Wstrząsające ustalenia! Po Smoleńsku Rosjanie zażądali raportu ws. CASY. Jak zareagował rząd Tuska?

Sławomir Cenckiewicz
Sławomir Cenckiewicz
Wniosek sformułowany był na tyle ogólnie, że oczywistym było, iż Rosjanie próbują pod legendą „wzajemnej pomocy prawnej” w sprawie 10 kwietnia 2010 r. wydobyć całość dokumentacji powypadkowej CASY (wraz z wrażliwymi załącznikami odnoszącymi się bardzo szeroko do przyczyn katastrofy i kondycji Sił Powietrznych RP).
Wniosek sformułowany był na tyle ogólnie, że oczywistym było, iż Rosjanie próbują pod legendą „wzajemnej pomocy prawnej” w sprawie 10 kwietnia 2010 r. wydobyć całość dokumentacji powypadkowej CASY (wraz z wrażliwymi załącznikami odnoszącymi się bardzo szeroko do przyczyn katastrofy i kondycji Sił Powietrznych RP). fot. Polaris/East News
Polska Tuska stała się „ocieplaczem” wizerunku Rosji w oczach Zachodu. Gorliwość resetowa ekipy Tuska nie miała żadnych ustalonych granic, co skrzętnie wykorzystywali Rosjanie - podejmując próbę wykorzystania śledztwa smoleńskiego do zapuszczenia wywiadowczej sondy w tajemnice katastrofy NATO-owskiego samolotu transportowego z roku 2008, w której zginęła elita polskich Sił Powietrznych. Była to forma testu, na ile Polacy są w stanie znosić rosyjskie próby inwazyjnego ingerowania w suwerenność Rzeczpospolitej i wykorzystywania śledztwa w sprawie Smoleńska do zupełnie innych celów, narażając tym samym swój państwowy interes, pozycję międzynarodową i prestiż na oczywisty szwank - pisze dla portalu i.pl Sławomir Cenckiewicz.

Spis treści

Jednym z największych kłamstw powtarzanych przez polityków Platformy Obywatelskiej jest opowieść o resecie polsko-rosyjskim z lat 2007-2014 jako grze dyplomatycznej i wypadkowej polityki amerykańskiej. W rzeczywistości polski reset z Moskwą był próbą zerwania z polską polityką wspierania bloku niepodległych państw oddzielających Zachód od rosyjskiego Wschodu, powstał niezależnie od resetu amerykańskiego (ten formalnie zaczął się w roku 2009) i był odbiciem strategii polityki niemieckiej.

Motywy polskiego resetu realizowanego przez rząd Tuska

Polski reset z Rosją realizowany przez rząd premiera Donalda Tuska miał dwa wyjściowe motywy: był antypisowskim odruchem mającym udowodnić tezę, że w Warszawie skończyła się epoka rządów rusofobów i Platforma ułoży na nowo stosunki z Rosją. Po drugie, był wpisaniem się w niemiecką prorosyjską strategię międzynarodową, którą w nowej wersji (z 2008 r.) Niemcy ogłosili jako partnerstwo na rzecz modernizacji z Rosją w którym zacieśnienie relacji biznesowych miało w konsekwencji udemokratycznić Rosję Putina i Miedwiediewa.

Reset Tuska z Rosją przybrał najgorszą z możliwych form, stając się szybko stałym i bezalternatywnym kierunkiem polityki polskiej a przez to karykaturą dyplomacji pozbawionej umiejętności i możliwości gry. Zamiast ograniczyć reset do kilku bardzo konkretnych interesów na zasadzie pełnej wzajemności, stał się on rodzajem narzuconego sobie rozwiązania pakietowego – od niekorzystnych umów gazowych, poprzez sceptycyzm wobec tarczy rakietowej, budowę stref ruchu bezwizowego, „uniwersalizację” sprawy Katynia i rewizję stosunku do Armii Czerwonej aż po umowy wojskowe, wizytacje sztabowe, współpracę służb specjalnych i festiwale w rodzaju „Sputnika nad Warszawą”. Efektem tego było niezałatwienie ani jednej sprawy.

Polska Tuska stała się „ocieplaczem” wizerunku Rosji w oczach Zachodu i resetowym prymusem chętnie wyskakując przed szereg w swoich resetowych pomysłach. Gorliwość resetowa ekipy Tuska nie miała żadnych ustalonych granic, co skrzętnie wykorzystywali Rosjanie. Budziło to czasem kontrowersje nawet w środowiskach sympatyzujących z obozem władzy premiera Tuska.

Jak Rosjanie zażądali raportu po wypadku CASY

Opowieść o raporcie powypadkowym samolotu wojskowego CASA z 2008 r., którego po tragedii smoleńskiej zażądali Rosjanie jest tego najlepszym, choć wcale nie jedynym przykładem…

Rozmowa Klichów i gen. Cieniucha
Jest wtorek, 20 kwietnia 2010 r. Pułkownik Edmund Klich, który kilka dni wcześniej został akredytowanym przedstawicielem Polski przy komisji rosyjskiej badającej przyczyny katastrofy polskiego samolotu z 10 kwietnia, prowadzi rozmowę z ministrem obrony narodowej Bogdanem Klichem i gen. Mieczysławem Cieniuchem, który kierował wówczas Sztabem Generalnym WP.

Rozmowę potajemnie nagrywa Edmund Klich, którego usiłuje dyscyplinować szef MON za to, że już w pierwszym meldunku akredytowanego pojawiła się „wyboldowana tłustym drukiem” informacja o „odpowiedzialności” „strony rosyjskiej” za niezamknięcie lotniska w Smoleńsku w chwili podchodzenia do lądowania TU-154 M nr 101.

Chwilę później w rozmowie nagle pojawił się wątek jawności przygotowywanego raportu na temat przyczyn katastrofy. Bogdan Klich stanął na stanowisku pełnej jawności ustaleń odwołując się przy okazji do przykładu raportu z katastrofy samolotu CASA C-295M nr 019 z 23 stycznia 2008 r.: „W przypadku CASY, z wyjątkiem załączników całe wnioskowanie, zalecenia, opisane przyczyny oraz okoliczności były jawne. W tym przypadku wszystko musi być jawne. W moim przekonaniu wszystko musi być jawne”. „Tu nie będzie załączników” – odpowiedział Edmund Klich, na co jego imiennik z MON zareagował słowami: „Wszystko musi być jawne”. „W tym kierunku, że obojętnie co my postanowimy, Rosjanie mogą postanowić inaczej” – odparł akredytowany.

Kto wyciągnął wnioski z katastrofy CASY?

Oczywiście katastrofa CASY jest w tej wymianie zdań jedynie przykładem mającym uzasadnić jawność przyszłego raportu smoleńskiego. Politycznie, ze względu na znaczenie (dla Polski i NATO) i skalę tragedii (zginęło szesnastu wysokich rangą oficerów Sił Powietrznych RP, w tym trzech generałów, oraz czterech członków załogi) obciąża ona ówczesne kierownictwo MON z Bogdanem Klichem na czele.

Nieprzypadkowo, już po Smoleńsku, do sprawy katastrofy CASY wrócił gen. Sławomir Petelicki, pisząc do premiera Donalda Tuska dramatyczny list (19 kwietnia 2010 r.) z żądaniem natychmiastowego zdymisjonowania Klicha:

„Wszyscy Polacy widzieli tragiczną katastrofę wojskowego samolotu CASA C-295M, w której zginęło dwudziestu znakomitych lotników. Tłumaczyłem Ministrowi Klichowi, dlaczego tak się stało, prezentując mu procedury NATO. Minister zapewniał, że wyciągnie z tego wnioski. Nie wyciągnął! Nastąpiła katastrofa wojskowego samolotu BRYZA, w której zginęła cała załoga. Była jeszcze katastrofa wojskowego śmigłowca Mi-24. Pytałem publicznie B. Klicha, ilu jeszcze dzielnych żołnierzy musi zginąć, żeby zaczął konieczne reformy w wojsku?”.

I dalej, odwołując się już bezpośrednio do katastrofy smoleńskiej:

„Reakcja Ministra Obrony Narodowej na tragiczną katastrofę, polegającą na chwaleniu się wzorowymi procedurami w Wojsku, którymi może on się podzielić z innymi resortami, wywołała zapytania ze strony moich wojskowych kolegów ze Stanów Zjednoczonych i wielkiej Brytanii, którzy nie zrozumieli o co ministrowi chodzi”.

Jawne nie do końca. Klauzula to nie wszystko

Pozostawmy jednak kwestię politycznej nieodpowiedzialności Bogdana Klicha na marginesie i wróćmy do jego słów z rozmowy z akredytowanym. W sprawie jawności raportu z katastrofy CASY miał w zasadzie rację, choć należy jego informacje uściślić: formalna jawność dokumentu (zdjęcie klauzuli tajności) nie zawsze oznacza możliwość jego całkowitego upublicznienia.

Mam przed sobą egzemplarz nr 1 35-stronnicowego „Protokołu badania zdarzenia lotniczego nr 127/2008/2 – wypadku ciężkiego (katastrofy lotniczej) samolotu CASA C-295M numer 019, zaistniałego w 13 eskadrze lotnictwa transportowego z KRAKOWA, dnia 23 stycznia 2008 r., w środę, o godz. 19.07. w nocy IFR” z 20 marca 2008 r. Na pierwszej stronie widoczny stempel: „JAWNE”, dopisek odręczny: „podst.[awa] dec.[yzja] MON Nr 156 z 04.04.2008” i pieczęć o treści: „z upoważnienia MINISTRA OBRONY NARODOWEJ Z-CA DYREKTORA SEKRETRIATU MON płk Piotr NIDECKI [parafa odręczna]”. Na stronie 33 informacja o jawnych 11 załącznikach (nr 0-10) o łącznej liczbie 705 stron i dwóch płytach CD. Załączniki, choć jawne, nie zostały opublikowane z chwilą upublicznienia na stronie internetowej MON „Protokołu” (zresztą również w wersji nieco zmodyfikowanej). Zresztą do dzisiaj są one niedostępne w infosferze ze względu na kwestie związane z bezpieczeństwem sił zbrojnych i państwa.

Tydzień po prezentacji raportu Anodiny

Jest środa, 19 stycznia 2011 r. W siedem dni po moskiewskiej prezentacji raportu przez rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, który winą za katastrofę TU-154 M nr 101 obciążył polskich pilotów, a gen. Andrzeja Błasika za będącego pod wpływem alkoholu i wywierającego presję na załogę samolotu, Departament Wschodni MSZ (Artur Michalski) przygotował, a podsekretarz stanu w MSZ Henryk Litwin parafował, dla ministra Radosława Sikorskiego „sugestie do odpowiedzi” na ewentualne pytania związane ze stanem relacji polsko-rosyjskich „w kontekście publikacji raportu MAK”.

W „sugestiach” czytamy, że „prawda jest wyjaśniania i nieistotne są tu żadne uwarunkowania polityczne”. I co najważniejsze, pomimo skandalicznego i obraźliwego dla Polski raportu MAK, polski MSZ sugerował, iż nie wpłynie on na jakość (dobrych) relacji polsko-rosyjskich, a jedynie pogorszy „atmosferę”:

„Być może kwestia oceny raportu MAK pozostanie tą sprawą, w której nie dojdziemy do porozumienia i pozostaniemy, każda ze stron, przy swojej opinii. Zdarza się, że państwa różnią się w jakichś kwestiach, ale współpracują. Stosunki polsko-rosyjskie mają charakter wielopłaszczyznowy. Nie sądzę, aby było rzeczą racjonalną uzależniać wszystkie te płaszczyzny współdziałania od różnych opinii na temat katalogu przyczyn, które doprowadziły do katastrofy. Niemniej jednak tak ważne, o tak istotnym ładunku emocjonalnym kwestie mają potencjał wpływania na ogólną atmosferę. Naszym zatem zadaniem jest uczynić wszystko, aby tak nie było. Będziemy oczekiwać od strony rosyjskiej, zgodnie z deklaracjami prezydenta Miedwiediewa, że dalszy proces wyjaśniania przyczyn będzie nie tylko uczciwy, ale również przekonywający. Dalsza współpraca polsko-rosyjska, między innymi pomiędzy prokuraturami, jest lepszą metodą do maksymalnego zbliżenia opinii, niż eskalowanie atmosfery napięcia”.

Lista niezrealizowanych próśb

Jak wyglądała współpraca polsko-rosyjska pomiędzy prokuraturami, obrazują systematyczne notatki i raporty Naczelnej Prokuratury Wojskowej kierowane do MSZ. W jednej z nich, z 29 września 2011 r. gen. Krzysztof Parulski pisał do dyrektora Departamentu Wschodniego MSZ Artura Michalskiego, że w sprawie śledztwa smoleńskiego „do chwili obecnej nie zostały zrealizowane postulaty o kluczowym znaczeniu dla czynności dowodowych”.

Wyliczanka Parulskiego jeszcze dziś robi olbrzymie wrażenie. Strona polska nie otrzymała od Rosjan:

  • „dowodów rzeczowych w postaci rejestratorów samolotu TU-154M nr boczny 101 oraz taśmy magnetycznych i innych nośników danych z tych rejestratorów (czarnych skrzynek)”,
  • „zapisów wideo i dźwiękowych ze stanowiska Grupy Kierowania Lotami lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku z dnia 10 kwietnia 2010 r. (w szczególności nagrania wskazań wskaźników radarowych oraz nagrania rozmów prowadzonych na wieży – zarówno osób tam przebywających, jak i zapisów rozmów telefonicznych)”,
  • „kopii wszystkich protokołów przesłuchań świadków – w tym osób z Grupy Kierowania Lotami”, dokumentów dotyczących „członków załogi statku powietrznego Sił Powietrznych Federacji Rosyjskiej, wykonujących w dniu 7 kwietnia 2010 roku lot z Premierem Federacji Rosyjskiej Panem Władimirem Putinem z lądowaniem na lotnisku „Siewiernyj” w Smoleńsku”,
  • „kopii wszelkiej dokumentacji dotyczącej lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku, jego wyposażenia, osób pracujących na lotnisku 7 i 10 kwietnia 2010 r. (w szczególności członków Grupy Kierowania Lotami), wszystkich istotnych aktów normatywnych”,
  • dokumentów dotyczących „urządzeń technicznych związanych z naprowadzaniem statków powietrznych zainstalowanych na lotnisku „Siewiernyj” w Smoleńsku w dniach 7 i 10 kwietnia 2010 r. wraz z atestami, certyfikatami potwierdzającymi dopuszczenie tych urządzeń do pracy, ewentualnych napraw, konserwacji, testowania tych urządzeń za okres styczeń-kwiecień 2010 r.”,
  • „dopuszczenia lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku do przyjęcia lotów z dnia 7 i 10 kwietnia 2010 r.”,
  • „Instrukcji Operacyjnej Lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku (Instrukcji Wykonywania Lotów w rejonie lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku) obowiązującej na dzień 10 kwietnia 2010 r.”,
  • „dokumentacji meteorologicznej określającej prognozowane warunki atmosferyczne na dzień 10 kwietnia 2010 r., w tym dokumentacji meteorologicznej obrazującej przewidywane zmiany warunków pogodowych w dniu 10 kwietnia 2010 r. od godziny 6.00 czasu moskiewskiego do godziny 13.00 czasu moskiewskiego odnoszących się do obszaru lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku”,
  • „dokumentacji technicznej wytworzonej i zgromadzonej w zakładach realizujących czynności (zarówno głównego wykonawcy jak i jego podwykonawców) związane z przeprowadzeniem na terytorium Federacji Rosyjskiej remontem generalnym samolotu TU-154M nr boczny 101 Sił Powietrznych RP zakończonego w dniu 21 grudnia 2009 r.”;
  • całości dokumentacji procesowej wykonanej w toku oględzin miejsca katastrofy, oględzin urządzeń i wyposażenia lotniska oraz oględzin wraku samolotu”,
  • „wraku samolotu TU-154M nr boczny 101 i pochodzących z niego urządzeń i agregatów”,
  • „kopii pełnej dokumentacji dotyczącej przeprowadzenia w Federacji Rosyjskiej czynności oględzin, identyfikacji oraz sekcji zwłok ofiar katastrofy”.

Rosjanie żądają raportów ws. CASY!

Jest środa, 30 marca 2011 r. Chociaż Rosjanie nie realizują większości, a na pewno najważniejszych, wniosków polskich śledczych badających katastrofę smoleńską, zdecydowali się skierować do Polski wyjątkowy wniosek. Wyjątkowy, bo zupełnie pozbawiony związku z wydarzeniami z 10 kwietnia 2010 r. i bez jakichkolwiek kontekstów polsko-rosyjskich. W każdym razie tego dnia Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej „zażądał przesłania kopii sprawozdania końcowego Komisji Technicznej o dochodzeniu w sprawie wypadku lotniczego, katastrofy zaistniałej w dniu 23 stycznia 2008 r. samolotu CASA C-295M do badania i dołączenia do materiałów akt rosyjskiej sprawy karnej”.

Wniosek sformułowany był na tyle ogólnie, że oczywistym było, iż Rosjanie próbują pod legendą „wzajemnej pomocy prawnej” w sprawie 10 kwietnia 2010 r. wydobyć całość dokumentacji powypadkowej CASY (wraz z wrażliwymi załącznikami odnoszącymi się bardzo szeroko do przyczyn katastrofy i kondycji Sił Powietrznych RP). Problem polegał też na tym, że opublikowany na stronach MON „Protokół badania zdarzenia lotniczego nr 127/2008/2 – wypadku ciężkiego (katastrofy lotniczej) samolotu CASA C-295M numer 019” został na potrzeby publikacji internetowej w odpowiedni sposób „przygotowany”, tak by niektóre informacje (niezależnie od załączników) nie naraziły WP (i NATO) na jakiekolwiek straty.

W ten sposób już w 2008 r. ukształtował się pogląd o faktycznym istnieniu dwóch różnych raportów poświęconych katastrofie CASY: tego opublikowanego na stronie internetowej MON oraz dokumentu wraz z załącznikami, który był przechowywany w Inspektoracie MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu.

Rosjanie zdawali sobie sprawę, że internetowa publikacja w sprawie CASY jest jedynie fragmentem ustaleń Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Ale nawet gdyby zredukować wniosek Rosjan jedynie do tego co i tak było już wówczas w większości ujawnione, to była to forma testu, na ile Polacy są w stanie znosić rosyjskie próby inwazyjnego ingerowania w suwerenność Rzeczpospolitej i wykorzystywania śledztwa w sprawie Smoleńska do zupełnie innych celów, narażając tym samym swój państwowy interes, pozycję międzynarodową i prestiż na oczywisty szwank.

I kwestia ostatnia: Rosjanie chcieli drogą formalną (w ramach ustalonej przepisami pomocy prawnej) pozyskać dokument, którego treść można było oficjalnie wykorzystać dla propagandowego opisu zaniedbań w Siłach Powietrznych RP, które doprowadziły zarówno do katastrofy w Mirosławcu, jak i w Smoleńsku.

Co można ujawnić Rosjanom?

Początkowo sprawa nie wzbudzała większych kontrowersji i niewielu w prokuraturze wojskowej, instytucjach MON czy służbach specjalnych zastanawiało się nad rosyjską próbą wykorzystania śledztwa smoleńskiego do zapuszczenia wywiadowczej sondy w tajemnice katastrofy NATO-owskiego samolotu transportowego z roku 2008, w której zginęła elita polskich Sił Powietrznych.

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie realizowała czynności związane z wnioskami Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, stąd też zwróciła się do Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu (gdzie przechowywana była dokumentacja ws. CASY) o przesłanie „uwierzytelnionej kopii dokumentu końcowego” w sprawie katastrofy CASY, celem przekazania jej Rosjanom. I nagle, pod koniec 2011 r., szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu płk. pil. Mirosław Grochowski nabrał uzasadnionych wątpliwości co podstaw prawnych na jakich Rosjanie mieliby uzyskać dostęp do raportu końcowego na temat katastrofy CASY.

21 grudnia 2011 r. płk Grochowski zwrócił się więc o opinię prawną do Departamentu Prawnego MON. Płk Mariusz Tomaszewski (zastępca dyrektora Departamentu Prawnego MON) uznał jednak, że zarówno na gruncie prawa polskiego, jak i w oparciu o umowę pomiędzy Polską a Federacją Rosyjską o pomocy i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych z 16 września 1996 r., nie ma przeciwskazań, by Rosjanie uzyskali dokument w sprawie CASY jeśli stosują się do przepisów ustawy – „Prawo lotnicze” (art. 134 ust. 1). W efekcie fermentu, jakie spowodował płk Grochowski, sprawa stanęła w Wojskowym Sądzie Okręgowym w Poznaniu, który 14 lutego 2012 r. również stanął na stanowisku, że Rosjanie powinni otrzymać całość „Protokołu badania zdarzenia lotniczego nr 127/2008/2 – wypadku ciężkiego (katastrofy lotniczej) samolotu CASA C-295M numer 019”, ale bez załączników.

Siemoniak kontra Cieniuch

Szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu nie dawał jednak za wygraną. Jako dysponent materiałów dotyczących katastrofy CASY, zwrócił się z prośbą o zajęcie stanowiska do Służby Kontrwywiadu Wojskowego, szefa Sztabu Generalnego WP i ministra obrony narodowej. Kierownictwo SKW w Warszawie (11 czerwca 2012 r.) nie zajęło jednoznacznego stanowiska. Natomiast Szef Sztabu Generalnego WP, gen. Mieczysław Cieniuch w piśmie z 26 czerwca 2012 r. stanowczo orzekł, że „przekazywanie dla strony rosyjskiej wszelkiej dokumentacji niezwiązanej z katastrofą samolotu TU-154M zaistniałej w dniu 10 kwietnia 2010 r. jest niezasadne. Dokumenty te nie posiadają statusu międzynarodowych, gdyż wykonano je zgodnie z polskim prawem wewnętrznym i mogą w związku z tym być zinterpretowane przez rosyjski wymiar sprawiedliwości na niekorzyść polskich obywateli wymienionych w tych dokumentach”.

Szef MON Tomasz Siemoniak poprosił swój Departament Prawny o opinię z której wynikało jednoznacznie, że „nie ma przeszkód formalno-prawnych, aby udostępnić stronie rosyjskiej uwierzytelnioną kopię raportu końcowego dotyczącego wypadku lotniczego samolotu CASA” (27 lipca 2012 r.). Siemoniak, zgodnie z sugestią swoich prawników, zwrócił się dodatkowym pismem w tej sprawie do ministra spraw zagranicznych. W imieniu ministra Siemoniaka, stanowisko MON w sprawie przekazania Moskwie raportu powypadkowego CASY, przedstawiła wiceminister Beata Oczkowicz z PSL. W piśmie do ministra Sikorskiego z 9 sierpnia 2012 r. powtórzyła całą absurdalną argumentację prawników MON jednoznacznie konkludując, że w „ocenie resortu obrony narodowej” „nie ma przeszkód formalno-prawnych, aby udostępnić stronie rosyjskiej uwierzytelnioną kopię raportu końcowego dotyczącego wypadku lotniczego samolotu CASA”.

Sikorski, Ławrow, Tusk

Nikt nie chciał jednak podjąć ostatecznej decyzji w pojedynkę. Stąd też w dniu 19 września 2012 r. Radosław Sikorski skierował zapytanie do premiera Donalda Tuska z kopią do Tomasza Siemoniaka (pismem niejawnym). Szef dyplomacji napisał, że mimo, iż nie istnieją przeciwskazania natury prawnej, by Rosjanie otrzymali raport opisujący przyczyny katastrofy CASY w Mirosławcu, to istnieje obawa, że jeśli rząd RP „przekaże dokument możliwe jest wykorzystanie tego przez stronę rosyjską, która może powiązać w celach propagandowych obie katastrofy, tak by zachować ciągłość rosyjskiej narracji przedstawionej w tzw. raporcie MAK prezentowanym przez Anodinę”, „wskazującym na wyłączną odpowiedzialność władz polskich”. „Nieprzekazanie stronie rosyjskiej dokumentu – pisał Sikorski – z powołaniem się na ważny interes państwa, może spowodować opóźnienie lub brak zwrotu wraku przez stronę rosyjską”.

Wstrząsające ustalenia! Po Smoleńsku Rosjanie zażądali raportu ws. CASY. Jak zareagował rząd Tuska?

Warto w tym miejscu podkreślić, że sprawa zwrotu wraku TU-154M była elementem ciągłej gry Siergieja Ławrowa w jego osobistych relacjach z ministrem Sikorskim. Ławrow przedstawiał się wręcz jako adwokat Polski, który w naszym imieniu prosi Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej o zwrot Tupolewa. W drugą rocznicę tragedii smoleńskiej (10 kwietnia 2012 r.) Ławrow pisał w tej sprawie do Sikorskiego (formuła „Drogi Radku”) kłamiąc, że „strona rosyjska robi wszystko co od niej zależy, aby sprawa przekazania szczątków polskiego samolotu prezydenckiego została rozwiązana jak najszybciej.

Wstrząsające ustalenia! Po Smoleńsku Rosjanie zażądali raportu ws. CASY. Jak zareagował rząd Tuska?

Ta kwestia nigdy nie miała dla nas podtekstu politycznego, a wszystkie działania rosyjskich organów śledczych, których praca zbliża się ku końcowi, są ściśle podporządkowane ustawodawstwu rosyjskiemu. Mogę jeszcze raz potwierdzić: po zakończeniu śledztwa w sprawie karnej wszczętej w związku z katastrofą 10 kwietnia 2010 r., może zostać rozpatrzona możliwość przekazania szczątków samolotu stronie polskiej”.

Najwyraźniej Sikorski nie tracił wiary w prawdziwość tych zapewnień, stąd połączył sprawę CASY z wrakiem Tupolewa. Na jego wątpliwości „z upoważnienia Pana Donalda Tuska” zareagował szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasz Arabski. W jawnym piśmie Arabskiego z 4 października 2012 r. znaczenie kluczowe ma jeden akapit: „jeżeli zatem pytanie Pana Ministra dotyczy przeciwskazań, które umownie nazwać można merytorycznymi, a więc odnoszących się do treści protokołu katastrofy samolotu CASA C-295M w kontekście np. możliwego zagrożenia suwerenności, bezpieczeństwa, porządku publicznego lub innych ważnych interesów, poprzez jego przekazanie Federacji Rosyjskiej, to stwierdzić należy, iż wskazanych przeciwskazań trudno się dopatrzeć w sytuacji notoryjności powszechnej informacji zawartych w protokole”.

Wstrząsające ustalenia! Po Smoleńsku Rosjanie zażądali raportu ws. CASY. Jak zareagował rząd Tuska?

***

Nie wiem jak ostatecznie zakończył się ten ping-pong w sprawie spełnienia oczekiwań Rosjan. Podobno, pomimo niezgodnego z polską racją stanu stanowiska i zadziwiającej determinacji premiera Tuska, ministrów Siemoniaka i Arabskiego, by spełnić żądanie Rosjan, na przełomie 2012/2013 r. w sprawę zaangażował się Inspektorat Poznań Służby Kontrwywiadu Wojskowego, który kategorycznie odradzał przekazanie Rosjanom raportu w sprawie katastrofy CASY, uznając całą sprawę za niebezpieczny precedens o jednoznacznym charakterze wywiadowczym, którego skutkiem będzie wyciągnięcie informacji nigdy nie opublikowanych.

Sumieniem polskiego państwa okazali się w ten sposób mało znaczący urzędnicy i funkcjonariusze. Polski premier i szef resortu obrony z tej roli abdykowali i niezależnie od finału sprawy ich zachowanie musi budzić sprzeciw i przerażenie. To paradoks, ale na ich tle postawa ministra Sikorskiego i szefa Sztabu Generalnego WP w tej konkretnej sprawie zasługuje na szacunek.

Wiem natomiast, że 29 stycznia 2013 r. płk. Mirosław Grochowski na polecenie MON zapowiedział wydanie prokuraturze kopii „Protokołu badania zdarzenia lotniczego nr 127/2008/2 – wypadku ciężkiego (katastrofy lotniczej) samolotu CASA C-295M numer 019” celem przekazania Rosjanom. Czy tak zrobił? Mam nadzieję, że nie!

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

rs

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl