego, że to opiłowywanie dotyczy hierarchów i kościoła instytucjonalnego a nie zwykłych wyznawców...).

G
Gość
4 lutego, 10:12, Gość:

No cóż... czego nie doczytam na wikipediii to sobie dopowiem. Jest szansa że tzw. ciemny lud tego nie sprawdzi...

Kilka zasadniczych pytań do autora:

1) na podstawie czego autor ustalił/wywiódł, że w czerwcu danego roku Sikorski nadal był "przed maturą"? - matury zaczynały się w maju i w czerwcu mogło być już dawno po maturze... ale wg artykułu Sikorski "nie doczekał matury"

2) z czego autor wywodzi, że po klasie maturalnej trzeba od września powrócić do szkoły? - z artykułu wynika, że Sikorski nie wrócił od września do szkoły

3) dlaczego autor nawet w tytule popełnia błąd ortograficzny pisząc nazwę klubu "Bullingdon" przez "t" - czyżby autor też podobnie jak Sikorski machnął ręką na szkołę?

4 lutego, 11:30, Gość:

Oczywiście Bullingdon. Źle zapamiętałem tę nazwę. Mój błąd. Dziękuję za zwrócenie uwagi.

4 lutego, 12:43, Gość:

Lenistwo czy brak kompetencji?

Czytelnik zwraca uwagę na karygodny błąd a Pan poprawia ten błąd w dwóch miejscach swojego tekstu. Do trzeciego miejsca już się nie chciało doczytać? (cyt. z godz.12:42 "(...) gdy są prześladowani przez lewych czarusiów z Klubu Bullingtona.")

Ech ta "rzetelność dziennikarska"... Może pora zająć się czymś innym niż pisanie "psudośledczych" tekstów na zlecenie swoich politycznych mocodawców, bo dość słabo to panu wychodzi...

4 lutego, 15:00, Gość:

Czepiasz się literówki czy masz coś konkretnego do przekazania ?

5 lutego, 11:39, Gość:

Nie wiem czy zauważyłeś , że "angielszczyzna" to był dopiero punkt 3 mojej pierwszej wypowiedzi. Co z wątkami poruszonymi w pytaniach nr 1 i 2? One bynajmniej nie dotyczą takiej błahostki jak literówka, lecz dotyczą kwestii rzetelności i prawdopodobnej manipulacji faktami wyczytanymi w wikipedii (litościwie nie oceniam pisania wierszówki w oparciu o tego typu źródło "wiedzy")

Problemem nie była angielszczyzna, lecz braki w wiedzy na temat historii uniwersytetu w Oxfordzie.

Wróć na i.pl Portal i.pl