Spis treści
- PiS szuka kandydata na prezydenta
- Wątpliwości wokół Morawieckiego
- Magierowski i Szydło nie brani pod uwagę przez prezesa PiS
- Poszukiwanie Andrzeja Dudy 2.0
- Kilka wariantów Kaczyńskiego
- Koalicja Obywatelska: Trzaskowski, Sikorski czy Tusk?
- Trzaskowski w sondażach wygrywa z Hołownią
- Do gry wejdzie Sikorski?
- PSL i Polska2050 osobno?
- As z gabinetu prezydenta Dudy?
- Gawryluk nie teraz. Reszta jest zagadką
PiS szuka kandydata na prezydenta
Do wyborów prezydenckich został jeszcze rok, ale giełda nazwisk potencjalnych kandydatów do tego urzędu, rozkręca się na dobre. Najwięcej emocji budzą układanki w Prawie i Sprawiedliwości, ale też w Zjednoczonej Prawicy wiele się ostatnio dzieje, a walki poszczególnych frakcji stają się coraz bardziej widoczne. Prezes Kaczyński decyzji jeszcze nie podjął, powołał za to w centrali PiS zespół odpowiedzialny za badania, które mają pomóc wskazać optymalnego kandydata. Sam też co nieco powiedział.
- U nas zamieszania nie ma, wiemy, kto jest do rozważenia i spośród kogo wybierać – zapewnił dziennikarzy. - Mamy bardzo duży wybór między ludźmi, którzy mają różne zalety, ale wymogi wobec kandydata są wysokie - dodał.
PiS musi znaleźć polityka, który łączy różne cechy potrzebne do pokonania przeciwnika, którym - zdaniem prezesa - może być premier Donald Tusk.
Kaczyński zaznaczył, że są politycy, którzy dobrze rokują w sondażach i wydaje się, że weszliby do drugiej tury, ale w niej mają już niewielkie szanse na wygraną.
- My stawiamy sobie pytanie: kto może nie tylko wejść do drugiej rundy, ale ją wygrać - przyznał.
Wątpliwości wokół Morawieckiego
Może Mateusz Morawiecki? Z jednego z ostatnich sondaży United Surveys dla Wirtualnej Polski wynika, że Rafał Trzaskowski mógłby liczyć w pierwszej turze wyborów prezydenckich na 29,2 proc. głosów, Mateusz Morawiecki na 25,6 proc., a Szymon Hołownia na 10,2 proc. Kaczyński przyznał - Mateusz Morawiecki jest w grze.
- To byłoby skrajnie nierozsądne, aby nie umieścić go na liście kandydatów. Ale czy to jest kandydat idealny z perspektywy zwycięstwa? Nie. On jest wyjątkowo zdolny i go cenię, ale chodzi o to, że chcemy postawić na kogoś, kto ma realną szansę wygrać - podkreślił prezes. - Co nam z tego, że mieliśmy świetnego, bardzo zdolnego kandydata, obytego w świecie, ale przegranego w drugiej rundzie. Potrzebny jest taki, który zdobędzie ponad 50 procent - wyjaśnił.
Kaczyński odniósł się także do spekulacji, jakoby PiS miał wystawić „jokera”, podobnie jak w 2014 roku, kiedy to wybrano Andrzeja Dudę, którego kandydatura dla wielu była zaskoczeniem. Polityk przyznał, że wybór Dudy „to nie była intuicja, a proste rozumowanie”, prezydent Duda miał po prostu przewagę, bo był całkowitym przeciwieństwem ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
- Tym razem też jest możliwe, że nagle okaże się, że ktoś ma wyraźną przewagę nad kandydatem PO, na przykład Radosławem Sikorskim i niemającym jego słabości, co na pewno będziemy akcentować - powiedział. - Możliwe jest więc, że tym razem sytuacja będzie podobna do tej z Andrzejem Dudą, ale bierzemy też pod uwagę, że może to być zupełnie inna sytuacja. Patrzymy na różne scenariusze - podkreślił prezes PiS.
Magierowski i Szydło nie brani pod uwagę przez prezesa PiS
Zapytany czy możliwe jest poparcie kandydata bezpartyjnego powiedział, że tak. W tym kontekście, już wcześniej w mediach padało nazwisko Marka Magierowskiego, byłego ambasadora RP w Izraelu i Stanach Zjednoczonych i Jacka Siewiery, szefa BBN, ale ponoć prezes nie bierze ich pod uwagę.
W PiS poważnie za to rozważano kandydaturę kobiety, ale wojna stała się bardzo realną perspektywą w świadomości obywateli, a to wszystko zmienia. Jak tłumaczył Jarosław Kaczyński, badania pokazują, że kobieta nie jest w tych okolicznościach najlepszym wyborem.
- Mam nadzieję, że wybór naszego kandydata będzie równie zaskakujący jak w 2014 roku - podsumował prezes PiS.
Do wspomnianej przez prezesa PiS listy potencjalnych kandydatów dotarła Wirtualna Polska. Wśród polityków, którzy mają zostać „prześwietleni” pod kątem szansy na sukces wyborczy znaleźli się były premier Mateusz Morawiecki, były kandydat PiS na prezydenta Warszawy, wybrany w czerwcu na europosła Tobiasz Bocheński i prezydent Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny. PiS rozważa również kandydaturę prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Karola Nawrockiego, byłego ministra rozwoju Piotra Nowaka oraz posłów: Andrzeja Śliwkę, Zbigniewa Boguckiego i Waldemara Budę.
Poszukiwanie Andrzeja Dudy 2.0
Ponoć Jarosław Kaczyński, przynajmniej tak donosi WP, szuka na kandydata mężczyzny względnie młodego, ale z dorobkiem i doświadczeniem, przebojowego, obytego w świecie, ale jednocześnie „bliskiego ludu”, hardego w walce i odpornego na presję. To ma być taki Andrzej Duda 2.0, ale jeszcze lepszy.
Podsumowując te doniesienia i same słowa prezesa, Beata Szydło kandydatką Prawa i Sprawiedliwości w wyścigu prezydenckim raczej nie zostanie, szanse Mateusza Morawieckiego też maleją. I nie chodzi tylko o to, że jego premierowanie nie było idealne, że nie stworzył rządu po wygranych wyborach w październiku 2023 roku, ale o to, że do europarlamentu z list PiS dostali się nie faworyci prezesa z wyborczych jedynek, a właśnie ludzie Mateusza Morawieckiego, którzy startowali z dalszych miejsc.

Więc z jednej strony pozycja Morawieckiego niby się wzmocniła, niektórzy mówią nawet, że w dniu ogłoszenia wyników wyborów do europarlamentu, były premier rozpoczął kampanię prezydencką, z drugiej jednak strony - prezes nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, a przeciwnicy Morawieckiego od razu zaczęli oskarżać jego ludzi o celowe działanie na szkodę list i walkę wyłącznie o własne wyniki. Więc sukces byłego premiera, chyba nie do końca jest sukcesem.
Kilka wariantów Kaczyńskiego
Ale wracając do sedna sprawy, prezes Kaczyński ma tak naprawdę na stole dwa rozwiązania. Może postawić na starego wytrawnego gracza, który zapewne choćby z powodu rozpoznawalności wejdzie do drugiej tury wyborów. Problem jednak w tym, o czym wspomniał sam Jarosław Kaczyński, że wcale nie musi jej wgrać. Przeciw znanym politykom łatwiej tej drugiej stronie wytoczyć ciężkie działa, to po pierwsze. Po drogie zaliczanym do tej grupy Mateuszowi Morawieckiemu czy Beacie Szydło trudniej będzie przyciągnąć do siebie wyborców niezdecydowanych.
Jest jeszcze jednak kwestia – coraz głośniej o prawdopodobnym zjednoczeniu PiS z Suwerenną Polską, a trudno sobie wyobrazić, żeby politycy tej drugiej formacji poparli kandydaturę Mateusza Morawieckiego w wyścigu o Pałac Prezydencki. Patryk Jaki, który zastępuje w fotelu lidera Zbigniewa Ziobrę, wielokrotnie otwarcie krytykował byłego premiera. W takiej sytuacji może więc zagrozić wystawieniem własnego kandydata, tym bardziej, że niektórzy z polityków SP w wyścigu do Brukseli „zrobili” całkiem dobry wynik.
Wariant drugi – Jarosław Kaczyński może postawić na kandydata mniej kojarzonego z Prawem i Sprawiedliwością, mniej rozpoznawalnego. Tyle tylko, że w kampanii wyborczej liczy się także doświadczenie, obycie z tłumem, rozpoznawalność właśnie. Zawsze istnieje więc ryzyko, że taki człowiek nie sprawdzi się i w ogóle nie wejdzie do drugiej tury wyborów.
- W Prawie i Sprawiedliwości sytuacja jest dynamiczna. Żadna z kandydatur nie jest przesądzona, ale też do wyborów został jeszcze rok. Mamy wojnę w Ukrainie, zobaczymy, co z cenami energii, inflacją, wiele może się wydarzyć – mówi prof. Jarosław Flis, socjolog, publicysta i komentator polityczny.
Z kolei prof. Kazimierz Kik, politolog, uważa, że Jarosław Kaczyński, jako wódz będzie chciał wystawić w wyborach prezydenckich żołnierza, który będzie się z nim utożsamiał.
- Będzie szukał człowieka, który nie będzie jego ukrytym przeciwnikiem. Nie wiadomo na kogo postawi, ale nie sądzę, aby postawił na przegranych, a tacy są politycy z jego otoczenia. Myślę, że wybierze kogoś nowego, choćby Bocheńskiego – uważa prof. Kik i podobnie, jak Jarosław Flis, podkreśla, że do wyborów zostało jeszcze dużo czasu.
Koalicja Obywatelska: Trzaskowski, Sikorski czy Tusk?
Nie tylko Zjednoczona Prawica szuka swojego kandydata w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego, po drugiej stronie barykady też sporo się dzieje. W Koalicji Obywatelskiej w grze są właściwie trzy nazwiska: Rafała Trzaskowskiego, Radosława Sikorskiego i Donalda Tuska, chociaż premier złożył ostatnio jasną deklarację. Zapytany w TVP Info, czy rozważa start w wyborach prezydenckich, odpowiedział: „nie”.

- Mówię to w sposób jednoznaczny: nie, nie będę kandydował w wyborach prezydenckich - stwierdził.
I dodał, jest cała grupa kandydatów zdeterminowanych, aby walczyć o prezydenturę.
- Mam tutaj do wykonania naprawdę bardzo dużo roboty. Parę miesięcy ani lat nie starczy, żeby to wszystko wysprzątać, więc ja mam naprawdę co robić - stwierdził premier. Więc wydaje się, że premier decyzję już podjął.
Trzaskowski w sondażach wygrywa z Hołownią
A tak swoją drogą, w sondażu Instytutu Badań Pollster przeprowadzonym dla „Super Expressu” sprawdzono, którzy politycy powinni, według sympatyków poszczególnych partii, reprezentować formacje w wyborach prezydenckich.
Wśród wyborców Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi lub Lewicy największe poparcie ma wspomniany już Rafał Trzaskowski – 55 proc. głosów. Drugi Szymon Hołownia uzyskał zaledwie 16 proc. wskazań. Dalej jest Donald Tusk z wynikiem na poziomie 12 proc. Władysław Kosiniak-Kamysz uzyskał jedynie 4 proc. wskazań, a Agnieszka Dziemianowicz-Bąk i Adrian Zandberg po 2 proc. 1 proc. ankietowanych widzi w tej roli Roberta Biedronia.
Może dlatego w tym samym wywiadzie dla TVP Info Tusk wskazał, że świetnym kandydatem na prezydenta byłby właśnie Rafał Trzaskowski.
- Byłbym bardzo zadowolony, gdyby spróbował ponownie, wtedy był bardzo bliski zwycięstwa – argumentował wspominając wybory prezydencie w 2020 roku, w których Trzaskowski przegrał w włos z Andrzejem Dudą. Tusk podkreślił, że ówczesne wybory były nieuczciwe.
- Wybory nie były sfałszowane, ale wykorzystano całą machinę państwową przeciwko Trzaskowskiemu. Jestem przekonany, że gdyby wybory były w pełni uczciwe, to Rafał Trzaskowski byłby prezydentem Rzeczpospolitej - przekonywał. - Wiem, że ma w sercu Warszawę i robotę do wykonania, więc to będzie jego decyzja. Ale jeśli się zdecyduje, ma moje pełne wsparcie - zapewnił premier.
Do gry wejdzie Sikorski?
Trzaskowski, rzeczywiście, wydaje się mocnym kandydatem na kandydatem. W ostatnich wyborach samorządowych uzyskał poparcie na poziomie 57,41 proc. i wygrał wyścig o prezydenturę w Warszawie w pierwszej turze wyborów. Sześć lat wcześniej również w pierwszej turze wyborów samorządowych postawił do narożniki Patryka Jakiego z Prawa i Sprawiedliwości.
15 maja 2020, po rezygnacji kandydatki Koalicji Obywatelskiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, został przedstawiony jako nowy kandydat KO w wyborach prezydenckich. W drugiej turze wyborów zdobył 48,97 procent głosów ważnych. Przegrał minimalnie z Andrzejem Dudą, co ciekawe – to jedyna przegrana w politycznej karierze Trzaskowskiego. Niektórzy do dziś podkreślają jednak, mówił o tym w wywiadzie dla TVP Info Donald Tusk, że ten wyścig odbywał się na nierównych zasadach, że prezydent Andrzej Duda miał za sobą telewizje publiczną i inne media sprzyjające władzy.
- To na pewno polityk z ogromnym kapitałem – przyznaje prof. Kazimierz Kik.
Ale, jak pisze Newsweek, o prezydenturę chciałby także powalczyć Radosław Sikorski, szef MSZ, którego notowania w ostatnich miesiącach mocno wzrosły.
W 2010 roku Sikorski był już zresztą jednym z dwóch kandydatów biorących udział w partyjnych prawyborach o nominację na kandydata w wyborach prezydenckich z ramienia PO. Przegrał wówczas rywalizację z Bronisławem Komorowskim.

Zdaniem prof. Kika, szef MSZ to polityk z doświadczeniem, osobowością i charyzmą.
- Jeżeli miałbym wskazać na kandydata, który nie będzie klientem nikogo, to byłby to właśnie Sikorski – zauważa profesor.
Bo, jego zdaniem, system wyłaniania prezydenta mamy w Polsce zniekształcony - szukamy w nim żołnierzy, nie jednostek profesjonalnych, niezależnych, mających własne zdanie.
- Wybiera się spośród swoich, spośród aparatu partyjnego. Obok są specjaliści, eksperci, ale ich nie bierze się pod uwagę. Mamy w Polsce prezydentury partyjne. Nie szuka się kandydatów w kapitale, ale w aktywie – uważa prof. Kik. – Tymczasem prezydent ma być prezydentem wszystkich Polaków, a w takiej sytuacji, nigdy takim nie będzie – dodaje.
PSL i Polska2050 osobno?
Rzeczywistości jednak nie zmienimy. Obok dwóch największych partii politycznych, jest jeszcze Trzecia Droga, w której szeregach coraz częściej, zwłaszcza po słabym wyniku w wyborach europejskich, mówi się o ewentualnym rozpadzie.
– Uważam, że powinniśmy się rozejść – przyznała w programie „Rozmowy Gazeta.pl” Joanna Mucha, posłanka Polski 2050.
Nie wszyscy są tego samego zdania i pewnie wciąż tak ludowcy, jak politycy Polski 2050 ważą wszystkie „za” i „przeciw”.
- Oczywiście szanuję poglądy pani Muchy, ale akurat w tej kwestii kompletnie się z nią nie zgadzam – stwierdził Marek Sawicki z PSL-u. I podkreślił, że Trzecia Droga to środowisko o różnorodnych poglądach i spojrzeniach na świat, które mimo to „potrafi dogadać się i wiele wspólnych spraw realizować”.
Liderzy Trzeciej Drogi, czyli Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz nie zabrali głosu w tej sprawie, ale gdyby drogi ludowców i Polski 2050 rozeszły się, to oni byliby naturalnymi kandydatami swoich środowisk w walce o Pałac Prezydencki. Zresztą, Szymon Hołownia nigdy nie krył, że właśnie takie są jego polityczne ambicje.
As z gabinetu prezydenta Dudy?
W Konfederacji o wyborach prezydenckich póki co cisza. W Lewicy także żadna decyzja nie zapadła, nie mówi się nawet o ewentualnym kandydacie w tym wyścigu. Może z ostrożności, bo, jak wszyscy wiemy, ostatnie wybory przywódców Lewicy nie były w tej kwestii najtrafniejsze, żeby wspomnieć chociażby Magdalenę Ogórek.
- Wskażemy go na jesieni. I myślę, że będzie to w ramach dyskusji bądź prawyborów, które odbędą się w partiach – powiedział Włodzimierz Czarzasty w TVN24.
Kilka rzeczy już jednak wiadomo. Startu w wyborach prezydenckich nie wyklucza Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy.

Mastalerek zapytany w TVN24, czy „wyobraża sobie siebie startującego z poparciem PiS w wyborach prezydenckich”, odparł, że decyzje w sprawie kandydowania w wyborach prezydenckich trzeba podejmować między listopadem i lutym, i wtedy trzeba będzie rozmawiać".
- Ale czy ją podejmę, nie wiem. Jestem na pewno do tego przez wiele osób namawiany. Dziś się w ogóle nad tym nie zastanawiam – dodał.
Cóż, dziś trudno sobie wyobrazić Mastalerka idącego do wyborów z poparciem PiS i prezesa Kaczyńskiego, pod adresem którego padło z jego ust wiele mocnych słów. Bo przecież to nie kto inny, a właśnie Marcin Mastalerek, wysyłał lidera PiS na polityczną emeryturę. Zresztą, nie od dzisiaj wiadomo, że panowie, najogólniej mówiąc, nie przepadają za sobą.
Gawryluk nie teraz. Reszta jest zagadką
Wiadomo też, że w wyborach prezydenckich, podobnie jak Donald Tusk, nie wystartuje Dorota Gawryluk, dziennikarka Polsatu. Pierwszy raz o prezydenckich aspiracjach Gawryluk informował w lutym bieżącego roku serwis Polityka Insight. Od tego czasu pojawiały się kolejne publikacje na ten temat. „Super Express” pisał na przykład, że prezenterka wylatuje wkrótce do USA, gdzie może przejść szkolenie z kreowania politycznego wizerunku
Dziennikarka Polsatu zaprzeczała tym doniesieniom w niejednoznaczny sposób. Także Telewizja Polsat przez cztery miesiące unikała jasnych deklaracji w tej sprawie, wreszcie kilka dni temu wydała oświadczenie.
„Dorota Gawryluk nie będzie brała udziału jako kandydatka w najbliższych wyborach prezydenckich" - czytamy w komunikacie.

Dalej w wydanym oświadczeniu stacja przekonuje, że nieoficjalne spekulacje o politycznych planach Doroty Gawryluk są „działaniem wykraczającym poza standardową, zgodną z dobrymi obyczajami i fair rywalizacją”. Z kolei umieszczanie nazwiska dziennikarki w sondażach stanowi „manipulację".
„To, o czym możemy zapewnić, to fakt że dziennikarze pracujący w Telewizji Polsat nie będą startowali w wyborach prezydenckich, parlamentarnych czy samorządowych” - czytamy na stronie serwisu Polsat News.
Więc tej kandydatury na pewno nie będzie. Reszta wciąż pozostaje zagadką.
- Myślę, że jesienią wszystko się wyjaśni. To, co się dzieje dzisiaj, nie jest bez znaczenia, ale, jak już wspomniałem, do wyborów zostało jeszcze sporo czasu – podkreśla prof. Jarosław Flis.
To prawda. Przez najbliższe miesiące wiele może się zdarzyć. Więc dzisiaj trudno obstawiać murowanych kandydatów w wyborach prezydenckich, ale z całą pewnością wyścig do Pałacu Prezydenckiego ruszył pełną parą.
