Miller i pożyczka od KGB
Być może dawny sekretarz Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej liczy na to, że Polacy (a przynajmniej część naszych rodaków) zapomnieli o jego przeszłości, jednak nie da jej się wygumkować. Leszek Miller jest dawnym aparatczykiem komunistycznego ustroju, który szybko odnalazł się w III RP. Już w 1990 roku wspólnie z Mieczysławem Rakowskim pożyczył od Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego ponad 1,2 miliona dolarów - według strony rosyjskiej pieniądze pochodziły z zasobów KGB i miały być przeznaczone na sfinansowanie dziennika „Trybuna” oraz wywodzącej się wprost z PZPR Socjaldemokracji dla Rzeczpospolitej. Sprawa została nagłośniona przez media, jednak ani Rakowski, ani Miller nie tylko, że nie ponieśli żadnej kary, ale i nie spotkali się z żadnym ostracyzmem. Wręcz przeciwnie - zostali bywalcami salonów, a prokuratura po dojściu lewicy do władzy w 1993 roku umorzyła śledztwo w sprawie moskiewskiej pożyczki.
Osiem lat później Sojusz Lewicy Demokratycznej z Leszkiem Millerem na czele wygrał wybory i niewiele brakowało, aby samodzielnie przejął władzę. Tak się jednak nie stało i przez cztery kolejne lata rządziła koalicja SLD - PSL, a w skład rządu weszli „twardogłowi” aparatczycy z PZPR oraz osoby figurujące w rejestrach Służby Bezpieczeństwa jako tajni współpracownicy. Sympatia dla tajnych służb PRL nie uległa zmianie i dzisiaj - Leszek Miller jest zagorzałym przeciwnikiem obniżania emerytur pracownikom resortów siłowych Polski Ludowej, a wejście w życie ustawy dezubekizacyjnej nazwał „nikczemnością”.
Leszek Miller często wypowiada się na tematy ekonomiczne i społeczne, chociaż jako premier nie potrafił sobie poradzić nawet z bezrobociem, które utrzymywało się na bardzo wysokim, 19-procentowym poziomie. Warto również przypomnieć, że notowań jego gabinetu nie poprawiło korzystne dla rządzących referendum ws. Unii Europejskiej - według badań opinii, popularność rządu Leszka Millera była mniejsza niż popularność rządu Jerzego Buzka w 2001 roku.
Liczne afery rządu Millera
Dzisiaj Leszek Miller nie chce o tym mówić, podobnie jak o aferach, które za czasów jego rządu wyrastały jak tak zwane grzyby po deszczu. Afera starachowicka, próba sprzedaży Rosjanom sektora paliwowego czy afera Rywina na długie lata pogrążyły lewicę. Koledzy Leszka Millera, podobnie jak on sam, zapomnieli o katastrofie sprzed 19 lat - to właśnie 2 maja 2004 roku Leszek Miller w atmosferze skandalu podał się do dymisji, która skutkowała brakiem wiarygodności i fatalnymi notowaniami lewicy.
Dawnych komunistycznych aparatczyków (w tym Leszka Millera) do życia przywrócił Grzegorz Schetyna, który był inicjatorem wspólnej listy do Parlamentu Europejskiego w 2019 roku. Pomysł okazał się chybiony - wprawdzie dawni działacze PZPR wystartowali ze wspólnej listy, ale po wygranych wyborach do PE szybko wybrali lewicową frakcję, a nie Europejską Partię Ludową. Dzisiaj chętnie pouczają Polaków, jednocześnie krytykując tych, którzy nie dość, że nie myślą jak oni, to na dodatek ośmielają się podważać pomysły europejskich urzędników.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

dś