Szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn znów atakuje Kreml, a przede wszystkim rosyjskich generałów. Tym razem oskarżył on dowódców o zaminowanie jego ludziom dróg odwrotu z Bachmutu na wschodzie Ukrainy.
Wybuchowe pułapki dla Grupy Wagnera
Prigożyn publicznie oświadczył, że na miejsce jego bojowników mieli przyjść Rosjanie. Nie spodziewał się jednak, że Kreml chce go w tak wybuchowy sposób „pożegnać”.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!
Prigożyn oskarżył „przedstawicieli Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej” o zaminowanie dróg odwrotu najemników z Bachmutu. - Rzucili pod nogi moim ludziom setki min przeciwpancernych i tony plastycznych materiałów wybuchowych - pieklił się szef Grupy Wagnera i domaga się od Moskwy oficjalnego śledztwa w tej sprawie.
Jak dodaje, na razie jego żołnierze nie ucierpieli od wybuchowych pułapek.
Bachmut bez Grupy Wagnera
Prigożyn potwierdził, że większość jego oddziałów już opuściła Bachmut. Szef Grupy Wagnera mówi, że jego armia będzie teraz w specjalnych obozach wypoczywać, a potem zostanie znów skierowana na front.
Prigożyn mówił, że rosyjski resort obrony umieścił ładunki wybuchowe wzdłuż tras wycofania się jego ludzi. - To była próba publicznej chłosty - dodał.
Watażka od dawna krytykował przede wszystkim ministerstwo obrony Rosji, a głównie ministra Siergieja Szojgu. Oskarżał dowódców o błędy popełnione na froncie, o brak determinacji i zaciętości w boju. Te słowa uderzały bezpośrednio w Putina, który zaczął traktować Prigożyna jako potencjalnego rywala w walce o Kreml w przyszłości. Padały głosy, że prędzej czy później Putin przypomni takim ludziom, kto rządzi krajem. Nadchodzi czas na Prigożyna?
dś