Wprowadzona w życie 19 lat temu idea zadysponowania przez podatnika 1 proc. swojego podatku miała wyrównywać szanse w sektorze organizacji pozarządowych. W zasadzie nikt nie kwestionował zasadności mechanizmu „1 procenta”, a rosnąca z roku na rok przekazywana przez Polaków pula interpretowana była jako dowód sukcesu tego pomysłu.
Mało kto zwracał jednak uwagę, że największymi beneficjentami odpisu podatku szybko stały się najbardziej znane i prowadzące szeroką akcję reklamową fundacje. Mniej znane fundacje lokalne i regionalne zostały daleko w tyle.
Najwięksi uciekają mniejszym
Jak wyliczyło Stowarzyszenie Klon/Jawor, w 2008 roku 1 procent organizacji z największymi wpływami otrzymało 57 procent wszystkich środków, podczas gdy w ubiegłym roku było to już aż 70 procent! Łącznie Polacy przekazali w 2022 roku na rzecz OPP 1 mld 114 mln zł, z czego sama tylko czołowa dziesiątka największych organizacji zgarnęła prawie pół miliarda złotych. Dysproporcje są zatem olbrzymie!
Przyczyny takiego stanu rzeczy są oczywiste. Najczęściej przy wyborze OPP kierujemy się emocjami wywołanymi przez reklamy i ogłoszenia największych organizacji, często nie zdając sobie sprawy, że nasz „1 procent” wcale nie jest tylko symboliczny, lecz może stanowić realne wsparcie. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że w ubiegłym roku przeciętna kwota przekazana na rzecz OPP wyniosła co prawda tylko 70 zł, ale swój odpis zadeklarowało aż 15,9 mln polskich podatników!
Jak wybieramy OPP?
Nie ma też co ukrywać, że działalność sektora pozarządowego w lokalnym otoczeniu nie jest obszarem szczególnego zainteresowania większości z nas. Zapytani o organizacje pożytku publicznego szybciej wymienimy nazwy kilku najbardziej znanych i widocznych w ogólnopolskich mediach fundacji niż organizacji pomagających naszym sąsiadom. Konsekwencje są takie, że na liście największych beneficjentów „1 procenta” próżno szukać organizacji z regionów. Są za to dwie fundacje należące do bogatych komercyjnych telewizji: TVN i Polsat.

Ktoś powie, i co w tym złego? Przecież te największe fundacje pomagają wielu ludziom i podejmują naprawdę ważne zadania. Racja. Tylko że podejmują je również będące jeszcze bliżej lokalnej społeczności organizacje z danego miasta czy powiatu, dysponujące przy tym nieporównywalnie mniejszymi funduszami.
Dobrym przykładem jest tutaj Fundacja Podkarpackie Hospicjum Dla Dzieci. Aktualnie w ramach opieki domowej i stacjonarnej pod jego opieką znajduje się 64 dzieci oraz 26 niepełnosprawnych wymagających szczególnej rehabilitacji i opieki medycznej. W ramach „1 procenta” hospicjum otrzymało w 2022 roku 2,2 mln zł, ale potrzeby szacowane są na ponad 11 mln zł. Podobnych przykładów są setki, jeśli nie tysiące.
Co zrobić, by było sprawiedliwiej?
Od tego roku podatnicy mogą odpisywać na rzecz organizacji pożytku publicznego 1,5 procent podatku PIT. A to oznacza, że łączna kwota wsparcia może sięgnąć nawet 2 mld zł. Co zatem zrobić, by ten mechanizm działał lepiej niż do tej pory, by podział tych środków był bardziej sprawiedliwy niż dotychczas?
Przede wszystkim powinniśmy się jako podatnicy dłużej zastanowić przy wyborze OPP i zaczerpnąć wiedzy o organizacjach pożytku publicznego działających w naszej okolicy, miejscowości czy województwie. Znalezienie numeru KRS w internecie będzie już tylko formalnością.

Jeszcze większą rolę do odegrania mają tu instytucje odpowiedzialne za skuteczność ustawy o działalności pożytku publicznego oraz media. Kampanie promocyjne powinny obejmować wszystkie organizacje uprawnione do korzystania z „1 procenta”, a przede wszystkim powinny uświadamiać Polakom praktycznie znaczenie wyboru OPP dla ich najbliższego otoczenia.
Prawdopodobnie najskuteczniejszą formą korekty byłaby nowelizacji ustawy. Zawężenie możliwości wyboru OPP do województwa z jednej strony dawałoby mniejszy wybór, z drugiej jednak automatycznie wyrównałoby olbrzymie dysproporcje między Warszawą a resztą kraju. Warto się nad tym mocno zastanowić, tym bardziej że sektor pozarządowy największego wsparcia potrzebuje właśnie w tzw. Polsce gminnej i powiatowej.
Póki co mamy do czynienia z samonapędzającym się mechanizmem: kilkadziesiąt największych organizacji otrzymuje lwią część pieniędzy, co stwarza im jeszcze większe możliwości działania, w tym zabiegania o kolejne wsparcie. A mniejsze i mniej znane fundacje czy stowarzyszenia nie mają z nimi większych szans…
