Rola Sikorskiego w wojnie informacyjnej Putina z Polską

Piotr Grochmalski
Piotr Grochmalski
11 września 2008 r. Spotkanie ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa z premierem Donaldem Tuskiem i Radosławem Sikorskim, szefem MSZ
11 września 2008 r. Spotkanie ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa z premierem Donaldem Tuskiem i Radosławem Sikorskim, szefem MSZ Fot. Wojciech Barczyński
Rosja prowadzi wielką wojnę informacyjną z Polską. Wypowiedzi Radosława Sikorskiego stały się dla Kremla najważniejszym elementem uwiarygadniającym największe kłamstwo, jakie wygenerowała w tej agresji dezinformacyjnej na Polskę propaganda Federacji Rosyjskiej.

Ostatnia, sprzed tygodnia, została potężnie wzmocniona przez Kreml. Agencja TASS umieściła tekst z tytułem – „Zacharowa: polscy politycy oficjalnie potwierdzają plany podziału Ukrainy”. Rzeczniczka Siergieja Ławrowa, szefa rosyjskiego MSZ, w sposób dobitny ukazała, jak Rosja wykorzysta słowa Sikorskiego. Od tego momentu staną się najsilniejszym elementem realizowanej przez Kreml strategii wojny hybrydowej wobec Polski.

Zwrot Kijowa w stronę Warszawy. Jaka była reakcja Moskwy?

Pierre Nord, alias pułkownik Abdré Brouillard, wybitny znawca wojen zastępczych prowadzonych przez sowiecką Rosję z Zachodem, podkreśla, że „dla rządzących w Moskwie nie ma nigdy okresu pokoju”. Dotyczy to w całej pełni państwa Putina. Już na początku jego drugiej kadencji w grudniu 2004 r., pod presją Kremla, Duma przyjęła Dzień Jedności Narodu. Odwoływało się ono do odbicia Kremla z rąk polskich żołnierzy w listopadzie 1612 r. W uzasadnieniu do projektu ustawy stwierdzono: „4 listopada 1612 r. milicjanci pod dowództwem Kuźmy Minina i Dmitrija Pozarskiego zdobyli Kitaj-Gorod, uwalniając Moskwę od polskich najeźdźców i demonstrując przykład heroizmu i jedności całego narodu, niezależnie od pochodzenia, wyznania i pozycji społecznej”.

Brytyjski The Economist uważa, iż wprowadzenie tego święta było reakcją Putina na rozpoczęcie pomarańczowej rewolucji na Ukrainie 22 listopada 2004 r. Wówczas nastąpił zdecydowany zwrot Kijowa w stronę Polski. Od tego momentu rozpoczyna się cicha wojna Putina bez zasad z RP. A jej elementem jest nowe święto, które pierwszy raz obchodzone było 4 listopada 2005 r., osiem miesięcy po tym, jak 25 kwietnia Putin stwierdził, że „ Rozpad ZSRR był nie tylko największą katastrofą geopolityczną XX wieku, ale również prawdziwym dramatem dla Rosjan”. Tak odbudowywał w społeczeństwie pragnienie powrotu do imperium. Polsce, w tej długofalowej strategii, wyznaczona była rola symbolicznego, groźnego wroga.

Sikorski a początki narracji o rozbiorze Ukrainy

Trzynaście dni po obchodach kolejnego święta Dnia Jedności Narodu w Moskwie, 16 listopada 2007 r., został zaprzysiężony rząd Donalda Tuska. Od samego początku wysadził on w powietrze całą koncepcję polskiej polityki wschodniej, opierającej się jeszcze na założeniach wypracowanych przez polską emigrację, w tym duet Giedroyć-Mieroszewski w latach 70-tych. Kwintesencja owej strategii, którą realizowała Polska po 1989 r., zawarta jest w tekście Mieroszewskiego z 1974 r. „Rosyjski ‘kompleks polski’ i obszar ULB”. Opierała się ona na założeniu, że suwerenna Ukraina, ale także Białoruś i Litwa gwarantuje bezpieczeństwo dla całego regionu. Giedroyć podzielał przy tym opinię Zbigniewa Brzezińskiego, że istnienie niezależnej Ukrainy jest ważniejszą gwarancją dla naszego narodowego bytu od naszej obecności w NATO lub UE, bo trwalej zabezpiecza nas od nawrotu rosyjskiego imperializmu.

Sikorski, w imieniu Tuska, wysadził te fundamenty w powietrze. Postawić na radykalne zbliżenie z Rosją kosztem Ukrainy. Była to zabójcza polityka dla interesów Warszawy i Kijowa. Człowiek, który kreował ten radykalnie niebezpieczny zwrot, Jarosław Bratkiewicz, szef departamentu wschodniego MSZ w 2021 r. , na rok przed agresją Rosji na Ukrainę, pisał że te działania „którym siły i pędu dawały wszystkie poprzednie udane kontakty premiera Tuska z Putinem i ministra Sikorskiego z Ławrowem, zaowocowały przełomową – dziejotwórczą, można by powiedzieć – decyzją strony rosyjskiej. 3 lutego 2010 roku telefonicznie skontaktował się ze mną Dmitrij Polanski i poinformował, że premier Putin tego dnia zadzwoni do Donalda Tuska; prosił o pilne przekazanie tej informacji do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów”.

To wówczas Putin zaproponował - jak twierdzi Bratkiewicz- „parametry swojego zaproszenia dla premiera Tuska”. Mowa o spotkaniu w Katyniu 7 kwietnia 2010. Kilka dni po zamachu smoleńskim Bratkiewicz proponuje, w odtajnionym w 2017 r. dokumencie, wykorzystać sytuację do pogłębienia strategicznego zbliżenia z Putinem.

Bliższa współpraca po Smoleńsku

Następuje porażające w swej skali zacieśnienie współpracy we wszystkich dziedzinach. Jarosław Bratkiewicz pisze: „Przypominam sobie taką scenę. Jest grudzień 2013 roku, do Warszawy na kolejne posiedzenie polsko-rosyjskiego Komitetu Strategii Współpracy przybywa delegacja rosyjska na czele z Siergiejem Ławrowem. Na początku Sikorski i Ławrow oddalają się do odrębnego pomieszczenia…aby porozmawiać w cztery oczy”. Tuż po zamachu smoleńskim Sikorski dostaje zielone światło od Tuska, aby zbudować nowy format relacji. Powstaje Trójkąt Królewiecki (Polska, Niemcy, Rosja). Pierwsze spotkanie ma miejsce w 2011 r., a ostatnie odbywa się w czerwcu 2014 r. w Petersburgu, a więc już po aneksji Krymu przez Putina i rozpoczęciu działań wojennych przez Rosje.

12 kwietnia z okupowanego Krymu do Słowiańska w Donbasie przedostaje się oddział dowodzony przez pułkownika FSB, Igora Girkina. Zajmują miasto i ustanawiają separatystyczne władze. Intensywne walki toczą się też o lotnisko w Doniecku, które stanie się ukraińskim Westerplatte. Bratkiewicz tak opisuje to szokujące, z dzisiejszej perspektywy, spotkanie z Ławrowem w tle rosyjskiej agresji: „Po ponad godzinie rozmów ministrowie wyszli: Sikorski był posępny, Steinmeier [obecny prezydent FRN – przyp. aut.] kręcił głową z powątpiewaniem. Trójkąt Królewiecki gasł. Dla PiS-owców inicjatywa królewiecka sprowadzała się do mielenia jęzorami po próżnicy i to w gronie ‘śmiertelnych wrogów’ Polski… Dla polskich twórców i realizatorów spotkań królewieckich stały się one poletkiem, które unaoczniało stopień zbliżenia, zaufania oraz dyplomatycznej interoperacyjności Polski i Niemiec w obliczu partnera nietuzinkowego i wymagającego, jaskim jest Rosja”.

Wolta Radosława Sikorskiego

Od tych wydarzeń nie minęło pięć miesięcy, gdy nagle Sikorski objawił się jako człowiek, który ostrzega świat przed Putinem i imperializmem. Ben Judah 19 października 2014 r., na łamach Politico, opublikował artykuł „Zamach Putina”, w którym ukazuje Sikorskiego jako zdecydowanego i radykalnego przeciwnika Kremla także wówczas, gdy był ministrem spraw zagranicznych. Przytacza jego zdecydowaną ocenę: „To co się teraz dzieje, to pełne odrodzenie neoimperializmu”. Ale właśnie wówczas w tym samym artykule Sikorski odpala megabombę. Ben Judah przytacza jego słowa: „Chciał, żebyśmy stali się uczestnikami tego rozbioru Ukrainy… Putin chce, aby Polska wysłała wojska na Ukrainę. To były sygnały, które nam wysyłali. … Od lat wiemy, jak myślą. Od lat wiemy, że tak myślą. To była jedna z pierwszych rzeczy, które Putin powiedział mojemu premierowi Donaldowi Tuskowi… podczas wizyty w Moskwie. Następnie powiedział, że Ukraina to sztuczny kraj, a Lwów to polskie miasto i dlaczego po prostu wspólnie tego nie rozwiążemy. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany”.

Sikorski, gdy to ujawnia, jest wówczas marszałkiem polskiego Sejmu. Formalnie drugą osobą w państwie. Nagle, w krytycznym dla Ukrainy momencie, ale po zamrożeniu frontu, 5 września 2014 r. ujawnia całemu światu, że w 2008 r., podczas pierwszej wizyty Tuska u Putina, padła propozycja wspólnego zniszczenia Ukrainy. Miało to wówczas kolosalne znaczenie w podważeniu naszej wiarygodności na arenie międzynarodowej. Przecież nie proponuje się takiej bandyckiej operacji przeciwnikowi. Było to oczywiste potwierdzenie antyukraińskiej polityki realizowanej przez ekipę Tuska. Pytanie, dlaczego właśnie wówczas, sześć lat po wydarzeniu, Sikorski ujawnił to wydarzenie?

W rzeczywistości tylko Rosja miała w tym oczywisty interes. Chodziło o rozbudzenie w Ukraińcach ogromnej nieufności wobec Polski. Ale był też cel strategiczny, w pełni widoczny z obecnej perspektywy. Putin już w 2005 r. oparł kluczowe elementy swej długofalowej wojny informacyjnej na wyznaczeniu Polski jako strategicznego wroga, stojącego na drodze odbudowy imperium. Póki Warszawa twardo wspierała Kijów, pole manewru było ograniczone. Ale działania Tuska stworzyły śmiertelne zagrożenie dla obu tych stolic. Moskwie potrzebny był ktoś wysoce wiarygodny, kto utrwaliłby na dziesięciolecia w przestrzeni międzynarodowej przekaz, że została przekazana premierowi polskiego rządu taka propozycja i została ona utajniona na lata – nie tylko wobec Kijowa i sojuszników, ale także wobec prezydenta RP i polskich elit.

Sikorski znów odpala rosyjską bombę dezinformacyjną

Od spektakularnej klęski Rosji pod Kijowem, gdy oczywistym się staje, że wojna będzie trwała kolejne miesiące, a Polska stała się kluczowym elementem wsparcia dla Ukrainy, Kreml wprowadza do wojny informacyjnej wątek rzekomego rozbioru Ukrainy przez Polskę. Jego wiarygodność opiera się właśnie na owej wrzutce Sikorskiego z 2014 r. Wszystkie kluczowe służby FR angażują się we wzmacnianiu tej narracji. Nagle, dokładnie wówczas, gdy decydowały się losy wysłania przez Niemcy Leopardów na Ukrainę i media na świecie podkreślały rolę Polski w wywieraniu presji na Berlin, w przeddzień ogłoszenia przez Scholza decyzji, Sikorski odpala kolejną megabombę.

W poniedziałek 23 stycznia, na antenie Radia Zet, prowadzący audycję Bogdan Rymanowski spytał Sikorskiego o jego relacje z Kremlem w okresie, gdy był szefem resortu spraw zagranicznych:. – Jest coś, czego pan żałuje w relacjach między Polską a Rosją, popełnił pan jakiś błąd? – padło pytanie. Sikorski odpowiedział: – „Mam nadzieję, że państwo macie refleksję, że kiedy ja mówiłem, że Putin robi dziwne aluzje, a Żyrinowski nam wręcz proponował rozbiór Ukrainy, to zrobiliście z tego aferę, a dzisiaj się okazuje, że Rosja nadal nam to proponuje w swojej propagandzie, używają tego argumentu”. Na dalsze pytanie dziennikarza: – „A myśli pan, że to była realna sugestia?”, Sikorski odpowiedział: – „Oni byliby wniebowzięci, gdyby Polska chciała wziąć udział w rozbiorze Ukrainy”. Dziennikarz: – „A pan wierzy w to, że rząd PiS-u przez moment myślał o rozbiorze? Sikorski: – „Myślę, że miał moment zawahania w pierwszych 10 dniach wojny, wtedy gdy wszyscy nie wiedzieliśmy, jak ona pójdzie, że może Ukraina upadnie i gdyby nie bohaterstwo Zełenskiego i pomoc Zachodu, to różnie mogło być”.

Sikorski wzmocnił strategię Kremla

Jak widać z przytoczonego fragmentu to sam Sikorski nakierował rozmowę na temat rozbioru Ukrainy. Zdaniem rosyjskiej propagandy uwiarygodnił tym samym kluczowe dla Kremla kłamstwo – o tym, że polski rząd rozważał możliwość rozbioru Ukrainy. Będzie ono konsekwentnie wykorzystywane przez kolejne lata do rozbijania relacji Warszawy i Kijowa. Ale ma też ono ukazać światu, że społeczeństwo RP nie przyjęło z serca w swoich domach milionów Ukraińców, uciekających przed rosyjskimi bombami, ale uczyniło to z niskich pobudek. Kłamstwo Sikorskiego potężnie wzmocniło strategie realizowanej przez Kreml pełnoskalowej wojny informacyjnej wobec Polski.

rs

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

W
Waldemar Łysy
Jesteście w waszej głupiej i prymitywnej złości jeszcze gorsi od bezpośredniej i oczywiście fałszywej propagandy Kremlowskiej. Stosujecie takie same techniki jakie stosują wszystkie totalitarne reżymy, które opanowały środki masowego przekazu. Wasze zakłamania przekazów, manipulacje obrazem, przeinaczenia, opuszczenia, selektywne podawanie faktów, zestawiania zdjęć z tekstem, i inne prymitywne zabiegi zmierzające do dyskredytacji przeciwnika politycznego są żałosne, bezczelne, wstrętne i niemoralne. Zastanawiam się jak racjonalnie myślący 'dziennikarz' może takie kłamstwa propagować? Żal mi was, robaczki.
Wróć na i.pl Portal i.pl