Szewach z Polski, której już nie ma i Izraela, którego nie będzie

Marcin Kędryna
Marcin Kędryna
Szewach Weiss podczas uroczystości w Jedwabnem w 2021 r.
Szewach Weiss podczas uroczystości w Jedwabnem w 2021 r. Fot. Wojciech Wojtkielewicz
W zeszłą sobotę słuchając Mazurka ze Stanowskim, pomyślałem, że chciałbym się dowiedzieć, co słychać u Szewacha Weissa. Nie aż tak dziwnym torem szły moje myśli, gdyż dowiedzieć bym się mógł tylko od Roberta Mazurka, który był – w moim mniemaniu od zawsze – w kontakcie z Szewachem. Nie zadzwoniłem. Parę godzin później dowiedziałem się z Twittera, że profesor Szewach Weiss, kawaler Orderu Orła Białego, były ambasador Izraela w Polsce, były przewodniczący Knesetu, zmarł.

Sześć lat temu prezydent był w Izraelu. W ramach tzw. ogonów (części grupy nienależącej do oficjalnej delegacji) byłem i ja. Codziennie rano przed hotelem pojawiał się Szewach.

Order Orła Białego dla Szewacha Weissa – to był dobry moment

Siadał w oknie i zapalał fajkę. Siadałem obok niego, a on opowiadał o początkach Izraela. I o Polsce. I o tym, że to Polska urodziła Izrael. O tym, co do mało kogo w Polsce dociera, i o czym nikt w Izraelu nie chce pamiętać. Że bez Polski żydowskie państwo by nie powstało. Bo to w Polsce, przez tysiąc lat, żydowska tradycja, kultura, nie dość że przetrwała, to jeszcze się zaczęła rozwijać. I że, teraz nie pamiętam czy sześciu, czy ośmiu, z trzydziestu siedmiu sygnatariuszy deklaracji niepodległości Izraela nie było polskimi Żydami (w Cesarstwie Rosyjskim Żydów innych niż polscy raczej nie było). Chyba było tak, że ośmiu, ale dwaj, mimo że urodzili się gdzie indziej, też byli nasi. I że w kuluarach Knesetu mówiono często po polsku.

Jednym z punktów wizyty było wręczenie Szewachowi Orła Białego. Do prezydenckiej polityki orderowej stosunek często miewałem dość sceptyczny. W tym jednak przypadku to było naprawdę coś. Mimo iż nie na Zamku, mimo iż w jakiejś typowej hotelowej przestrzeni, sytuacja była tak podniosła, przemówienia takie, że chyba wszyscy płakali.

To był dobry moment w stosunkach polsko-żydowskich. Nowy pomysł na tę politykę. Zamiast tłumaczyć się z naszego bardziej lub mniej prawdziwego antysemityzmu, zaczęliśmy pokazywać – jako bezdyskusyjny wzór do naśladowania – Polaków, którzy ratowali swoich żydowskich sąsiadów. Polaków, którzy poświęcali swoim żydowskim sąsiadom życie.

Ustawa IPN - słuszna, ale nieskuteczna

Szewach pytany kiedyś o Jedwabne, odpowiedział, że on pamięta inne stodoły. I przypominanie tysiąca lat wspólnej historii. Przypominanie, że z jednej strony Żydzi tu żyli, tu kultywowali swoją tradycję, z drugiej, że mieli wielki wkład w rozwój Polski, że ginęli za jej niepodległość.

Wyglądało to naprawdę dobrze, ale ktoś postanowił odpalić tzw. ustawę ipeenowską, która to wszystko wystrzeliła w kosmos.

Mamy w Polsce, zwłaszcza po prawej stronie sceny politycznej, predylekcję do uruchamiania projektów, które niby wydają się słuszne moralnie, ale od początku dość łatwo przewidzieć, że nie będą skuteczne. A nawet, że będą przeciwskuteczne, bo się nie uda wytłumaczyć światu, o co nam w tym projekcie chodziło i pewnie będzie się trzeba z nich rakiem wycofywać.

Dziś chyba już nikt nie pamięta, o co w tej ustawie chodziło. Bardzo się przydała w Izraelu do wewnętrznej polityki. Politykom nowego pokolenia. Dziś w kuluarach Knesetu mówi się raczej po rosyjsku.

Polska, której nie ma i Izrael, którego nie będzie

Szewach mawiał, że Żydzi są zupełnie jak Polacy. Tylko bardziej. Nie podobał mu się to, jak wyglądała polityka w Izraelu, nie podobali mu się politycy, którym bardzo pasowała opowieść o antysemickiej Polsce. Wydaje mi się, że bardzo źle przeżył awanturę o tamtą ustawę. Od razu zdał sobie sprawę z tego, jakie przyniesie efekty. Naprawdę chciał, żeby Izraelczycy wiedzieli, jak ważna dla nich jest Polska. Mówił, że problem polega na tym, iż ci, którzy by mogli o takiej Polsce opowiadać, w większości zginęli w Holocauście.

Szewach nabijał się ze mnie, że w moim płaszczyku i meloniku wyglądam zupełnie jak Teodor Herzl. Trudno się było z tym zgodzić, gdyż broda twórcy syjonizmu była zdecydowanie bardziej okazała niż moja.

Szewach leży teraz na wzgórzu Herzla, na cmentarzu izraelskich bohaterów. Leży tam jako przedstawiciel Polski, której już nie ma. I Izraela, jakiego bez niego też już nie będzie.

od 16 lat

rs

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Komentarze 3

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
A Pan Szewach co mówił o odszkodowaniach za mienie bo już nie pamiętam?
J
Janusz I
A ja cieszę się, nie z jego śmierci, tylko z tego, że nie będę już musiał go oglądać.
G
Gość
celem uzupełnienia - z armii gen. Andersa podczas jej pobytu w Palestynie dezerterowali polscy żołnierze pochodzenia żydowskiego. Z milczącą zgodą naszego dowództwa (i z wściekłością Anglików). To właśnie ci "dezerterzy" byli zalążkiem i trzonem armii Izraela. Właściwie ro ciekawe - czego uczą na lekcjach historii w Izraelu??????
Wróć na i.pl Portal i.pl