Spis treści
Trzy scenariusze dla Francji
Jak skomplikowana sytuacja jest po ostatnich wyborach pokazuje choćby to, co piszą dwa renomowane dzienniki francuskie. Centroprawicowy "Le Figaro", komentując wyniki wyborów, ocenia, że Francja wkracza w okres niestabilności politycznej: funkcjonowanie parlamentu będzie utrudnione a prezydent Emmanuel Macron będzie musiał współpracować z lewicą, która już zapowiedziała anulowanie wielu jego reform. Centrolewicowy „Le Monde” analizuje zaś wszelkie możliwe scenariusze wyjścia z trudnej niewątpliwie (decyzją wyborców) sytuacji.
Wyniki wyborów rozstrzygają już przynajmniej jedno: nie będzie rządu jednej opcji politycznej mającej bezwzględną większość w parlamencie. Lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy (NFP) zwyciężyła ze 182 mandatami, choć daleko jej do absolutnej większości w 577-osobowej izbie, która umożliwiłaby bezsporne przejęcie władzy. Obóz Macrona ma teraz 168 mandatów, a trzecią siłą jest Zjednoczone Narodowe z sojusznikami (143).
Przy obecnym układzie sił w Zgromadzeniu Narodowym możliwe są więc tylko trzy inne opcje:
- rząd koalicyjny
- rząd mniejszościowy
- rząd technokratów
Kiedy nowy rząd Francji?
Nie reguluje tego żaden formalny przepis prawa, Macrona do zdymisjonowania starego i powołania nowego rządu nie obliguje żaden termin. Za to przyjęty zwyczaj polityczny mówi, że po utracie większości w parlamencie, rząd powinien sam podać się do dymisji. I faktycznie, premier Gabriel Attal podał się w poniedziałek do dymisji. Ale prezydent jej nie przyjął – i miał prawo to zrobić.
Macron poprosił Attala o pozostanie na stanowisku premiera "na razie". Prezydent ogłosił, że woli "poczekać na ustrukturyzowanie nowego Zgromadzenia Narodowego przed podjęciem niezbędnych decyzji". W sumie Macron jest usprawiedliwiony, wszak sytuacja w nowym parlamencie nie jest jasna, tymczasem za pasem igrzyska olimpijskie w Paryżu, ogromne wyzwanie organizacyjne wymagające sprawnie działającego w tym czasie rządu. Attal powiedział, że jest gotów pozostać na stanowisku premiera "tak długo, jak wymaga tego obowiązek" - innymi słowy, do czasu znalezienia następcy.
Tyle że, teoretycznie, już na pierwszej sesji nowego Zgromadzenia Narodowego - zaplanowanej na 18 lipca – może być postawiony wniosek o wotum nieufności dla gabinetu Attala (art. 12 Konstytucji). Gdyby został przyjęty, oznaczałoby to natychmiastową dymisję rządu.
Kogo na premiera wskaże Macron?
Teoretycznie prezydent ma prawo mianować na urząd szefa rządu kogokolwiek zechce. Ale wie, że musi uwzględniać opinię większości parlamentarnej, bo przecież w każdej chwili można głosować wotum nieufności. Jak pisze „Le Monde”, oczekuje się więc, że Macron wybierze „kandydata, który prawdopodobnie uzyska poparcie większości - lub przynajmniej takiego, który prawdopodobnie nie zostanie odrzucony przez większość”.
Natomiast gdy uda się zbudować większość w parlamencie (co najmniej 289 posłów), Macron nie będzie miał wyjścia, jak tylko mianować na premiera kandydata wskazanego przez koalicję. Nawet jeśli będzie jego politycznym przeciwnikiem. Mówiąc krótko, tzw. kohabitacja, jak za czasów Mitterranda i Chiraca.
„W przypadku braku wyraźnej większości w Zgromadzeniu Narodowym istnieje realne ryzyko impasu. Konstytucja Francji nie narzuca żadnego harmonogramu tworzenia rządu, ale żaden tekst legislacyjny lub regulacyjny nie może zostać przyjęty bez takiego harmonogramu” – podkreśla „Le Monde”.
Jakie są możliwe scenariusze?
Rząd koalicyjny we Francji?
Żaden z głównych bloków politycznych nie ma większości bezwzględnej, można więc oczekiwać rozmów o utworzeniu koalicji większościowej. Ale sądząc po pierwszych dniach powyborczych, będzie to niezwykle bolesny scenariusz, nie wiadomo czy w ogóle do zrealizowania. Deputowany partii Macrona, Sylvain Maillard, powiedział, że zbudowanie większości może zająć "miesiące" i że rozpoczęto "różne kontakty". Jeszcze przed drugą turą wyborów pojawiły się sugestie o możliwości szerokiej koalicji łączącej lewicę, centrowe partie wokół Macrona i prawicową partię Republikanie. Byłaby ona bezprecedensowa, bo nigdy wcześniej nie rządziła Francją koalicja lewicy i centrum.
Tymczasem główni przedstawiciele lewicy już wykluczyli jakąkolwiek perspektywę sojuszu z blokiem Macrona i/lub prawicą, odrzucając jakikolwiek "sojusz przeciwieństw" lub jakiekolwiek "porozumienie".
Sam Macron jeszcze się nie wypowiedział, ale lider jego partii Odrodzenie, Stephane Sejourne, ostrzegł, że koalicja prezydencka przedstawi "warunki wstępne do jakiejkolwiek dyskusji" mającej na celu utworzenie większości. Zwolennicy Macrona już wykluczyli jakikolwiek sojusz z radykalnie lewicową Francją Nieujarzmioną (LFI), która ma najwięcej posłów w ramach NFP (74 na 180). Oczywiście wykluczają też koalicję z partią Bardelli i Le Pen.
Macron nie chce Melenchona
Szef MSZ Francji Stephane Sejourne, sprawujący też funkcję sekretarza generalnego partii Odrodzenie, wezwał lewicę do dialogu na temat nowego rządu. Wykluczył udział w nim Francji Nieujarzmionej (LFI). Oświadczył, że blok partii centrowych skupionych wokół prezydenta jest "gotów do dyskusji" ze wszystkimi ugrupowaniami, które określił jako "republikańskie".
Warto pamiętać, że pozytywnie oceniający politykę gospodarczą ostatnich lat, biznes krytycznie ocenia program gospodarczy Nowego Frontu Ludowego (NFP). "Byłby zgubny dla gospodarki francuskiej" - oznajmił Patrick Martin, szef Medef - głównej francuskiej organizacji zrzeszającej pracodawców. Choćby kwestia wycofania się z reformy emerytalnej.
- Nasze warunki wstępne powinny być dopracowane, ale znane są nasze „czerwone linie”: poparcie dla Europy i Ukrainy, żadnego kompromisu w sprawie laickości oraz walki z rasizmem i antysemityzmem, przyspieszenie transformacji ekologicznej, bezpieczeństwo jako priorytet władz, utrzymanie polityki atrakcyjności gospodarczej. To wyklucza w sposób nieunikniony Jean-Luca Melenchona i Francję Nieujarzmioną z formuły rządowej - oświadczył wspomniany Sejourne.
Lewica zła i dobra, Republikanie antysystemowi?
Szef MSW Francji Gerald Darmanin także wykluczył możliwość współrządzenia bądź wsparcia koalicji z udziałem skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (LFI). Nie wykluczył zaś rozmów z Partią Socjalistyczną, która obecnie jest w sojuszu z LFI.
- Umiarkowane stronnictwa francuskiej sceny politycznej muszą stworzyć rząd bez Melenchona - powiedział z kolei przewodniczący Rady Przedstawicielskiej Instytucji Żydowskich we Francji (Crif) Yonathan Arfi. Melenchon jest zagrożeniem dla Żydów, podsyca antysemickie nastroje we Francji, jego celem są "wszyscy Żydzi wspierający Izrael" - zaznaczył.
W międzyczasie Laurent Wauquiez, jeden z liderów partii Republikanie, czwartej siły w nowym parlamencie, wykluczył udział w "negocjacjach, kombinacjach, w celu stworzenia nienaturalnych większości" grupy łącznie 60 posłów. Bez nich, bez Zjednoczenia Narodowego, bez Melenchona i komunistów, potencjalna koalicja obozu prezydenckiego z umiarkowaną częścią lewicy i tak nie ma większości.
Rząd mniejszościowy we Francji?
Przy takim pacie w parlamencie trzeba więc brać pod uwagę opcję rządu mniejszościowego. Macron mógłby zdecydować się na kontynuację strategii, jaką realizował od wyborów w 2022 r. - utrzymać przedstawiciela swojego obozu na stanowisku premiera i utrzymać rząd, będąc nawet w jeszcze wyraźniejszej mniejszości niż wcześniej.
Warto pamiętać, że rząd Attala formalnie nie był rządem większościowym, podobnie jak poprzedni, pani premier Elisabeth Borne. Mogły działać dlatego, że partie opozycyjne z prawicy, lewicy i skrajnej prawicy nigdy nie połączyły sił, aby je obalić. W latach 2022-2024 rządy te musiałyby zapewnić sobie większość w poszczególnych przypadkach, aby uchwalić ustawy, więc regularnie uciekały się do korzystania z art. 49 ust. 3 francuskiej konstytucji, aby przeforsować ustawę bez głosowania. Choćby budzącą ogromne kontrowersje, ustawę emerytalną. Warto przypomnieć, o co chodzi dokładnie, bo niewykluczone, że może stać się ten mechanizm ważny dla przyszłości politycznej i nowego (starego?) rządu.
Jak rządzić bez większości
Otóż w art. 49 Konstytucji mamy ustęp 3., który pozwala, premierowi, "po naradzie Rady Ministrów", przeforsować ustawę w Zgromadzeniu Narodowym bez głosowania. Jedyną alternatywą, aby zapobiec przyjęciu ustawy, jest odwołanie rządu. Ale… Gdy premier uruchomi tę procedurę, posłowie na złożenie wniosku o wotum nieufności mają tylko 24 godziny. Jeśli wotum nieufności zostaje odrzucone, ustawa zostaje przyjęta. Jeśli jednak wniosek przechodzi większością głosów, ustawa idzie do kosza, a rząd upada. Kolejnym logicznym posunięciem prezydenta jest wtedy rozwiązanie Zgromadzenia Narodowego i rozpisanie przedterminowych wyborów. No i tu pojawia się pewien problem. Nawet gdyby okazało się, że rząd ma przeciwko sobie większość parlamentu, to Macron nie może – przez rok od wyborów – zarządzić kolejnych (z art. 12 Konstytucji: „Ponowne rozwiązanie Zgromadzenia nie może być zarządzone przed upływem roku, następującego po wyborach”).
Scenariusz rządu mniejszościowego mógłby teoretycznie pozwolić NFP na rządzenie, ale wymaga to, aby co najmniej 94 posłów, którzy nie zostali wybrani pod sztandarem lewicowego sojuszu, zgodziło się udzielić mu milczącego poparcia. Blok prezydencki mógłby również pozostać u władzy, pod warunkiem, że przekonałby 121 posłów z prawicy lub centrolewicy, aby pozwolili mu rządzić.
Rząd fachowców
Ostatnia możliwa opcja to rząd techniczny.
Belgijski politolog François Debras powiedział, że rozwiązaniem dla Macrona jest powołanie rządu ekspertów. „Byłyby w nim osobowości, (...) które nie prezentują żadnego odcienia politycznego ani koloru politycznego” - powiedział.
Ministrowie bez przynależności partyjnej, zarządzający codziennymi sprawami i wdrażaniem pewnych reform na zasadzie konsensusu, przy wsparciu różnych bloków w Zgromadzeniu w poszczególnych przypadkach.
Nie rozwiązuje to jednak problemu braku większości popierającej rząd ekspertów. Trudno jest takiemu rządowi utrzymać się w dłuższej perspektywie, przy braku legitymacji wyborczej.
źr. Le Monde, Le Figaro, PAP